niedziela, 7 lutego 2021

Ashley Audrain - "Odruch"

Autor: Ashley Audrain
Tytuł: Odruch
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 26 stycznia 2021
Liczba stron: 368
Ocena: 10/10

Opis:

Zapisaną w naszych genach historię rodziny przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Z matki na córkę. Dobro i zło. Przyjmujemy dziedzictwo, nie mając wyboru. Nie od nas zależy, kim się staniemy… Czasem aniołami. A czasem potworami…

Blythe Connor pragnie być dla swojej małej Violet czułą i troskliwą matką, jakiej sama nigdy nie miała. Ale w tym pierwszym, najbardziej intensywnym i wyczerpującym okresie macierzyństwa Blythe dochodzi do wniosku, że z jej córką jest coś nie tak - dziewczynka nie zachowuje się jak większość dzieci. A może to tylko wyobraźnia? Jej mąż, Fox, uważa, że na pewno przywidzenia. Im bardziej Fox lekceważy jej obawy, tym bardziej Blythe wątpi, czy jest przy zdrowych zmysłach, a my zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy jej opowieść o swoim życiu jest prawdziwa.

Dopiero gdy rodzi się Sam, Blythe odkrywa szczęście i bliskość z dzieckiem, o jakich zawsze marzyła. Wydaje się, że nawet Violet kocha młodszego braciszka. Kiedy jednak jedno zdarzenie w mgnieniu oka nieodwracalnie zmienia ich życie, Blythe musi się zmierzyć z okrutną prawdą.

Recenzja:

Odruch to jedna z tych książek, po których zakończeniu brakuje słów. W pierwszych zdaniach wesprę się fragmentem opisu od wydawcy, który w moim odczuciu jest niezwykle trafny - znakomita, wnikliwa i wstrząsająca powieść, której nie sposób porównać z żadną inną. Mam na swoim koncie wiele thrillerów psychologicznych, ale żaden nie wywołał we mnie takich pokładów niepewności i… niepokoju.

Wszyscy spodziewamy się, że nasze matki, nasze żony i my sami będziemy dobrymi rodzicami.

Motywem przewodnim Odruchu zdaje się być macierzyństwo – większość książki skupia się na dość mrocznych jego aspektach, choć nie brakuje i barwnych chwil, pełnych miłości i radości. Niemniej nie może opuścić mnie wrażenie, że całość jest niezwykle przygnębiająca i jak wspomniałam wcześniej – niepokojąca. Choć narratorką powieści jest jedynie jedna osoba, Blythe, tak w jej historii kryją się również dwie inne – jej matki oraz babki. Wszystko to buduje nam obraz inności kobiet w jej rodzinie, a jednocześnie buduje przyjemną atmosferę tajemnicy ich przeszłości, która raz za razem poznajemy, ale… jest jedynie wypełnieniem obrazu postaci głównej bohaterki.

Matki nie powinny mieć dzieci, które cierpią. Nie powinnyśmy mieć dzieci, które umierają.
I nie powinnyśmy rodzić złych ludzi.

Autorka bardzo mocno się na psychologicznych aspektach Blythe, co pozwala nam na doskonałe wyobrażenie sobie tej kobiety, a jednocześnie nie odkrywa przed nami wszystkich kart. Stale jesteśmy postawieni w obliczu niepewności, jednakże najbardziej przerażająca w tym wszystkim zdaje nam się Violet, córka Blythe. Od początku budziła we mnie mieszane emocje, swoisty strach, ale nie byłam przekonana co do wiarygodności narratorki – wszak przeżyła ona naprawdę wiele. I tutaj pojawia się kolejny paradoks, bo jej emocje wydają się przerażająco prawdziwe, wręcz brutalnie prawdziwe i szczere, a mimo to… w mojej głowie pojawiły się wątpliwości – głównie wywołane otoczeniem Blythe. Wszak to ona zdawała nie pasować, nie rozumieć, a nawet nie znać samej siebie…

Kiedyś obchodziłam cię jako człowiek – ciekawiło cię, kiedy czuję się szczęśliwa, co mi sprawia przyjemność. Teraz stałam się usługodawcą. Nie widziałeś we mnie kobiety. Byłam tylko matką twojego dziecka.

Ashley Audrain zdecydowanie potrafi zagrać na emocjach czytelnika i wedrzeć się w jego myśli – a wręcz rozbudzić go, serwując mnóstwo nieoczywistego napięcia i niepewności (czy nie nadużywam tego słowa?), wstrząsając sercem. Bardzo mocno ukazuje tutaj macierzyństwo, w zupełnie innych barwach niż zazwyczaj jest kreowane przez społeczeństwo. To zupełnie inny obraz matki, który daje do myślenia i – co równie zaskakujące – choć jest nieidealny, kryje w sobie wiele prawd i w niektórych elementach tej kreacji kobiety z całą pewnością odnajdą siebie. Bo – jak ujęłam to wcześniej - Blythe jest zadziwiająco rzeczywista i… polubiłam tę jej realność. I myślę, że doceni ją również wiele innych czytelniczek.

Mówi się o najbardziej naturalnym odruchu na świecie, który pojawia się podczas rodzenia dziecka – o wyrzucie oksytocyny, hormonu macierzyństwa. (…) wywołuje w niej uczucie do dziecka. Sprawia, że patrząc na swoje dziecko, chce je utrzymać przy życiu. 

Bez oporów Odruch mogę nazwać jednym z najlepszych thrillerów psychologicznych w moim życiu, bo żadna książka tak bardzo mnie nie rozbiła. Myślę, że dla młodych matek może być to lektura zbyt przytłaczająca, jednakże całej reszcie miłośniczek thrillerów psychologicznych zalecam przeczytanie, bo jest to książka zdecydowanie warta uwagi, bo – wybaczcie, że powtórzę fragment z opisu – jest to powieść, której nie sposób porównać z żadną inną. Krótko mówiąc – polecam z całego serca!

10 komentarzy:

  1. Czasami mam ochotę sięgnąć po jakiś thriller psychologiczny, chociażby dla odmiany. Na tą książkę zwróciłam uwagę już wcześniej, wiem że nie ocenia się książek po okładce, ale ta ma ją cudowna, ciężko przejść obok niej obojętnie. Po waszej recenzji napewno po nią sięgnę, chociażby żeby się samemu przekonać czy mnie zachwyci. Dzięki za świetną recenzję

    OdpowiedzUsuń
  2. 10 na 10. Po takiej ocenie trzeba koniecznie sięgnąć po książkę. Prawdą jest, że wizerunek macierzyństwa jest kreowany w zupełnie innych barwach, rzadko mówimy o ciemniejszych stronach macierzyństwa, depresji poporodowej, czy nawet psychozie. Dopisuję do listy.

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawi mnie ta książka :D z wielką chęcią po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko czytam thrillery psychologiczne. "Odruch" wywołuje u mnie zaciekawienie oraz dreszcze a także dyskomfort (nie wiem który bodziec wygra). Temat macierzyństwa a w tym przypadku ta mroczniejsza część (kiedyś temat tabu teraz coraz bardziej omawiany) niespotykany temat czy kobieta posiada ten bezwarunkowy 'odruch' żeby kochać swoje dziecko. Książka Ashley Audrain zmusza czytelnika do myślenia i wielu przemyśleń. Zapisuje tytuł (może kiedyś się przyda).

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo zaciekawiła mnie ta książka po przeczytaniu recenzji. Mimo, że to thriller...

    OdpowiedzUsuń
  6. To debiut tej pani, ale w sumie zna się trochę na pisaniu, skoro pracowała w wydawnictwie, myślę, że można jej zaufać. Szczególnie że thrillery psychologiczne przeżywają teraz chyba swoją nową młodość jako gatunek, tak bym stwierdziła przeglądając rynek wydawniczy... To nawet fajnie, bo mi się podobne wątki w lekturze zaczynają coraz bardziej podobać. Ashley Audrain sama jest matką dwójką dzieci, to one pewnie dały jej wenę twórczą, chociaż powiem, że to trochę niepokojące o.O Niemniej wydaje się spoko babeczką jak na autorkę (tak, lubię oglądać zdjęcia autorów książek). Aż dziw, że recenzentkę "rozwaliła" tak mocno! Ale to o czymś porządnym świadczy z drugiej strony, daje sporą nadzieję tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczynając od okładki to wow, naprawdę szacuneczek dla grafika. Widziałam tę książkę w zapowiedziach, ale sama nie wiem dlaczego od razu uznałam ze to nie dla mnie (mimo iż okładka od razu wpadła mi w oko) i nawet nie sprawdziłam opisu. A tu takie zaskoczenie. Dlatego lubię czytać recenzje, bo tyle dobrych książek by mnie ominęło. Od razu wpisuję "Odruch" na listę do przeczytania i zamierzam na nią polować. Bardzo mnie zaciekawiłaś, tym bardziej że thrillerów psychologicznych na moim koncie wiele nie ma, więc może i mnie ona zachwyci.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałaś Biały Oleander albo czytałaś Bliźnięta z lodu, to tam wątek macierzyństwa w negatywnym ujęciu także występuje. Brzmi mrocznie opis fabuły i twoja recenzja to potwierdza. Nie wiem czy to lektura dla mnie, jestem wrażliwa na krzywdę dzieci i jakoś rozwalają mnie emocjonalnie takie filmy czy książki. Muszę się zastanowić nad tym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam książkę w planach, szczególnie właśnie przez to, że wiele recenzentów mówi o tym braku słów po jej skończeniu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię,gdy po zakończeniu książki,brakuje mi słów,ale jednak ten thriller psychologiczny,na dzień dzisiejszy sobie odpuszę,bo moje nerwy,byłyby bardzo niezadowolone. Może w innym okresie życia,będę miała ochotę by sięgnąć,akurat po tą powieść. Z czasem wyjdzie. Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń