środa, 20 lipca 2022

Paulina Zalecka - "Kanibal. Krzyk rozdartego serca"

Autor:  Paulina Zalecka

Tytuł: Kanibal. Krzyk rozdartego serca

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

Data wydania: 2022

Ilość stron: 240

Ocena: 2/10

Opis:

Każda bestia ma swój słaby punkt, a każda miłość – ciemną stronę.

Aria Simons jest młodą kobietą z sercem na dłoni. Jej największym marzeniem jest adopcja dziewczynki, którą poznała podczas wolontariatu w sierocińcu. Jednak aby zostać jej pełnoprawną opiekunką, musi mieć stałą pracę. O jej zatrudnieniu na etat w opiece społecznej ma zadecydować wykonanie zadania – zdobycie zaufania mężczyzny, który mieszka sam w lesie…

Caden Slate, nazywany Kanibalem, nie dopuszcza do siebie nikogo. Lata w sekcie, która odebrała mu najbliższych, wydobyły na powierzchnię najbardziej brutalną i nieobliczalną stronę jego natury. Wydaje się, że nie pozostały w nim żadne ludzkie uczucia prócz wrogości i agresji – do czasu, gdy na jego progu staje drobna kobieta o szarych oczach.
Oprócz gwałtownej i niewytłumaczalnej fascynacji nic ich nie łączy. Ale Aria odkrywa, że Caden zasłania groźną i nieprzystępną maską oblicze pełne miłości. Wszystkie plany i marzenia tej dwójki legną jednak w gruzach, gdy dowiedzą się prawdy o sobie.
Co się stanie, kiedy Caden zniszczy największe marzenie życia Arii?

Recenzja:

Oczy mi krawaaawią taaaak baaaardzo! Czytałam poprzednią książkę tej autorki - i złego słowa praktycznie powiedzieć nie mogłam, po "Zrodzonym z gniewu" miałam ciarki na plecach: bo ta fabuła byłą oryginalna, pokręcona - na swój sposób genialna. Ale "Kanibal. Krzyk rozdartego serca" - mimo chwytliwego tytułu - jest jednak (chyba) na ten moment najgorszą powieścią, jaką czytałam w tym roku. Ups, prawda?

Zacznijmy od tego, że książka jest bardzo cieniutka - liczy ciut ponad dwieście stron - a z racji tego, że akcja mnie jak wiatr (a raczej jak jakiś huragan), to wszystko jest dosyć spłycone, napisane dosyć powierzchownie - i niestety: bez dobrego opisu uczuć i emocji. 

Sam prolog bardzo mi się spodobał - poznajemy historię Kanibala - który jest niewolnikiem i musi walczyć o przeżycie: więc dosłownie zębami jest w stanie zagryźć człowieka, celując prosto w tętnice. Nie spodziewajcie się, jednak, że Kanibal je ludzi - nie, on po prostu ma taką ksywkę, która nie pasuje i jest tak dodana od czapy: w końcu w późniejszym etapie Kanibal nawet jeździ samochodem... Także nie jest aż takim zwierzęciem i aż taką bestią, za jaką by go można było z pozoru uważać.

No i o tym, że Kanibal jest dalej człowiekiem, dowiaduje się Aria - dziewczyna, która chce zdobyć pracę w dziale pomocy społecznej - no i żeby otrzymać tę pracę, zostaje wysłana do Kanibala, żeby zrobić z nim jakiś wywiad i napisać sprawozdanie. No i (bo jakby to mogło być inaczej) - Kanibal ostatecznie ulega jej urokowi, przez co przełamują pierwsze lody. A na drugim spotkaniu? Już się całują, jedzą razem ciasto i w ogóle... 

Idzie to za szybko. Po prostu za szybko. W ogóle nie byłam w stanie odczuć, że Kanibala i Arię łączy coś więcej niż chwilowe pożądanie - instynktowne - ale to jednak wydawało się mało prawdopodobne, żeby była miłość. Ba, nie mówiąc już o tym, że przecież Aria była wtedy w pracy! No ale kto by ją tam podkablował - skoro Kanibal mieszkał w leśnej chatce i nawet sarny do niego nie chciały podchodzić?

Pomysł na tę historię był całkiem niezły. To wykonanie zawiodło. Kanibal, pomimo długiego życia w niewoli oraz stracie kobiety i dziecka, nie ma żadnych traum, żadnego stresu pourazowego: ot, wchodzi w relację z Arią, jakby był chłopakiem z sąsiedztwa, tylko trochę nieśmiałym, który czekał na nową dziewczynę od dobrych kilku lat. Mówiłam już, jak ta książka bywa absurdalna?

Najgorsze jest to, że to jest dopiero tom pierwszy - bo zakończenie także daje powód, by wyciągać takie wnioski. Wiecie, czemu to jest najgorsze? Bo zamiast napisać powieść na czterysta stron, która by wszystko fajnie wyjaśniła - i trochę spowolnić akcję, pogłębiając aspekty portretu i problemów psychologicznych - to wyszłaby z tego naprawdę jedna z ciekawszych książek, jakie miałam w tym roku okazję czytać. A tak to wyszło słabo: naprawdę bardzo słabo. 

Podsumowując: nie jestem w stanie polecić "Kanibal. Krzyk rozdartego serca". Jestem natomiast w stanie zapewnić, że "Zrodzony z gniewu" jest na dużo wyższym poziomie: i że tę pozycję jestem Wam w stanie zarekomendować. 

No cóż, można powiedzieć, że w przypadku "Kanibal. Krzyk rozdartego serca" coś "nie pykło" - bo zdecydowanie nie jest to literatura, do której chciałabym kiedykolwiek powracać: nawet swoimi myślami.


7 komentarzy:

  1. Bardzo dziwna relacja... Potwierdzam, jeśli ktoś opisuje kolesia z lasu z niewyobrażalnymi traumami, to niech się tego trzyma do końca. Taka osoba w przyjaźń nie wejdzie, a co dopiero w miłość po grób, nie ważne, jak niby silne byłoby to uczucie. Wszystkie relacje będą zachwiane, a on by się musiał dopiero ich nauczyć. Także totalna ignorancja moim zdaniem. Do tego imię Kanibal - nikt nikogo nie nazywa kanibalem bez związku, jeśli nie ma ku temu powody, powód, że jest ostry w walce w w ogóle nikogo nie przekona. Stąd mamy przecież określenia dzikus, a po drodze był i Tarzan. Kogo musiał rzekomo zjeść, by zasłużyć? Albo to tylko zwykły chwyt czytelnika na tytuł - w domyśle jak pokochać człowieka zjadającego człowieka, ale za to z taką klata?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawialam sie nad przeczytaniem tej książki, ale jednak podziekuje. Spodziewałam się czegos głębszego i ciekawego, a tu niestety raczej tego nie znajde. Jednak nie zawsze okladka i tytuł idą w parze z treścią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze spojrzenie na okładkę i odechciewa mi się sięgać po tę pozycję. Zazwyczaj kryje się nich banalna i płytka treść, taka, którą wpuszcza się jednym, a wypuszcza drugim uchem. Czytając streszczenie fabuły, zastanawiałam się, czemu ma ona służyć? Nie niesie z sobą żadnych wartości, choćby przelotnych. Książka powinna przecież zostać z czytelnikiem, przynajmniej na jakiś czas....
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, bo pomysł fabułę niczego sobie, ale niestety to wykonanie. Za szybko wszystko się dzieje, przez co relacja między bohaterami wydaje się sztuczna. "Kanibal. Krzyk rozdartego serca" nijaka lektura. I ta okładka jakoś nie zachęca też do zapoznania się z środkiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna goła klata na okładce, jeszcze się nie znudzili

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodaję ten komentarz po raz trzeci. Nie wiem co się dzieje z tą stroną, ale zaczyna mnie to irytować... Pisałam, że już sam tytuł ani okładka nie zachęca do lektury, a jak widać po recenzji zawartość też nie jest warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń