środa, 7 maja 2025

Vi Keeland - "Zdarzyło się nad jeziorem"

Autor: Vi Keeland

Tytuł: Zdarzyło się nad jeziorem

Wydawnictwo: Papierowe Serca [współpraca reklamowa z Woblink]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 384

Ocena: 7/10


Opis:

To miało być sielskie lato nad jeziorem?

Josie Preston potrzebuje przerwy od swojego stresującego, pełnego chaosu życia w Nowym Jorku. Idealnym miejscem na naładowanie akumulatorów wydaje się jej Laurel Lake, w którym dorastał jej ojciec. Jego opowieści sprawiły, że Josie wyobraża sobie to miasteczko jako idylliczne i pełne uroku. Kobieta uznaje więc, że nadszedł czas, aby spakować walizki i odwiedzić wreszcie dom, który odziedziczyła po ojcu.

Miasteczko słynie z przyjaznej atmosfery. Josie ma jednak pecha, bo pierwszą osobą, jaką w nim spotyka, jest jej burkliwy sąsiad Fox Cassidy, były hokeista. W dodatku kobieta robi na nim fatalne pierwsze wrażenie, kiedy przypadkowo wjeżdża w jego skrzynkę pocztową. Mimo to mężczyzna przychodzi Josie z pomocą, kiedy okazuje się, że ze względu na stan domu jej pobyt w Laurel Lake nie będzie przypominał beztroskich wakacji.

Z każdym dniem spędzonym u boku Foxa kobieta zaczyna dostrzegać, że pod jego surową maską kryje się ktoś znacznie bardziej skomplikowany i intrygujący, niż początkowo sądziła.

Ta historia jest naprawdę SPICY. Sugerowany wiek: 18+


Recenzja:

Vi Keeland to marka sama w sobie - pod kątem romansów i erotyków stoi ona u mnie na wysokim stopniu, bo chociaż czasem jej książki nie są na najwyższym poziomie, to jednak zwykle mają ciekawy i oryginalny pomysł oraz dobre wykonanie, bo autorce świetnego warsztatu pisarskiego się nie da odmówić.

Tym razem sięgnęłam po "Zdarzyło się nad jeziorem" - i muszę przyznać, że doskonale się bawiłam! Nie sądziłam, że motyw byłego hokeisty w stylu gburowatego sąsiada i kobiety po przejściach, która przyjeżdża na odpoczynek i jest niczym słodka dziewczyna z sąsiedztwa... Cóż, ta kombinacja musiała być niczym rollercoaster (i faktycznie była) - ale w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Josie jest po załamaniu nerwowym i po leczeniu depresji. Lek, który oddała do badań, zabił kilka osób, bo wszedł w reakcję z jakąś szczepionkę. Musi odpocząć - i nawet wie jak to zrobić. Jedzie na urlop zdrowotny do miasteczka, z którego pochodził jej ojciec - a którego ona sama nigdy nie odwiedziła. Miasteczko ma łatkę najsympatyczniejszego w okolicy: ale już na samym starcie Josie poznaje swojego sąsiada - Foxa - który jest niemiłosiernym mrukiem i traktuje ją jak swego rodzaju przybłędę... 

Josie nie zamierza jednak wyjechać z Lauren Lake bez dokończenia remontu domu, który dostała w spadku - i chociaż nie spodziewała się, że jest tam aż tyle do roboty - wie też, że wokół siebie w miasteczku ma świetnych ludzi, którzy od razu zaczynają się interesować jej życiem i jej sprawami...

Z tym też, że ludzie z miasteczka od razu chcieliby ją spiknąć z Foxem. Tym samym, który nie zachowuje się wobec Josie dobrze pod kątem miłych odpowiedzi - ale który zaczyna robić dla niej dużo innych miłych drobiazgów, jak chociażby pomoc z wejściem do domu, którego zamek nie działa już tak, jak powinien...

Co kryje w sobie Fox i czy jest w stanie przełamać swoje wewnętrzne bariery i ograniczenia, aby mieć prawdziwą szansę z Josie - z dziewczyną, na którą nie może przestać patrzeć? Tego dowiecie się tylko poprzez czytanie "Zdarzyło się nad jeziorem"! Ja od siebie dodam tylko, że mieszanie perspektyw pod kątem narracji było super posunięciem!

"Zdarzyło się nad jeziorem" można dopaść już nie tylko w formie papierowej, ale nawet w wersji elektronicznej oraz w wersji audio (ja osobiście korzystałam z platformy Woblink, bardzo dobrze mi się czytało, nie było żadnych problemów i żadnych mankamentów) - więc myślę sobie, że jak szukacie czegoś naprawdę relaksującego, przy czym będziecie się dobrze bawić - i przy czym od czasu do czasu dostaniecie rumieńców z powodu rozwoju sytuacji... Cóż, książka od Vi Keeland, którą właśnie recenzuję, zdecydowanie się poleca!

Myślę sobie, że właśnie największą zaletą tej powieści jest to, że jej autorką jest Vi Keeland - bo połączyła z pozoru historię, których pełno z takimi wątkami i z tak umiejętnym opisem emocji, uczuć, przeżyć wewnętrznych, że ci bohaterowie wręcz ożyli na kartach tej historii - a to, że dało się ich polubić, sprawiło, że nie chciało się odrywać od ich opowieści.

Zakończenie było super - chociaż ja wychodzę z założenia, że trudno mi się było rozstać zarówno z Josie, jak i Foxem... a nawet z Daisy! Polubiłam ten małomiasteczkowy klimat pełen plotek i wzajemnej sympatii. Było to dla mnie w całokształcie bardzo komfortowe.

Jedyny minus - pojawiało się bardzo dużo alkoholu, mimo tego że w historii Foxa była już ważna dla niego osoba, która była alkoholiczką i zmagała się z tym do końca swojego życia. Nie wpłynęło to jednak na jego wstrzemięźliwość od alkoholu - ani tym bardziej na picie innych osób w jego otoczeniu. Ale jak wspomniałam wyżej, dla mnie to w sumie jedyny minus "Zdarzyło się nad jeziorem".

Podsumowując: bardzo lubię, bardzo polecam!

Jeśli nie wiecie czy macie ochotę mieć papierowe wydanie, zerknijcie na ofertę Woblink - myślę, że miło się zaskoczycie!

5 komentarzy:

  1. Chętnie bym ją przeczytała 🥰

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Autorkę i jej książki, ponieważ przyjemnie się je czyta. Ta będzie idealna do czytania na poprawę humoru.. Fajna historia... Dziękuję za opinie

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba czytałam tylko 1 książkę autorki 🙈🙈🙈

    OdpowiedzUsuń
  4. W opisie do książki następuje wjazd na skrzynkę mailową 😆 no, ja bym nie sięgnęła po to. Opis koszmarny, prawie goła klata na okładce, no i ten dziubek u tego modela... Tak wszystko się składa na książki tej autorki. Same kopiuj-wklej.

    OdpowiedzUsuń