niedziela, 24 marca 2024

Julie Soto - "Forget me not"

Autor: Julie Soto
Tłumaczenie: Anna Hikiert-Bereza
Tytuł: Forget me not
Wydawnictwo: Harper Collins [współpraca recenzencka]
Data wydania: 28 lutego 2024
Liczba stron: 400
Ocena: 6,5/10

Opis:

W tej cudownie pikantnej i zabawnej powieści konsultantka ślubna i jej mrukliwy były partner muszą ponownie połączyć siły, aby zaplanować imprezę marzeń dla pary celebrytek.

Ama Torres jest pełną energii konsultantką ślubną, która… nie wierzy w instytucję małżeństwa. Ale śluby? O, to zupełnie coś innego!

Elliot Bloom to ponury florysta, który nienawidzi swojej profesji… dopóki na jego progu nie pojawia się pewna entuzjastyczna konsultantka ślubna.

Dawno, dawno temu, za dnia współpracowali przy organizacji imprez, a w nocy Ama śledziła misterne kwiatowe tatuaże na jego ciele. Potem złamała Elliotowi serce – i już nigdy więcej się do niego nie odezwała.

Teraz pracują wspólnie przy organizacji ceremonii ślubnej, która może być przełomowym punktem w ich karierach. Wciąż jednak wisi nad nimi wspomnienie wydarzeń z przeszłości. Sprawy nie ułatwiają dwie panny młode, które dostrzegają, że między Amą i Elliotem wyraźnie iskrzy. Nie znając ich skomplikowanej relacji, są zdeterminowane, by ich ze sobą zeswatać. Ale gdy ślub zaczyna żyć własnym życiem, napięcie między Ama a Elliotem tylko rośnie.

Czy dadzą radę przetrwać wesele bez pozabijania siebie nawzajem albo chociaż… trzymania rąk z dala od siebie?

Inteligentna i przezabawna Forget Me Not opowiada o dwojgu ludzi, którzy dają sobie – i miłości! – drugą szansę.

Recenzja:

Zazwyczaj nie przepadam za romansami. Nie jestem typem czytelnika, który regularnie sięga po historie o miłosnych perypetiach. Jednak raz na jakiś czas lubię odejść od swojego typowego czytelniczego repertuaru i otworzyć się na coś nowego. Wtedy też sięgam po książki takie jak Forget me not autorstwa Julie Soto.

Aby z powodzeniem zaplanować ślub, kieruję się pięcioma zasadami (cóż, to nie do końca prawda; jestem pewna, że mam ich znacznie więcej, ale wiem również, że gdybym powiedziała któremuś z klientów: „Mam siedemdziesiąt sześć zasad i za chwilę je wszystkie wyłożę”, chyba nie chciałby skorzystać z moich usług).

Wkraczając w świat pełen błyszczących obrączek i perfekcyjnie ustawionych dekoracji, poczułam, że ta opowieść ma coś więcej do zaoferowania. Ama Torres i Elliot Bloom, choć na pierwszy rzut oka wydawali się być stereotypowymi bohaterami romansu, szybko odmienili moje wrażenia. Ich historia okazała się być znacznie bardziej skomplikowana i interesująca niż przypuszczałam. Bo wyjątkowa jest narracja – obecne wydarzenia prezentuje nam Ama, podczas gdy ich przeszłość maluje przed nami Elliot. To właśnie ta subtelna układanka uczuć sprawia, że Forget me not wyróżnia się spośród innych romansów. Zresztą, musicie przyznać sami, że to bardzo ciekawy zabieg. Ja bardzo lubię takie niespodzianki! Ciekawa symbolika kwiatów wpleciona w treść także była dla mnie jak najbardziej na plus - dodawała wręcz odrobiny melancholii, subtelności i dodatkowego uroku całości. 

Małżeństwa nigdy nie będą idealne. To ciągła praca. Ale wesele? Wesele to tylko chwila w czasie, którą możemy uczynić idealną.

Smaczku opowieści nadaje też zamieszanie związane z przygotowaniami do ślubu pewnej influencerki. Widok świata influencerów, z jego egzotycznymi wymaganiami, kaprysami i burzliwymi relacjami, stanowi interesujące tło dla głównej historii miłosnej. Wprowadza ono dodatkowe wyzwanie dla naszych bohaterów i pogłębia złożoność sytuacji, w której się znaleźli (szczególnie, że dwie panny młode próbują ich spiknąć, nie znając ich relacji w pełni). My zresztą też jej nie znamy – wiemy o niej, ale tak naprawdę odkrywamy ją stopniowo. Jeśli chodzi o pikantniejsze sceny, wypadają one całkiem nieźle, co też było dla mnie miłą odmianą, bo – niestety - w obecnych romansach często wypadają one dość... cringowo. A przynajmniej ja miałam ostatnimi czasy pecha do takich pozycji. Niemniej wiedzcie, że nie jest to książka idealna, bo JEDNAK jest tu trochę wspomnianego cringu, jak choćby zbieg okoliczności typu nazwisko Elliota – Bloom + florysta + tatuaże z kwiatami... i parę innych kwestii. I wątki fabularne bywają przewidywalne, ale jednak te się niejako wybraniają, bo sposób, w jaki Julie Soto przedstawia relacje między bohaterami, sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Szkoda tylko, że nie dopracowała ich charakterów, bo historie i motywacje to jedno (to jest spoko), a reszta cech to drugie - i wypada kiepściej

Świadomość, że ma tatuaż, na który nie mogę spojrzeć i którego nie mogę dotknąć...boli. Boli mnie, że nigdy nie będę mogła go zapytać, jaki wymarły kwiat ożył na jego skórze.

Cóż więcej mogę dodać? Forget me not to lekka i przyjemna lektura, idealna dla miłośniczek pikantnych i zabawnych opowieści, zaserwowanych w bardziej nietypowy sposób. To historia o miłości, drugich szansach i odkrywaniu siebie w najmniej spodziewanych chwilach. Dlatego jeśli szukasz czegoś, co oczaruje cię niepowtarzalnym urokiem oraz klimatem przedślubno-ślubnej krzątaniny – gorąco polecam! 💜

4 komentarze:

  1. Ja uwielbiam takie historie zabawne, emocjonalne. "Forget me not" juz opis do mnie przemawiał a jak przecytałam recenzję to przepadłam. Pisarka fajny zabieg przeprowadziła dotyczący naracji, to coś innego. Będę miała na oku tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to może być ciekawa książka i mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślubna krzątanina mnie nie porywa, romanse też nie... Ja się nie odnajduję w takich powieściach. Zostawię tą historię komuś, kto ją doceni. Ja niestety będę się doszukiwać jedynie minusów tej książki, a to mogłoby tylko popsuć komuś zabawę i lekturę.

    OdpowiedzUsuń