niedziela, 7 lutego 2021

Laura Steven - "Zauroczona, zwariowana, zakochana"

Autor: Laura Steven
Tytuł: Zauroczona, zwariowana, zakochana
Wydawnictwo: Media Rodzina
Premiera: 10 lutego 2021
Liczba stron: 344
Ocena: 7/10
Recenzja przedpremierowa

Opis:

Caro Kerber-Murphy lubi myśleć o sobie, jako introwertycznym nerdzie całkowicie zakochanym w świecie fizyki. I tylko gdy jej ojcowie smacznie śpią, włącza cichutko komedie romantyczne, marząc o takiej samej idealnej miłości z Harukim – chłopakiem ze szkoły, w którym jest od dawna zakochana. Tylko jak to zrobić, gdy nikt, absolutnie nikt, z wyjątkiem dwóch oddanych przyjaciółek i ukochanych ojców, jej nie zauważa. Na szczęście Caro w porę dowiaduje się o przełomowym odkryciu naukowym, które może pomóc jej w rozwiązaniu problemu.

Jaki wpływ na jej przyjaźń będzie miało tajemnicze odkrycie? Czy Caro uda się odnaleźć pewność siebie i dostrzec swoje piękno? I czy dziewczyna w końcu znajdzie odpowiednią definicję miłości?

Recenzja:

Czy poczuliście kiedykolwiek sympatię do narratora już na pierwszej stronie? Jeśli nie, to istnieje duża szansa, że doświadczycie tego w Zauroczonej, zakochanej, zwariowanej od wydawnictwa Media Rodzina. Mam ogromną słabość do zakręconych nerdów w powieściach, a Caro – gówna bohaterka i opowiadaczka tej historii - bezsprzecznie taką osobą jest i… to nie jej jedyna zaleta.

Książka w ciekawy sposób ukazuje temat młodzieńczych zauroczeń, dorastania oraz poszukiwania siebie i swojej wartości – stawania się sobą. Mnie jednak najbardziej ujęła narracja całości, która jest po prostu obłędna. Miłość i inne emocje zdają się być tutaj ukazane z nieco naukowego punktu widzenia, a fascynacja Caro fizyką i ogólnie nauką jest wprost urzekająca – podobnie jak jej sarkazm i humor. Krótko mówiąc – w treści przeplata się przyjemne naukowe ględzenie oraz całkiem sporo ciętych uwag. I trochę rubaszności (w pozytywnym znaczeniu).

Przysięgam na wszystkie świętości, że pewnego dnia wepchnę mu wierzę w dupę tak głęboko, że poczuje w gardle smak lakieru do drewna.

Caro nie jest jednak postacią idealną. Ma również swoje wady – z całą pewnością jest to niska samoocena oraz… poczucie kontroli, które na kartach powieści uderza jej do głowy. A wszystko to przez powód dość absurdalny – można powiedzieć, że przez swoiste testowanie granic pewnej hipotezy, odnośnie… oceniania innych na podstawie ich obiektywnej atrakcyjności seksualnej. Jak się zapewne domyślacie, pojawia się tutaj motyw łamania stereotypów – nie tylko pod względem powierzchowności, ale też i orientacji seksualnej czy innych kwestii – również samego uczucia zakochania.

(…) to samo dotyczy miłości. Im bardziej ją analizujemy, dotykamy, nakłuwamy, próbujemy ją zredukować do definicji… tym większe czynimy szkody.

Powieść Laury Steven ma w sobie również kilka niedopracowań. Bo choć pod względem stylu i kreacji głównej bohaterki zarzucić jej za wiele nie mogę, tak pod względem fabularnym – niestety tak. Przede wszystkim, pewna niekonsekwencja w historii pozwala przewidzieć zakończenie, a wiele wątków zdaje się porzuconych (jak choćby sytuacja na boisku – ciężko mi uwierzyć, że tak szybko została zignorowana). Niektóre postaci zostały też potraktowane troszkę po macoszemu – według mnie Gabriela, jedna z przyjaciółek Caro, a miała całkiem niezły potencjał. Niemniej, świetnie bawiłam się przy tej książce i jeśli podejść do całości z przymrużeniem oka… jest to doprawdy sympatyczna powieść młodzieżowa, przyprawiona niecodziennym wątkiem miłosnym – aczkolwiek do miana romantycznej jej odrobinę brakuje.

Zauroczona, zwariowana, zakochana to powieść, która urzeknie każdą nastolatkę. Myślę, że na okres walentynkowy jest idealna, choć – jak wspominałam wcześniej – nie jest jakoś super-romantyczna. Jestem jednak przekonana, że każdy będzie świetnie się przy niej bawił, bowiem z tej książki tryska humor oraz wiele wartości, myśli, wartych przemyślenia. Polecam z całego serducha! :)

P.S. Okładka jest przepiękna! Tytuł i grzbiet przepięknie lśnią. 💓

8 komentarzy:

  1. "Zauroczona, zwariowana, zakochana" nie tuzinkowa książka z nieszablonowymi bohaterami do tego jeszcze lektura porusza ważne tematy (niezależnie od wieku) samoakceptację, walkę z kompleksami i poszukiwanie własnego ja. Laura Steven przedstawiła to w formie przystępnej, zabawnej, współczesnej historii która pozwoli choć na chwilę oderwać się od trosk. Często zaglądam do oddziału bibliotecznego dla młodzieży jeśli wypatrzę tą książkę (okładka rzuca się w oczy jest czarująca) to na pewno będzie w koszyku do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka spodobała mi się tylko ja zobaczyłam i nie chodzi tu o okładkę bo jest śliczna ale też o opis. Zapowiada się bardzo przyjemna młodzieżówka, a ja lubię bardzo takie książki. Zawsze w nich jest pełno humoru, a ja lubię się pośmiać. Bardzo chętnie To przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka zwraca uwagę. Młodzieńcze zauroczenia, fajna lektura dla nastolatek. Zdarza mi się sięgać po taką literaturę. Dzięki za zwrócenie uwagi na tę nowość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nietuzinkowa książka, w nietuzinkowej okładce, A oprócz wartościowych przemyśleń, pełna humoru, co bardzo sobie w książkach cenię. Rzeczywiście idealna na okres walentynkowy, nawet jeżeli trochę jej brakuje do miana romantycznej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już widziałam tę okładkę na stronie Media Rodzina, która się strasznie chwali tę książką ;) Rozumiem, że ta pozycja od Laury Steven jest jej debiutem? Stąd pewnie te niedoskonałości. Bardzo szkoda, że ta fabuła jest tak kiepsko rozegrana, w ogóle nie dopracowana, jakby przed czytelnikami nikt jej nigdy wcześniej nie przeczytał, nie chciała się zająć podstawowymi błędami. Cóż... tak już mamy na rynku wydawniczym, niestety.
    Trochę też nie rozumiem pod względem tematycznym - czy to książka o miłości czy nie, właśnie o zupełnie czymś innym? W końcu się przecież okazało, że za romantyczna to ona jednak nie jest. Bo jednak samo dodanie, że jest to lektura "o dorastaniu" to trochę za mało... Nie wygląda mi ta też ta cała główna bohaterka na takiego typowego nerda :P I rozumiem, że wątek LGBT jest doklejony do jej rodziców?
    PS Trochę nie zrozumiałam jednego z cytatów: "... wepchnę mu WIERZĘ w dupę"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka wspaniała :) Fajnie jakby więcej robi okładek w takim stylu :) Może kiedyś się w niej zauroczę, zwariuję i zakocham, kto wie ;) Bardzo dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda - okładka jest przepiękna i od razu zwróciłam na nią uwagę, gdy zobaczyłam ją w zapowiedziach. Bardzo mi się podobają pastelowe kolory na okładkach plus minimalistyczność. Jak widać, nie trzeba szaleć by stworzyć okładkę, która przyciąga wzrok i zachwyca. Lubię czasami przeczytać książkę o nastolatkach, mimo iż tą już dawno nie jestem. Jednak nie każda taka powieść do mnie trafia i trochę obawiam się, że z tą będzie podobnie. Aczkolwiek z pewnością dam jej z czasem szansę, chociażby ze wzgląd na okładkę (czasami tylko dlatego czytam jakąś książkę, ale proszę nie oceniać :D). Szkoda, że trafiły się niedoskonałości, ale czasami właśnie finalnie one się bronią jeśli książka mimo to jest dobra. Cóż, nie będę się rozpisywać, bo nie czytałam, a kiedy to zrobię to nie wiem - stos książek do przeczytania wciąż rośnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka śliczna, ale opis fabuły mnie jakoś nie zachęca. I jeszcze ta fizyka... Nie, chyba sobie odpuszczę 😂

    OdpowiedzUsuń