środa, 12 października 2022

Karolina Bronisz - "Friendzone"

Autor: Karolina Bronisz

Tytuł: Friendzone

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

Data wydania: 2022

Ilość stron: 312

Ocena: 2/10


Opis:

Wolni, spragnieni przygód i uniesień. Czy „Friendzone” to układ idealny?

Ola i Leon mają wiele wspólnego: pracują w tej samej agencji marketingowej, oboje lubią się zabawić i są wielbicielami jednonocnych przygód. Bez zaangażowania i z jasnymi regułami – życie idealne. Relacja, która ich łączy, jest czysto platoniczna i nie wykracza poza ramy przyjaźni. Do chwili, gdy odkrywają, że jest też między nimi pożądanie. Od tego momentu Ola i Leon zaczynają prowadzić między sobą swego rodzaju grę – ich flirt jest coraz bardziej bezpośredni i niebezpieczny, jednak wciąż nie pozwalają sobie na przekroczenie pewnej granicy. Boją się, że gdyby poszli o krok dalej, silne fundamenty ich przyjaźni zostałyby zniszczone, a oni nie czuliby się w swoim towarzystwie tak swobodnie jak dotychczas. Oboje wiedzą, że nie są stworzeni do związków. To po prostu nie dla nich. Jedyne rozwiązanie, które może uratować tę relację, to określenie jasnych zasad, których nie wolno im łamać. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa? A może friendzone to nie jest to, czego szukają?    

Debiutancka powieść Karoliny Bronisz „Friendzone” to idealny romans dla wszystkich miłośniczek motywu friends to lovers. Przeczytaj i przekonaj się czy żądza okaże się silniejsza od przyjaźni.


Recenzja:

Mam ciary, gdy myślę o tej książce - i to wcale nie jedne z tych z rodzaju tych przyjemnych, które chciałabym odczuwać często. Najchętniej w ogóle zapomniałabym o tym, że "Freindzone" przeczytałam...

Rozumiem, że to debiut literacki. I że debiuty zwykle są dopiero początkiem drogi pisarskiej - i trzymam za tę autorkę kciuki, bo ma całkiem dobry styl pisania - chociaż jeszcze widać, że są problemy z kreacją bohaterów, fabułą czy innymi takimi. 

Ola - kobieta, której życie opiera się właściwie tylko na przygodnym seksie - i która co chwilę chwali się nowymi podbojami w tej kwestii.

Leon - kolega Oli z pracy, z którym dziewczyna ewidentnie się dobrze dogaduje: bo są do siebie bardzo podobni, kierują się w życiu takimi samymi zasadami.

I pewnie się nie zdziwicie, gdy napiszę, że Ola z Leonem nie chce sypiać, ani się spotykać - bo jak to by mogło zaszkodzić ich przyjaźni (która nie wydaje się głębsza od rzucania dwuznacznych tekścików i picia razem wina...). 

Ola i Leon są w swego rodzaju friendzone... Tyle, że Karolina Bronisz pokazuje, że przyjaźń damsko-męska nie jest możliwa - i że z pewnych friendzonów da się wyjść na wyższy etap... 

Ogólnie: sam pomysł może byłby dla mnie nawet okej, gdyby nie sam fakt tego, że od pierwszych stron znienawidziłam Olkę tak bardzo, że nie byłam o niej w stanie czytać - i to nie dlatego, że jest wyzwoloną kobietą i uprawia przypadkowy seks - ale ona po prostu zachowuje się dosyć chamsko i nieprzyjemnie.

Leon wcale nie był lepszy - ale do facetów-czarusiów w książkach dało się już nawet przywyknąć. No i do playboyów przy okazji też - zresztą, Leon i tak ma o wiele więcej uroku osobistego od głównej bohaterki!

I takim oto sposobem w myśl: "lubię cię, ale możemy się tylko przyjaźnić, żeby nie zepsuć swojej relacji" rozwija się to wszystko między Olą i Leonem. Do czasu.

Bo w pewnym miejscu wszystko obraca się wokół seksu - i praktycznie nie ma żadnej innej sceny i nic innego się nie dzieje, oprócz igraszek łóżkowych. Czułam się ostrzeżona, że to ma być książka hot - bo według wydawnictwa na okładce dostała notę czterech płomieni na pięć możliwych: ale to, że książka jest pełna namiętności, pożądania i ma fajne sceny erotyczne, nie musi oznaczać, że jest ich dosłownie tyle, że równie dobrze można byłoby zrobić z tego scenariusz na maraton pornograficzny, prawda?

Zakończenie także nie było w stanie uratować tej pozycji - także było przewidywalne i nudne. Niestety nie byłam w stanie się wciągnąć w czytanie i zauroczyć Leonem, Olą oraz ich relacją. Może też dlatego, że oni w tym wszystkim wydawali się dosyć sztuczni i nie byłam w stanie odczuwać chemii i zrozumienia między nimi?

Nie jestem w stanie polecić - jak na razie to jedna z najgorszych książek roku 2022, które czytałam. Ups. Tak być nie powinno, prawda? Szczególnie, że miałam dużo większe oczekiwania od tej pozycji. Szkoda... 

Zmarnowany potencjał.

7 komentarzy:

  1. Ojej dawno takiej noty nie widzieliśmy. Może pomysł na fabule ciekawy lecz po przeczytaniu recenzji z wykonaniem tak dobrze nie jest. Niestety "Friendzone" nie znajdzie u mnie upodobanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee, to kompletnie nie dla mnie lektura, szczególnie że taka Lipska się okazała się w wykonaniu. Moim zdaniem już przez sam podjęty temat musiała tak skończyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za szczerą opinie. Przeczytałam tą książkę. Szybko się czytało, ale przewidywalna i nie pozostająca długo w pamięci po przeczytaniu. Przekomarzanie się bohaterów jakoś mnie do nich nie przekonało. Tytul ciekawy, okładka fajna i tyle...

    OdpowiedzUsuń
  4. narazie nie mam w planach i widać, że dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie moje klimaty zupełnie, a twoja recenzja pokazuje, że nic nie tracę 😁

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny romans, za jakim nie przepadam. Tym razem mnie jednak zaskoczył. Czym? Okładką. Już dawno nie widziałam na niej nikogo poza roznegliżowanym facetem. A tu, proszę, pocałunek! Tego się nie spodziewałam. Przynajmniej od razu wiadomo, czego się można po tej książce spodziewać.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń