środa, 7 października 2020

Caroline Linden - "Mój raz na zawsze książę"

Autor: Caroline Linden


Wydawnictwo: AMBER

Data wydania: 2020

Ilość stron: 336

Ocena: 6/10

KSIĄŻKI DLA KOBIET MOŻECIE KUPIĆ TAKŻE W TANIAKSIĄŻKA.PL

Opis:

Tom pierwszy nowej serii – Grzeszne zakłady
Sophie Campbell postanowiła zostać panią swojego losu. Utrzymuje się z gry w karty, do czego ma nadzwyczajny talent, ale nigdy nie gra o sumy, na których stratę nie mogłaby sobie pozwolić. Jednak kiedy książę Ware proponuje skandaliczną stawkę w grze, nie potrafi odmówić. Jeśli wygra, dostanie pięć tysięcy funtów – dość, by mieć niezależność do końca życia.
Jack Lindeville, książę Ware, wmawia sobie, że przyszedł do klubu Vega tylko po to, by uchronić swego lekkomyślnego brata przed utratą fortuny, ale doskonale wie, że to nieprawda. Nie może oderwać oczu od Sophie i aby ją zdobyć, łamie swoją żelazną zasadę unikania hazardu. Jeśli wygra, chce dostać ją – na tydzień. Tydzień spędzony z Jackiem może zrujnować resztki reputacji, jakie Sophie jeszcze zachowała. Może jej nawet złamać serce. Ale jeśli w grę wchodzi miłość, wszelkie stawki są możliwe.

Recenzja:

Dawno nie czytałam żadnego romansu historycznego - ale jest to jeden z moich ulubionych gatunków, więc ostatecznie, kiedy już naszła mnie ochota na ten gatunek, sięgnęłam po "Mój raz na zawsze książę". I okazał się to strzał w dziesiątkę - bo był to naprawdę cudowny romansik historyczny, z którym spędziłam bardzo miły wieczór. 

Sophie została sierotą dosłownie z dnia na dzień. Jej dziadek, zamiast okazać jej odrobinę miłości, wysyła ją do szkoły, gdzie Sophie ma nauczyć się, jak być damą. Kilka lat później jest jednak wiadome, że Sophie tak do końca damą nie jest - a swój majątek: jedyny, jaki ma, wygrywa w karty. Główna bohaterka jest bowiem świetna w gry hazardowe, a faceci uwielbiają z nią grać - ale niestety, zwykle tracą przy tym spore majątki. 

Jedną z takich osób, które tracą przez Sophie majątek, jest brat księcia Ware. Sam książę, w ramach interwencji, aby jego brat więcej nie grał, sam postanawia dać mu nauczkę - i postanawia zagrać ze sławną Sophie. Poprzeczka jest jednak postawiona bardzo wysoko - jeżeli Sophie przegra, będzie musiała spędzić tydzień z księciem Ware, a jeśli wygra - dostanie tyle gotówki, że będzie ustawiona praktycznie do końca życia. Warto jednak zaryzykować, prawda? 

"Mój raz na zawsze książę" to świetny romans historyczny, który może nie ma takiego klimatu dworskiego, który to ja najbardziej lubię, ale zdecydowanie oddaje klimat "tamtych lat". Fabuła także jest całkiem ciekawa - miłą odmianą jest także to, że to wszystko zaczyna się toczyć od hazardu, a nie zaczyna się od tego, że ktoś przypadkiem na kogoś wpada (jak to zwykle bywa w tego typu powieściach). Uważam, że "Mój raz na zawsze książę" to powieść, dla której naprawdę można poświęcić trochę czasu - chociaż nie jest to najlepszy romans historyczny, jaki miałam w rękach, ale mimo wszystko jest naprawdę fajny.

Autorka ma lekki styl, który sprawia, że jej powieści dosłownie chce się czytać. Uwielbiam jej książki - a "Mój raz na zawsze książę" nie jest wyjątkiem. Świetni bohaterowie, całkiem przyjemna fabuła... Powiem tak: jeśli jeszcze trochę by to wszystko dopracować i rozszerzyć o kolejne strony, to dla mnie byłby to hit tego roku. Tak, czy siak, jest to całkiem niezła pozycja. 

Jedyne, co mi w tej pozycji bardzo przeszkadza, to sam tytuł. Totalnie nie rozumiem, co autor miał na myśli. Można by to było inaczej przetłumaczyć - już nawet jako "Mój książę na zawsze", albo coś w ten deseń. Natomiast wersja, która jest na okładce, jest taka trochę... no specyficzna mocno. Niestety, dla mnie jest to "not", a nie "hot". 

Sama okładka jest ciut lepsza niż zwykle - bo jest przynajmniej fajnie dobrana grafika, chociaż styl napisów jest ten sam. Ba, nie tylko styl napisów, ale także dopisek o "nowym bestsellerze" - który jest tam dodany dosłownie od czapy, bo raczej w kwestii promocji nie ma to żadnego znaczenia, skoro każda książka wydawnictwa Amber jest oznakowana w taki sposób. No może nie każda, ale każdy romans historyczny, który kojarzę, ma taki napis.

Podsumowując: dobry romans historyczny, który docenią na pewno wszyscy fani gatunku. Ja osobiście polecam, bo myślę, że takich powieści powinno być na polskim rynku więcej. A zaledwie kilka wydawnictw zajmuje się wydawaniem tego typu perełek. Polskich autorek tego typu powieści też jest bardzo mało. Szkoda. 
 

9 komentarzy:

  1. Oooo, faktycznie... dawno nie było romansu historycznego. I miło przeczytać, że kiedy wreszcie się pojawił, jest to całkiem niezła pozycja. Pozycja, która wciąga klimatem i nie ucieka się do banalnych rozwiązań. Być może uda się wygospodarować jakiś wieczór, by poznać historię Sophie i księcia Ware.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawniej czytałam sporo romansów historycznych, a wyd. Amber ma ich na swoim koncie bardzo dużo. I na mich półkach jest ich też trochę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dawna nie miałam styczności z romansami historycznymi, jednak po twojej recenzji doszłam do wniosku, że chyba czas do nich wrócić, bo ten tytuł zapowiada się całkiem nieźle! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę czasu musieliśmy czekać na romans historyczny ale najważniejsze że powrócił z nieuznaną mi pisarką. Jestem fanką tego typu literatury dla innych może być trywialna, pospolita ale dla mnie są to książki które dają mi relaks wyciszam się przy nich, lubię klimat tych lektur. "Mój raz na zawsze książę" na pewno jest w kręgu mojego zainteresowanie, jestem ciekaw kto wygra w karty Sophie czy Jack.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama chętnie by przeczytała go na pewno 😍❤❤ A ja także od czasu do czasu lubię jakiś romans historyczny przeczytać ☺ Lubię książki od Amber 💙 Okładki mają przecudne ! Muszę zdobyć i przeczytać 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie było tu recenzji romansów historycznych, wiec miło odmiana od mafijnych czy jakichś sportowych. Romansy historyczne są przeważnie mocno przewidywalne i mało zaskakujących momentów w nich, mimo to mają taki cudowny klimat tamtych czasów, że chce się je czytać. Wydaje mi się, że głównie dlatego je czytam. Ciężko stwierdzić czy akurat ten by mi się spodobał skoro góruje tutaj hazard, a mało dworkowego klimatu (tez go uwielbiam) ale wydaje mi się, że jakbym juz zaczęła czytać to z pewnością bym była na tak i moje wątpliwości by się rozwiały.
    Musze się zgodzić co do tytułu.. brzmi jakoś tak "od czapy", sama przez chwilę się zastanawiałam o co chodzi dlaczego tak, faktycznie mógłby być trochę inaczej przetłumaczony. A okładka, jak to okładka, widywałam ładniejsze, ale oddaje ten historyczny klimat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze wątpię, by w tamtych czasach jakikolwiek facet pozwoliłby kobiecie grać. Nie dopuściłby jej w ogóle do stołu, nie mówiąc już o tym, że nikt by jej tego majątku nie przyznał. Zresztą, czy czasem kobiety nie powinny wtedy być go pozbawione? Jakoś nie bardzo lubię zawiązanie akcji w tych romansach historycznych z wydawnictwa Amber, wszystkie takie grubymi nićmi szyte.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawno już nie sięgnęłam po romans historyczny, a przecież książki z tego gatunku to moje guilty pleasure. Wieczór spędzony w dziewiętnastowiecznej Anglii będzie prawdziwą przyjemnością. Z polskich romansów historycznych najbardziej lubię książki Haliny Popławskiej. Jej "Klawikord i róża" jest świetna. Ciekawa też jestem książek Melisy Biel.

    OdpowiedzUsuń
  9. Spojrzenie na okładkę, które od razu nasuwa skojarzenie „Mój raz na zawsze książę” od Caroline Linden to pozycja, która stanowi klasyczny przykład historycznego romansu, który niegdyś przeze mnie uwielbiany obecnie nie przyciąga do siebie. W sumie może to efekt tego, że w pewnym momencie zaczął się powtarzać schemat — dobra dziewczyn, on z bogatego domu jednak nie do końca dobry. I niestety okładka tej książki sprawia wrażenie, jakby kobietę doklejono do tła, widać to zwłaszcza przy włosach. No cóż 3/10 za dobre chęci. Fabuła serwuje nam postać niezależnej kobiety Sophie Campbell, która korzystając z umiejętności dobrej, gdy w karty, gra (oczywiście nie o duże sumy), aby być niezależną, aby być Panią swego losu. Jednak pewnego dnia pojawia się stawka, która nawet ją kusi to 5 tys. funtów, dość, aby utrzymać siebie do końca życia. A osobą, która proponuje tę stawkę, jest Jack Lindeville, książę Ware. Początkowo zjawia się w klubie, aby uchronić młodszego brata przed utratą majątku, jednak jedno spojrzenie na Sophie a łamie żelazną zasadę, aby nie wikłać się w hazard. Ona może zyskać pieniądze, jednak jeżeli on wygra, zyska ją na tydzień, tydzień z Sophie. I tak...ponownie odniosłam wrażenie, że znów widzę podobnie przedstawioną historię, jak w innych książkach tego gatunku. Ani to ziębi, ani to grzeje, chociaż wiem, że dla fanów to może stanowić gratkę, jednak ja sobie odpuszczę, a w finalnej punktacji łączna suma to 8/20, zaledwie +3 jednak i tak nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń