poniedziałek, 9 listopada 2020

Jessica Jung - „Lśnić”

Autor: Jessica Jung 
Tytuł: Lśnić 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Data wydania: 20 października 2020 
Liczba stron: 360 
Ocena: 8/10 

Opis: 

Debiut literacki Jessiki Jung – jednej z największych legend K-popu i byłej członkini zespołu Girls’ Generation. 
Jaką cenę możesz zapłacić za spełnienie swoich marzeń? Amerykanka koreańskiego pochodzenia Rachel Kim odpowiada na to pytanie bez wahania: Prawie każdą. Sześć lat temu ambitna siedemnastolatka została zatrudniona w jednej z największych i najbardziej wymagających wytwórni K-popu w Seulu. Zasady są proste: trenuj 24 godziny na dobę, bądź idealna, nie chodź na randki. Łatwe? Nie do końca! 
Jessica Jung zabiera czytelnika do kolorowego świata K-popu, świata blichtru, morderczej pracy i rywalizacji, w którym za miłość i sławę trzeba płacić bardzo wysoką cenę. Młoda bohaterka udowodni sobie i światu, że jest gotowa na wiele, żeby lśnić! 

Recenzja: 

Nie jestem jakąś wielką fanką K-popu, ale nie mogłam przejść obojętnie obok powieści Lśnić, autorstwa byłej członkini zespołu Girls’ Generation. Książka jawiła mi się jako coś nowego, nietypowego i byłam ogromnie ciekawa, jak taki światek przedstawi gwiazda, bo z zewnątrz wygląda on… nieskazitelnie. Nie wiem, ile prawdy jest w tym tworze, tak wiele elementów weń zawartych można zauważyć nie tylko w świecie K-popu i… jest to niepokojące. 

Słyszeliście kiedyś takie powiedzenie: „Troje może dochować tajemnicy, jeśli dwoje z nich nie żyje”? Cóż, w moim świecie to absolutna prawda – tutaj jesteście bez przerwy obserwowani, a wasze sekrety mogą was dosłownie zabić. A przynajmniej mogą odebrać wam szansę, by lśnić. 

Lśnić czyta się zaskakująco przyjemnie. Od pierwszych stron dałam się porwać historii Rachel Kim, ambitnej i zdeterminowanej dziewczyny, marzącej o sławie gwiazdy K-popu. To właśnie ona jest narratorką książki i prowadzi nas przez drogę do sławy, która ma doprawdy wysoką cenę. Jak to zwykle bywa w opowieściach pierwszoosobowych, jest ona przepełniona emocjami, myślami i rozterkami głównej bohaterki, nie są one jednak natarczywe, a doskonale współgrają z akcją, dzięki czemu lektura sprawia dużo frajdy, a książki nie można odłożyć na bok. Szybko można też polubić Rachel, bo jest na swój sposób zwyczajną dziewczyną, która pragnie spełnić swoje marzenia. 

Głowa do góry, nogi skrzyżowane. Brzuch wciągnięty, plecy proste. 

Muszę przyznać, że Lśnić pokazuje stronę sławy od całkiem mrocznej strony. Liczne plotki, podwójne standardy, sztuczne przyjaźnie, wykańczające treningi i rywalizacja. W treści można zaobserwować sporo seksizmu względem dziewcząt, ukazanego bardzo prawdziwie, choć… czasem absurdalnie. Niektóre zasady również są dość restrykcyjne, jak choćby ten dotyczący miłości. Oczywiście, jak się zapewne domyślacie, wątek miłosny też tutaj się pojawia, dość nagle i zdaje się być oczywisty, ale… nie jest do końca przewidywalny. Muszę przyznać, że w tej kwestii liczę na kontynuację, bo kilka niedokończonych wątków takową zapowiada (a przynajmniej mam taką nadzieję). 

- (…) co jeszcze powinienem o tobie wiedzieć, poza tym, że jesteś ikoną mody piżamowej i kawową snobką? 

Książka ma w sobie również sporo humoru, dystansu oraz pozytywnych aspektów życia. Ot, bohaterka ma przyjaciółki, na które zawsze może liczyć i rodzinę (Leah rządzi!), która wiele dla niej poświęciła, a – tak poza tym – to Rachel potrafi być trochę zakręcona. W jej historii pojawia się wiele zabawnych sytuacji (i dość kompromitujących), co wzbudziło jeszcze większą sympatię do jej osoby. Pojawia się również – a jakże – jeden większy czarny charakter (acz i on ma ludzką twarz) i wiele mniejszych harpii, z którymi nasza protagonistka musi się zmierzyć i przez które spotyka ją kryzys, ale… nie zamierza się wycofywać ani odpuszczać. Bo – z istotnych powodów – ona po prostu musi osiągnąć sukces. 

(…) żaden z nich nie ma ochoty wydawać pieniędzy na wokalistkę, która będzie mniej niż idealna. Mnóstwo talentu, zero miłości. 

Dziwna sprawa zadziała się tutaj jednak z przypisami, bowiem do kilku angielskich słówek (zdaje się dwóch) pojawiły się przypisy, a do koreańskich – których przewija się w powieści z kilkanaście – nie ma żadnego. Oczywiście, z treści można znaczenie większości wywnioskować, ale… kurczaki, warto byłoby tutaj jednak je króciutko wyjaśnić. Ja doskonale rozumiem, że nie wszystkie słowa z obcego języka można przetłumaczyć jednym wyrazem, jednak… jestem lekko zawiedziona brakiem jakichkolwiek wyjaśnień. Ciekawym zabiegiem byłoby też w kilku słowach opisanie dań koreańskich, bo pojawia się tutaj ich całkiem sporo, a same nazwy niewiele mi mówiły. Na szczęście, na wujka Google w takich kwestiach zawsze można liczyć! :) 

To mój czas, by lśnić. 

Lśnić to idealna propozycja dla młodzieży i młodych dorosłych, opowiadająca o burzliwej drodze na szczyt, pełnej niesprawiedliwości, seksizmu, ale i bardziej kolorowych chwil, przepełnionych humorem i ciepłem. Jestem przekonana, że każdy miłośnik literatury obyczajowej oraz K-popu zostanie urzeczony tą lekturą i wciągnięty w ten IDEALNY świat. Czytając książka ma się wręcz wrażenie, że ogląda się koreański film, komedio-dramat. Polecam z całego serducha!

P.S. Zapomniałam dodać, że tytuł na okładce jest holo i naprawdę fenomenalnie lśni! 💓

8 komentarzy:

  1. Narobiłaś mi smaczka na tę historię. Wyważenie "emocji, myśli i rozterek głównej bohaterki", do których dodano "humor, dystans i pozytywne aspekty życia", sprawia, że nabieram chęci na poznanie historii tej dziewczyny. Zapiszę sobie tytuł, by pamiętać, że warto po niego sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zapowiada, książka Jessici Jung już u mnie zatem tylko pozostanie mi ją przeczytać. Kultura K-popu u nas zyskuje popularność a nie wiemy co kryje się za kulisami tych zespołów „Lśnić” trochę uchyli zasłony na zaplecze. Do tego jest fajnie napisana będzie świetnym przerywnikiem od codzienności.
    P.S. Okładka na prawdę świetnie się prezentuje 'lśni'.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nigdy nie byłam fanką K-popu, ale nieraz oglądam ich klipy, niezwykle precyzyjne i eleganckie, inne od tych amerykańskich nudziarstw. W ogóle kultura korańska ma coś w sobie odmiennego, kompletnie różnego od naszych europejskich standardów.
    Wiele złego słyszałam o marketingu K-popie, ile wymaga się od gwiazd, jacy na co dzień są wykończeni, dlatego restrykcje względem miłości... no nie zdziwiłabym się. Podejrzewam również, że autorka zbyt wiele nie mogła wyjawić opinii publicznej, dlatego - no jeśli świadomie to poprowadziła, wiem, że jest młoda, nie wiem, na ile mentalnie - mogłaby pozostawić w swojej lekturze pewne znaki o tym, jak jest naprawdę. To byłoby genialne! Artyści polscy a japońscy pewnie się w ogóle nie mogliby zrozumieć.
    Wiem, że w krajach azjatyckich zupełnie inaczej wygląda nauka, praca, przygotowania do wydarzeń. O ile my narzekamy na 8-godzinny wymiar pracy, tam już w szkole uczą się po 10, dlatego tak szybko uczą się języków, gdy tu przyjeżdżają - przyzwyczajeni są do ogromnego wysiłku, by się uczyć, kształcić i poświęcać temu maksymalny okres czasu. Nie mówię, że to dobrze, ale... taki przykład powinien mnie czegoś nauczyć :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kultura KOREAŃSKA! Omg... A byłam pewna, że nie ma błędów...

      Usuń
  4. Całkiem niedawno polubiłam się z K-popem, więc pozycja ta wydaje mi się szalenie interesująca! No i niestety, muszę przyznać, że nie mydlę sobie oczu, że przemysł ten jest tak cudowny, jak go malują (byłoby cudownie!) - wiem, że to nierealne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że to rzeczywiście wspaniała lektura dla młodzieży i młodych dorosłych, dla których popularność ma tylko jasne strony. Każda nastolatka powinna się zapoznać z tą pozycją i dowiedzieć się, ile pracy, wysiłku i wyrzeczeń kryje się za lśniącą fasadą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co to jest K-pop? Nie mam pojęcia, pierwszy raz o tym słyszę 😂 Wiadomo ile kosztuje sława i zostanie "kimś". Ten aspekt może być ciekawy i ta okładka przyciąga, mam coś ze sroki 😁😜😂😂

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, starzeję się. Muzyka K-popwa jest mi gatunkiem zupełnie obcym. Zatem i książka już pewnie nie dla takiego ramola jak ja. Niestety.
    Podoba mi się okładka. I to bardzo. Co prawda na pierwszy rzut oka wydaje się być niezwykle cukierkowa i błyszcząca, ale przecież ta pozycja skierowana jest do młodszego czytelnika, na którym lśniące złoto i pastelowe barwy wywierają właśnie takie wrażenie, na jakim zależy autorom.
    Wydaje mi się, że połączenie popularnego (prawdopodobnie) gatunku muzycznego i ciekawej, co prawda prostej, ale przy tym intrygującej młodego człowieka, fabuły, to doskonały chwyt, aby skłonić młodego czytelnika do czytania. Podoba mi się to, że "przemycono" tutaj problem osiągania sukcesu. Młodzi ludzie muszą wiedzieć,że sukces nie rodzi się sam i nie spada jak manna z nieba, czego chyba od każdego życiowego sukcesu oczekują. Dążenia młodej bohaterki mogą być początkiem pracy młodych czytelników nad sobą, początkiem intrygującej przygody zwanej życiem, by przekroczenie magicznej granicy dorosłości i wyfrunięcie spod bezpiecznych rodzicielskich skrzydeł nie bolało zbyt mocno.
    Kanon mądrych, wartościowych i pomagających w pracy nad samym sobą pozycji, które skierowane są ku młodemu czytelnikowi, potrzebuje takich książek jak "Lśnić". Czasami szybciej otwierają one oczy młodym ludziom oczy niż nudne dorosłych gadanie...
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń