niedziela, 14 marca 2021

James Gould-Bourn - "Mój tata panda"

Autor: James Gould-Bourn
Tytuł: Mój tata panda
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 3 lutego 2021
Liczba stron: 320
Ocena: 1000/10

Opis:

Życie Danny’ego się rozpada. Został samotnym ojcem jedenastoletniego Willa, który nie odezwał się od czasu śmierci matki w wypadku samochodowym rok wcześniej. Na domiar złego Danny’ego właśnie zwolnili z pracy i popada w coraz większe długi, przez co właściciel mieszkania grozi mu eksmisją. Musi szybko znaleźć źródło utrzymania. Podczas spacerów po parku wpada na genialny w swej prostocie pomysł: wydaje ostatnie pieniądze na podarty kostium pandy i wzorem ulicznych artystów decyduje się zostać tańczącym niedźwiedziem. Pewnego dnia spostrzega grupkę chłopców dokuczających jego synowi. Nie zważając na swoje zabawne przebranie, przepędza napastników. Wtedy Will odzywa się po raz pierwszy od śmierci matki, nieświadomy, że mężczyzna w kostiumie pandy, któremu się zwierza, to jego ojciec. Czy Danny straci zaufanie syna, kiedy wyjawi, kim jest? Czy uda mu się wyjść z długów i odtworzyć relację z synem?

Bezpretensjonalna i podnosząca na duchu powieść o ojcu i synu, którzy na nowo budują ze sobą więź w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach i wspólnie przechodzą żałobę po stracie najbliższej im obu osoby.

Recenzja:

Wiecie co? Wydawnictwo Marginesy to czyste zło - po raz drugi w ciągu kilku miesięcy popsuło mi skalę oceniania książek, bo kolejny ich tytuł podstępnie skradł moje serce. Po powieści Mój tata panda spodziewałam się poruszającego dramatu, a otrzymałam… przepysznie cudaczną i iście współczesną prawie-baśń, przepełnioną po brzegi humorem, wzruszeniami oraz kapitalnymi bohaterami!

James Gould-Bourn popełnił niezwykle zwariowaną historię, na którą absolutnie nie byłam przygotowana. Dobra, taty w stroju pandy się spodziewałam, ale całej reszty… nie. Na pewno nie byłam przygotowana na ciętą i przezabawną tancerkę na rurze, nie sądziłam, że spotkam rosłego Ukraińca, który jest zarazem nieco straszny, jak i na swój cudaczny sposób przeuroczy, czy muzyka, który – na dobrą sprawę – jest własnością kota. To oczywiście nie wszyscy, ale postaci są tutaj tak kapitalnie wykreowane (czasem odrobinę karykaturalnie też – szczególnie czarne charaktery), że niemożliwym jest nie obdarzyć ich sympatią. Dzięki nim uśmiech towarzyszył mi przez niemal całą lekturę i wielokrotnie chichrałam się jak głuptas przy tej książce. Zamiast lektury łamiącej serce, otrzymałam mnóstwo pozytywnej energii, a co za tym idzie – wprowadzona w doskonały nastrój. Dawno żadna książka nie poprawiła mi tak humoru, jednocześnie rozgrzewając przyjemnie cieplutko serce.

(…) kiedy wydarzają się straszne rzeczy, których nie rozumiemy, czasami musi się zdarzyć coś równie nieoczekiwanego, żebyśmy dali radę to pojąć.

Mój tata panda nie jest jednak jedynie komedią, bo przedstawia też proces radzenia sobie z żałobą oraz odbudowywanie relacji ojca z synem. I – oczywiście – można się tutaj wzruszyć, nawet nie raz, ale nie można nazwać tego tytułu wyciskaczem łez. Nie wiem jak ująć w słowa to, co chcę Wam przekazać, ale w tej całej swojej otoczce absurdalności, jeśli chodzi o emocje bohaterów czy motyw straty – jest ona złudnie prawdziwa. Myślę, że każdy, komu zmarł ktoś bliski, zrozumie postępowanie bohaterów, a wręcz się z nimi utożsami – może nie z samymi czynami, wszak ludzie różnie reagują na śmierć – ale z uczuciem wybrakowania i zagubienia. 

Powieść Jamesa Gould-Bourna jest dosłownie ŚMIESZNIE prawdziwa, bo autor z łatwością operuje tutaj różnorakim humorem (ot, niekiedy czarnym, czasem bardziej brytyjskim czy nawet ciut rubasznym) oraz trafną życiowością. Nie bez powodu też nazwałam ten tytuł współczesną prawie-baśnią, bo język tej historii pięknym nazwać nie można - myśli tu zawarte i prawdy potrafią chwycić za duszę, pojawiają się fragmenty malownicze i otwierające oczy, zachęcające do refleksji, ale… bywa też dobitny, z wulgaryzmami i całą naturalnością, nie gryzą one jednak w oczy.

Jak człowiek milczy, to też krzyczy (…).

Cokolwiek nie napiszę o Mój tata panda, z całą pewnością nie odda tego, jak fantastycznie spędziłam czas z tą książką oraz jak idealnie-nieidealna ona jest. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że nie jest to arcydzieło literatury, ale… obdarzyłam ten tytuł miłością bezgraniczną i jestem pewna na sto procent, że każdy tę powieść pokocha – w większym lub w mniejszym stopniu. To wartościowy poprawiacz humoru, który poleciłabym Wam z całego serca, ale – niestety – moje serce zostało skradzione przez pewną lekturę. Zgadnijcie jaką! 😉

7 komentarzy:

  1. Pierwszy raz widzę tą książkę. Czytając opis bym powiedziała że to jakaś obyczajówka. Mówicie, że są tu elementy humorystyczne i to mi się podoba, lubię jak w książce oprócz miliona emocji i ważnych tematów, pojawia się humor. By czy poważne książka musi być jego pozbawiona. Napewno lepiej się taka czyta. Podoba mi się to co tutaj widzę, wasza recenzja też mnie zachęciła. Muszę zapisać sobie ten tytuł

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwróciłam na nią uwagę już wcześniej. Chętnie zajrzałabym do takiej powieści A jak jeszcze przeczytałam tę recenzję, to też chcę obdarzyć książkę bezgraniczną miłością. I jak ją dopadnę i przeczytam, również pokocham. Jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zwróciłabym na nią uwagę za sprawą recenzji wynika, że wiele by straciła. "Mój tata panda" to pełna emocji, wzruszeń a także humoru lektura która zapada w pamięć. Powieść James Gould-Bourn porusza kwestię z którą każdy z nas miał styczność, strata bliskiej nam osoby, każdy inaczej przeżywa odejście bliskiego, pomimo straty trzeba żyć dalej. Jestem zaciekawiona historią Danny’ego i Willa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również podejrzewałam, że "Mój tata panda" to dramat, tak zapowiadał opis na okładce (tak, widziałam już reklamę na stronie wydawnictwa, bardzo chwalą tę książkę), choć tytuł - no... przewrotny. Zupełnie nie wiedziałam, z czym go łączyć, natomiast jeśli chodzi o same Marginesy - kiedyś baaardzo lubiłam, zawiedli mnie tylko, co już wspominałam, że to oni wydali w Polsce (i wydają kolejne) pseudoprace Heather Morris. To mnie zabolało.
    A ja się w ogóle nie spodziewałam taty w stroju pandy :P Ale cóż. Dramatyczna historia opatulona nutą komedii i to najwyraźniej mocną. Nie wiem, czy to dobrze, ale w sumie potrzebne są różne spojrzenia na sytuację. Wygląda na bardzo wartościową lekturę i nie spodziewałam się, że aż tak parska humorem (najróżniejszego rodzaju). Będę miała tę książkę na oku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz słyszę o tej książce, a szkoda. O takich pozycjach powinno być głośno. Książka, która porusza trudne tematy radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby, odbudowania relacji z synem i jednocześnie nie jest ponurą lekturą, rozdzierającą serce, a wręcz przeciwnie jest "poprawiaczem humoru" nie zdarza się często. Tym bardziej więc jest warta przeczytania. Wpisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tym tytule, ale jestem pewna, że pokochałabym go tak jak Ty. Zapisuję tytuł i będę się za nim rozglądała 💕

    OdpowiedzUsuń
  7. Oha,jak ocena😀O autorze,ani o tej lekturze nic nie słyszałam. Po takiej ocenie i recenzji,zostałam bardzo nią zaciekawiona i zaintrygowała,co takiego w sobie ma,że aż taką ocenę dostała🤔Dodaje ją listy,aby kiedyś się e niej zanurzyć☺Okładka jest świetna😊Bardzo dziękuję za recenzję😘B.B

    OdpowiedzUsuń