poniedziałek, 15 marca 2021

Laurelin Paige - "Rywalizacja. Slay Quartet. Tom 1"

Autor: Laurelin Paige 

Tytuł: Rywalizacja. Slay Quartet. Tom 1

Wydawnictwo: Kobiece

Data wydania: 2021

Ilość stron: 320 

Ocena: 6/10

Opis:

Ten facet to diabeł wcielony. Bierze, co chce, i nie ogląda się na nikogo. A teraz chce mieć Celię Werner. Jest zimny, okrutny, wyrachowany, a jednocześnie jego obecność wywołuje w kobiecie dreszcz podniecenia.

Edward Fasbender jest największym rywalem biznesowym ojca Celii i zarazem jej największym przekleństwem. Żeby zdobyć władzę, nie cofnie się przed niczym. Małżeństwo z Celią jest mu potrzebne jako element transakcji biznesowej. Kto chciałby wychodzić za mąż z takich powodów? Na pewno nie Celia. A przynajmniej nie od razu. Najpierw musi trochę pograć z tym nazbyt pewnym siebie intrygantem. Problem w tym, że trafiła na naprawdę bezwzględnego przeciwnika. Dokąd zaprowadzą ją igraszki z diabłem?

Recenzja:

Z autorką - Laurelin Paige - miałam już wielokrotnie styczność. A raczej nie z samą nią, tylko z jej twórczością, która zwykle bardzo mi się podobała, bo autorka naprawdę wie, jak pisać literaturę dla kobiet, która wręcz emanuje pewnymi siebie facetami, którzy biorą to co chcą, a na dodatek: scenami seksu, które niejednokrotnie wywołują rumieńce. W "Rywalizacji" nie do końca mi wszystko zagrało - pod pewnymi względami ta historia jest ciut inna niż książki tej pisarki, które już czytałam (chociaż zdarzało mi się już u niej czytać o facetach, którzy lubią zabawę w dominację i sadyzm). Jednak nigdy nie było to przedstawione właśnie w taki sposób... No, opowiem Wam zresztą dokładniej co i jak. Zapraszam na dalszą część recenzji!

Celia jest córką miliardera, dla którego jest ukochaną córeczką. Ma wszystko, czego chce - a dokładniej prowadzi swoją firmę związaną z projektowaniem i dekorowaniem wnętrz, chociaż sama z tego nic nie zarabia i żyje z funduszu powierniczego. Mimo to Celia lubi swoje życie - i lubi też to, co robi, chociaż jeszcze bardziej lubi Grę.

Pewnego dnia umawia się z nią Edward Fasbender - największy rywal jej ojca. Celia na początku sądzi, że chce on, aby zajęła się ona zmianą wystroju w jego gabinecie, ale szybko wychodzi na jaw, że proponuje jej on małżeństwo. Oczywiście nie z miłości, a raczej dlatego, że chce on zyskać udziały w firmie jej ojca i kiedyś stworzyć wielkie imperium. Celia początkowo się waha, ale szybko wyobraża sobie, że byłby to idealny element Gry. Do czasu. Bo okazuje się, że Edward też przygotował dla niej pewne niespodzianki, które łączą się z ich ślubem... 

Nie będę Wam teraz tłumaczyć, na czym polega Gra - bo cały urok jest taki, żeby się tego samemu dowiedzieć. Ogólnie: fabuła, jak widzicie, nie jest zbyt oryginalna. Właściwie czytałam już setki książek, które były podobne - chociaż zwykle nie miały one elementu dominacji i sadyzmu, tak jak w przypadku "Rywalizacji". Jeśli więc nie lubicie czytać o historiach rodem z bdsm - nie sięgajcie po tę książkę, albo przynajmniej dobrze to przemyślcie. 

Ogólnie rzecz biorąc książka ma około trzystu stron, a dzieje się na niej dosyć mało. Mam jednak wrażenie, że drugi tom - który ma wyjść za jakieś dwa, trzy miesiące, okaże się pod tym kątem bardziej obfity w akcje, bo na to się zapowiada. Mam w planach, to na pewno, bo muszę wiedzieć, jak się to rozegra, szczególnie po tak mocnym zakończeniu, jakie było w "Rywalizacji"!

Laurelin Paige to autorka doświadczona, która doskonale wie, jak pisać, żeby zaciekawić czytelnika. Postacie są u niej dopracowane, dialogi też, opisy - szczególnie seksu: jeszcze bardziej. Natomiast jak mówię, zabrakło mi większej ilości akcji i też może tego, żeby ta fabuła nie wiała tak nudą przez większość czasu. Bo książki o transakcjach opartych na małżeństwie to często występują nawet w romansach historycznych, takich rodem opisujących XVIII lub XIX wiek.

Podsumowując: nie uważam tej książki za złą, co to, to nie! Jest ciut niedopracowana pod kątem fabuły, ale uważam, że to dlatego, że jest ona swego rodzaju przydługim rozpoczęciem tej serii - i że drugi tom to już mnie zwali z nóg. Jak mówiłam, zakończenie zapowiada ostrą jazdę bez trzymanki - i tego będę się trzymać, kiedy będę zamawiała na swój adres kolejną część. Jeśli macie więc ochotę sięgnąć - zróbcie to, jak najbardziej. Tylko miejcie w głowie moje ostrzeżenia, które zawarłam w recenzji! 

7 komentarzy:

  1. Ksiazki tej autorki znam, kilka przeczytałam, ale nie jestem przekonana do tej. Może i fabuła zapowiada się ciekawie, ale jakoś dbsm mnie za bardzo nie kręci. Jakoś nie mam ochoty na kolejną tego typu książek. Ostatnio autorki mają tendencję do tego typu książek. A szkoda bo nie każdemu one pasują. Do tego jak piszecie mało akcji, od razu mam wrażenie, że przynudnawa jest ta historia. Tym razem podziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Postać Laurelin Paige już kojarzę z tutejszych recenzji, ale tego typu książki jakoś jednak nie przemawiają dobrze do mojej wyobraźni, szczególnie przez niedomogi fabułu i ogólne niedopracowanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie sięgam po książki o takiej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Laurelin Paige kojarzę choć nie czytałam nic z repertuaru pisarki. Opis "Rywalizacji" zapowiadał przyjemną lekturę, a tu niewypał. Z opisu wywnioskowałam że będzie niebezpiecznie, mrocznie z duża dawką emocji a tu nuda i brak akcji. Tylko zakończenie daje nadzieję na lepszy ciąg dalszy tej opowieści. Tym razem odpuszczę sobie tą lekturę.
    P.S. Okładka robi wrażenie, kolorystyka oraz ustawienie modeli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Historie rodem z bdsm to zdecydowanie nie moja bajka. Daruję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie dla mnie, jeśli miłość opisywana w powieściach to sensualna i romantyczna. Nie macie przesytu taką literaturą, takimi książkami? Nie sądzicie, że wyrastają jak grzyby po deszczu? No ja takie wrażenie mam. Potrzeba czegoś nowego, świeżego. 😀

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgodzę się z Panią Karoliną,że tego typu książki wyrastają,jak grzyby po deszczu,tylko te grzyby typu niejadalnego,jak muchomor sromotnikowy lub powodujące zatrucie po przejdzeniu się nimi. Bardzo podobnie jest z takim rodzajem książek,albo od nadmiaru czytelnik,mam ochotę nimi już wymiotować i patrzeć na nie,nie może,albo odrazu, na wstępie wiadomo,że są niejadalne. Co za dużo,to niezdrowo dla wyobraźni czytelnika. Dlatego już omijam tego typu lektury,przepraszam wiernych fanów tych powieści☺Bardzo dziękuję za recenzję😘B.B

    OdpowiedzUsuń