poniedziałek, 20 lipca 2020

Bartosz Brzeziński - "Pierre i Raimundo. Cztery pory roku"

Autor: Bartosz Brzeziński
Tytuł: Pierre i Raimundo. Cztery pory roku
Data wydania: 2019
Ilość stron: 448
Ocena: 7/10

Opis:

Podobno przeciwieństwa się przyciągają.
Pierre jest zdystansowanym od świata introwertykiem, a Raimundo kochającym życie optymistą.
Pierre nie ma najlepszych kontaktów ze swoimi snobistycznymi rodzicami, nie dogaduje się z siostrą, nie przepada za znajomymi ze szkoły. Właściwie to, gdyby tylko mógł, unikałby wszystkich ludzi.
Uśmiech Raimunda potrafi rozgrzać niczym słońce, a spojrzenie Pierre’a mrozi krew w żyłach.
Są całkowitymi przeciwieństwami, ale połączy ich silne uczucie, które sprawi, że będą musieli spojrzeć inaczej na otaczający ich świat i uczucia w sercu.
Cztery pory roku to opowieść o dwóch odległych charakterach, które odnajdują wzajemnie w sobie część siebie.


Recenzja:

Opis mnie zaciekawił, ale nie zachwycił. To samo okładka. Ale mimo to czułam wielką chęć zapoznania się z treścią tej pozycji. Postanowiłam więc po nią sięgnąć... i przyznam szczerze, że to całkiem niezła pozycja tycząca się nastoletniej, homoseksualnej miłości. Bardzo przyjemna młodzieżówka, poruszająca ciekawe treści, a na dodatek dobrze napisana. Czego więcej trzeba? Mnie nic, chociaż... jeden poważny minus znalazłam. 

Pierre jest zamknięty w sobie, ciut nieśmiały. Nie lubi kontaktów z ludźmi, woli skupić się na nauce i na tym, żeby w swoim liceum być jak najlepszym uczniem. Jego rodzice też wysoko dla niego mierzą - marzą, żeby bohaterowi w życiu ułożyło się jak najlepiej. I wydawać by się mogło, że faktycznie tak będzie - bo nic za bardzo nie było w stanie chłopaka rozproszyć... aż tu nagle jego sąsiadem został Raimundo, chłopak w jego wieku, który był bardziej impulsywny, spontaniczny i pełen chęci do robienia czegokolwiek.

Początkowo znajomość Pierre i Raimundo była oparta raczej na tym, że chłopcy albo zachowywali uprzejme kontakty... albo dystans. Jednak z czasem zmieniło się to całkowicie - bo okazało się, że oboje wpadli sobie w oko. Nowy sąsiad naszego głównego bohatera już od jakiegoś czasu wiedział, że pociągają go zarówno kobiety, jak i mężczyźni, ale dla drugiego chłopaka to całkowicie nowy świat, który dopiero musi odkryć - i do którego przede wszystkim musi się przyzwyczaić. Zaczyna się nowy rozdział w życiu obu facetów: pełen miłości, problemów... i niekiedy cierpienia.

Przyznam się, że nie sądziłam, że tak się wciągnę w tę historię. Nie jest to jakiś wulgarny erotyk - bardziej młodzieżówka/obyczajówka z elementami miłości homoseksualnej. Fabuła jest naprawdę fajna, wydarzeń jest sporo, dzieje się dużo fajnych rzeczy. Ogólnie: nie nudziłam się przy czytaniu i jestem jak najbardziej "za", żeby inni także przeczytali "Pierre i Raimundo. Cztery pory roku".

Książka napisana jest lekko, nie nuży i nie dłuży się - chociaż nie jest wcale taka cieniutka. Najbardziej nurtuje mnie to, że na okładce podpisany jest niejaki pan Bartosz, a w przedmowie - swego rodzaju liście do czytelników, który zapowiada, że jest to spis wydarzeń, które ktoś sam przeżył - podpisuje się Pierre. Nie wiem, jak mam to rozumieć: czy to jest jedna i ta sama osoba, czy raczej po prostu wszystko to fikcja literacka, a list jest tylko zmyłką?

Nie obyło się jednak bez kilku błędów - przede wszystkim: akcja rozgrywa się w Polsce. Przyjaciele, rodzina, znajomi głównych bohaterów, mają polskobrzmiące imiona - jak chociażby Alicja, Milena. Czemu jednak autor nazwał swoje główne postacie imionami zagranicznymi? Tego nie wiem, ale na początku było to tak komiczne, że myślałam, że przez to cała pozycja będzie niewypałem. Ostatecznie historia okazała się ciekawa (chociaż kilka błędów w redakcji umknęło), ale ten Pierre i Raimundo... Jakby nie można było dać im zmienionych, polskich imion, skoro (według listu we wstępie), nie chciało podawać się ich prawdziwych danych. No cóż, to był największy minus. 

Podsumowując - nie spodziewałam się aż tak dobrej historii. Ostatnio czytam głównie same słabsze książki (pech i przypadek - nie jest to moje celowe działanie). Natomiast "Pierre i Raimundo. Cztery pory roku" było miłą odmianą. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze przeczytam coś, co napisał pan Brzeziński - natomiast teraz: życzę rozwijającej się kariery. Bo powieścią, którą dziś recenzuję, udowodnił Pan, że naprawdę umie Pan pisać i przekazywać emocje. 

6 komentarzy:

  1. Chyba panuje jakaś moda na używanie nie polskich imion. Mimo niedociągnięć chętnie przeczytałabym tę książkę. A grube bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Historię Pierra i Raimunda poznałam parę lat temu za sprawą bloga na którym była ta historia publikowana i od razu ich pokochała. Teraz autor powrócił do nich w formie papierowej, jestem okrutnie ciekawa co tam Bartosz Brzeziński pozmieniał. Pamiętam jak wyczekiwałam na rozdziały, autor świetnie pisał można było się pośmiać i popłakać, dwójka bohaterów oraz ich znajomi byli świetnie wykreowani. Muszę teraz w wersji książkowej odkryć na nowo ich perypetie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, jakoś mnie nie zachęciła do siebie ta książka. Ani opis fabuły ani bohaterowie, nic nowego, nic odkrywczego. Jedynym plusem jest styl autora i umiejętność przekazywania emocji, no ale czy to wystarczy bym sięgnęła po tę młodzieżówkę? Sama nie wiem, jak kiedyś wpadnie w łapki,to może przeczytam, ale to nie jest mój najulubieńszy typ literatury 😉 Ja to wolę jednak kryminały, thrillery, historycznego coś albo fantastyka jakaś bądź przygodówka 😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam młodzieżówki! A jeszcze nie zdarzyło mi się czytać młodzieżówki poruszającej temat LGBT. Jednak do końca nie jestem przekonana do tej pozycji. Może dlatego, że ostatnio przyszła moda na miłość homoseksualną i dużo pozycji, poruszających ten temat, pokazało się na rynku. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony fajny styl, emocje, poszukiwanie "siebie" i odkrywanie swoich pragnień... ale te zgrzyty są niczym piasek w zębach po dobrym posiłku. Czy będę w stanie to przełknąć? Zobaczymy. Może książka sama do mnie trafi, to bronić się nie będę.

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym przypadku nie mogę pokusić się o ocenę, opinię książki. Wiem zarówno po okładce, jak i fabule, że nie jest to książka, którą czytałabym z przyjemnością. A wychodzę z założenia, że nie można czytać z przymusu. Odrzuciła mnie od siebie okładka, która totalnie nie jest w mym typie, a choć fabuła wydawać się może ciekawa, nie jest tym, czego szukam. Żegnaj więc Bartoszu Brzeziński oraz „Pierre i Raimundo. Cztery pory roku”.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam jak zaczęłam czytać to na blogu za sprawą koleżanki z klasy pokochałam bloga więc i zapewne książkę pokocham całym sercem. Nie mogę się doczekać aż ja kupię i będę mogła znów zagłębić się w przygodach i zawirowaniach w ich związku .

    OdpowiedzUsuń