Autor: Magda Stachula
Tytuł: Strach, który powraca
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 1 lipca 2020
Liczba stron: 416
Ocena: 8/10
Opis:
Czerwona koperta bez nazwiska i adresu. Skąd się tu wzięła z samego rana? Galop myśli i pulsowanie w klatce piersiowej. Chwilę się waham, ale otwieram. Koronkowe stringi i biustonosz. Uśmiech ulgi, dawno nie dostałam od męża prezentu bez okazji. Satynowy komplet jest piękny, delikatny w dotyku. Ale zaraz, czemu stanik jest o trzy numery za duży? Przecież Adam zna mój rozmiar.
Serce bije mi coraz szybciej. Już kiedyś to przeżyłam.
Staram się oddychać powoli. To na pewno pomyłka. Niemożliwe, żeby to była ona. A co, jeśli wróciła i tym razem zechce odebrać mi córkę?
A następnego dnia, gdy piekę z Amelką muffinki, na stole wibruje telefon. „Nie zasługujesz na to, co masz”. I już wiem, że zaczęło się najgorsze…
Recenzja:
Magda Stachula to autorka, której nazwisko wielokrotnie obiło mi się o uszy, jednak nie miałam jak dotąd okazji, aby przeczytać jakiś utwór tej wschodzącej gwiazdy polskiej literatury. Ten dzień wreszcie nadszedł i z czystym sercem mogę powiedzieć, że zachwyty nad Stachulą nie są bezpodstawne. Pokusiłabym się nawet o nazwanie jej polską Gillian Flynn.
„Strach, który powraca” to piąta powieść autorki, która oprócz tego wydała już wiele opowiadań, a także współtworzyła magazyn literacko-kryminalny „Pocisk”. Chociaż oficjalnie książka nie jest reklamowana jako kontynuacja głośnego debiutu Stachuli, „Idealnej”, nie zmienia faktu, że nim jest, o czym wspomina sama autorka w podziękowaniach, jednak jestem żywym dowodem na to, że „Strach…” można śmiało czytać bez znajomości pierwszej części.
Główną bohaterką powieści jest Anita, która trochę przypomina mi Amy Dunne, jedną z moich ulubionych fikcyjnych postaci, dlatego też ochrzciłam Stachulę polską Gillian Flynn. Nie jest to jednak kopia 1:1, nie musicie się martwić. Te historie, choć zawierają wspólny mianownik w postaci kryzysu małżeńskiego, są zupełnie różne. Wracając do Anity, jest to postać bardzo mięsista i ciekawa, niejednoznacznie pozytywna, ani negatywna, przez co ogromnie realistyczna. Kobieta, która ma już swoje lata, co odbija się na jej poczuciu własnej wartości, a ten osobisty kryzys dodatkowo pogłębiają problemy w małżeństwie oraz macierzyństwie, o którym tak marzyła, a które okazało się wielkim wyzwaniem. Poza tym Anita zaczyna czuć na plecach czyjś nieprzyjemny oddech, który przypomina jej o tym, że nie tak dawno doświadczała czegoś podobnego i nie skończyło się to dobrze. Czyżby dawny wróg powrócił? A może ktoś nowy chce zamieszać w świecie Anity?
To wszystko jest jednak głęboko skrywanym sekretem bohaterki, która aspiruje do tego, aby jej życie z perspektywy osoby trzeciej wydawało się sielanką. Lubię czytać takie historie, historie, które pokazują, że pozory mylą oraz uwrażliwiają nas na to, aby nie być głuchym na czyjeś nieme wołanie o pomoc.
Anita, mimo że wysuwa się na pierwszy plan, nie jest jedyną ciekawą postacią w tej powieści, bowiem moim zdaniem najbardziej interesującą osobą jest nie kto inny, a prześladowczyni kobiety. Jej tożsamości nie znamy, jednak od samego początku możemy wejść do jej głowy, ponieważ autorka poświęca jej wiele rozdziałów, co rusz zwodząc czytelnika. W rezultacie ta z pozoru prosta historia z każdą stroną nabiera rumieńców. Ostatnie kilkadziesiąt stron to już prawdziwa jazda bez trzymanki.
„Strach, który powraca” jest co prawda moją pierwszą, lecz na pewno nie ostatnią powieścią Magdy Stachuli. Mam nawet przeczucie, że pisarka niedługo dołączy do grona moich ulubionych polskich twórców.
No cóż, autorkę znam tylko z nazwiska. Może i ja się zaprzyjaźnię z jej powieściami...
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam nic pani Magdy, ale mam jej jedną powieść u siebie w biblioteczce. Muszę więc sięgnąć skoro to są tak porywające thrillery ! Po tę najnowszą też na pewno sięgnę, twoja recenzja zachęca 😉
OdpowiedzUsuńKsiążka jest już u mnie. To jedna z autorek, po której książki sięgam bez wahania. Opowiedziane przez nią historie mogłyby przydarzyć się każdemu. "Każdy skrywa jakąś tajemnicę, bez wyjątku, wszyscy mamy coś na sumieniu. To może być cokolwiek: czyn, myśl, życzenie, coś, czego nie chcielibyśmy wyjawić przed resztą świata, coś, czego wstydzimy się nawet przed samymi sobą. Jednak większości z nas nie przeszkadza to w normalnym funkcjonowaniu, ciemna strona nie dominuje w codziennym życiu. " Trzecia
OdpowiedzUsuńNie znam pisarki, po przeczytaniu opisu jak recenzji "Strachu, który powraca" nabrałam ochotę żeby poznać twórczość Magdy Stachuli. Książki z gatunku thrillerów u mnie sporadycznie się pojawiają, a "Strach który powraca" wzbudził moje zainteresowanie, tam gdzie ludzie budują swoje życie na kłamstwie, gdzie małżonkowie maja swoje tajemnice, są osoby trzecie które chcą zrobić krzywdę już czuję mrowienie na karku oraz niepokój. Muszę poszukać w bibliotece książki autorki.
OdpowiedzUsuńW tym przypadku pozwolę sobie na nieomawiane okładki, nieocenianie, ponieważ nie odnajduje się w jej klimatach. Nie jest ona, tym co zwraca mą uwagę, przypadając jej do gustu. Co innego sama treść, już po lekturze opisu „Strach, który powraca” od Magdy Stachuli wiem, że to jest książka, którą przeczytam z przyjemnością. Elementy, łączą się w taki sposób, że zaledwie opis wpłynął na mój pozytywny odbiór. Chęć poznania tego, kto prześladuje główną bohaterkę, kim jest ta kobieta, która twierdzi, że Anita nie zasługuje na to, co ma. Dobre książki obronią się same, nie potrzebują wielu słów oceny, a więc tutaj pokuszę się o stwierdzenie, a właściwie pytanie: którędy do najbliższej księgarni?
OdpowiedzUsuńNie nam autorki, ale jak wiadomo nie jest to mój gatunek książek wiec mogę jej nie znać. "Strach który powraca" nie wydaję mi się jakoś bardzo ciekawy, nie widzę wiele zachwytów w tej recenzji, a i fabuła nie zaciekawiła mnie. Książka ta porusza kilka ważnych tematów, ale jest dużo takich książek, dlatego ta niczym mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńOkładka jak na thriller jest w porządku, pasuje do tego gatunku.
Chciałam powiedzieć NIE... i nie potrafię, nie mogę! Po recenzji to byłoby jak grzech. Klimat, napięcie, tematyka, budowa bohaterów, wszystko krzyczy "przeczytaj to"... i jak się oprzeć. Nie można, bo wodzicie na pokuszenie i to okropne. Całe szczęście, że robicie to w przypadku książek, po które warto sięgnąć.
OdpowiedzUsuń