Autor: Gosia Lisińska
Tytuł: Lucky
Wydawnictwo: Editio Red [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 368
Ocena: 2/10
Opis:
Maggie jest gwiazdą. Każdy zna jej twarz. Każdy ją podziwia. Każdy uwielbia... A mimo to ktoś czyha na jej życie.Maggie Dalinsky w dzieciństwie spotkała prawdziwa tragedia - była małą dziewczynką, gdy straciła rodziców. Na szczęście opieki nad nią mógł się podjąć starszy brat. Minęły lata. Piękna Maggie robi karierę w świecie filmu. Młoda aktorka jest powszechnie kochana, a jednak Darius Dalinsky z jakiegoś powodu obawia się o bezpieczeństwo siostry. Upiera się, by z lotniska w Nowym Jorku odebrał ją opancerzony, kuloodporny bentley... Szybko się okazuje, że Darius słusznie boi się o Maggie. Na wychodzącą z samolotu aktorkę czeka snajper. W strzelaninie ginie opiekun panny Dalinsky, Jack. Odtąd nad jej bezpieczeństwem ma czuwać seksowny porucznik NYPD Kenneth Stanton. Jednak nie sam. W kolejce do ratowania życia Maggie staje także przystojny ochroniarz „Lucky” Gambini. Mężczyźni razem postarają się utrzymać ją przy życiu. Niezależnie od siebie spróbują także zdobyć jej serce.Romans z motywem hate-love z amerykańską gwiazdą filmową, nowojorskim gliniarzem i tajemniczym ochroniarzem w rolach głównych!Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Recenzja:
Zaczytywałam się w książkach Gosi Lisińskiej - i naprawdę mi się podobały. Aż trafiłam na "Lucky" - chyba jedyną, której sensu totalnie nie jestem w stanie zrozumieć... Zaraz postaram się Wam opowiedzieć więcej na temat historii Maggie - i tego, dlaczego jej nie polubiłam. Także trzymajcie się mocno, zapraszam na szczerą recenzję!
Maggie dosyć wcześnie straciła rodziców: odkąd miała jedenaście lat zaczął się nią opiekować jej siedem lat starszy brat - Darek, który spisał się chyba całkiem dobrze. Na tyle dobrze, że kobieta jest obecnie jedną z najbardziej znanych aktorek na świecie, chociaż jest dosyć młoda i właściwie niewiele filmowych produkcji ma za sobą. Można powiedzieć, że chociaż z rodowodu jest bardziej Polką, obecnie najbardziej realizuje się w Ameryce - na tyle, że jej brat - prawnik - zajmuje się tam pewnymi ważnymi sprawami i obraca się nawet wokół samego prezydenta...
Maggie od samego początku powtarza, że jej iloraz inteligencji jest powyżej przeciętnej (za co serdecznie zaczęłam ją nienawidzić - bo nie było tego widać w żadnym aspekcie), ale ma trochę problem ze zrozumieniem, że gdy wysiadła z samolotu, zaczęto do niej strzelać: i że życie stracił jej ochroniarz. W związku z tym - jako że jest to osoba znana, a na dodatek jej brat ma sporo koneksji - zaczyna ją ochraniać Kenneth Stanton - można go określić jako takiego badassa z policji, a chwilę później do wesołej gromadki dołącza także tytułowy Lucky - który podobno jest jednym z najlepszych ochroniarzy na świecie.
Tu zaspojleruję wprost - Maggie ma ochotę na nich obu, nie umie się zdecydować, więc dosłownie mówi im, iż albo zdecydują się na pewien łączony układ, albo żaden z nich jej nie dotknie. I takim sposobem najbardziej erotyczną scenę główna bohaterka przeżywa w swojej głowie podczas snu... Nie zmienia to jednak faktu, że chociaż obaj obrońcy znają ją zaledwie chwilę (i jakoś niezbyt rozmawiają), to się w niej zakochują.
Zakończenie jest... żałosne. Mogłam wymyślić z milion różnych scenariuszy, a i tak Gosia Lisińska zdecydowała się na najgorszy z nich wszystkich. Może więcej sensu by to miało, gdyby miała to być dopiero pierwsza część, ale okazuje się, że chyba takich planów nie ma, bo nie ma o tym żadnej wzmianki w internecie.
Jeśli myślicie, że to będzie pikantna opowieść - tak jak zapowiada oznaczenie na okładce - to się srogo na tym przejedziecie. Bohaterka strzela do ludzi, a później wcina naleśniki i zastanawia się czy to było śmiertelne postrzelenie (nie, jej przeciwnik poszedł tylko na szybką drzemkę na podłodze...). Najwidoczniej dobre ułożenie spraw damsko-męskich także jej nie idzie - szczególnie, że więcej czasu spędza na tym, żeby odpicować się na super seksowną dziunię w garderobie matki jednego z ochroniarzy, niż na tym, żeby pewne rozmowy odbyć i ogarnąć, że dwóch samców alfa raczej nie podzieli się jedną dziewczyną.
Mam tak wielką sieczkę w mózgu po przeczytaniu tej pozycji, że moją ulubioną sceną z tej książki było to, jak Lucky komplementował Maggie za to, jak gorąco wygląda w stroju kąpielowym, a ona mu przyznała, że to strój kąpielowy jego matki. Ale nie wiem, czy to jest wyznacznik jakiegoś wybitnego humoru lub sarkazmu, skoro to było naprawdę jedna z najbardziej odjazdowych scen i dialogów...
Nie rozumiem sensu "Lucky". Po prostu nie dociera do mnie jaki miał być wielki finał i efekt "wow" - bo ja osobiście mam wrażenie, jakby to było wręcz urwane. Zabrakło jakiegoś wgłębienia się w pewne wątki - i jestem bardzo rozczarowana, bo pozostałe książki tej autorki naprawdę mi się podobały.
Czytając opis tej książki dowiadujemy się właściwie większość odnośnie wydarzeń z tej fabuły. Czegoś mi zabrakło w najnowszej powieści Gosi Lisińskiej - i tak jak na samym początku napisałam: chyba po prostu sensu i takiej głównej myśli, którą pisarka chciałaby przekazać swoim czytelnikom. Bo tak to wyszły tylko zadrukowane strony, które nie miały polotu...
Z góry dodam, że w internecie jest wiele pozytywnych opinii, więc jak macie ochotę sięgnąć i samemu przekonać się, czy ta powieść się Wam spodoba - jednoznacznie odradzać nie będę: tylko lojalnie ostrzegam, aby nie mieć wielkich wymagań!
Dobrze, że nie mam w planie 😅
OdpowiedzUsuńSkoro scena z bikini matki ma być tu najlepsza, to nie wróżę tej książce zbyt dobrze. Generalnie nie widzę w niej nic dla siebie, rozpoczynając od zbyt irytującej bohaterki, kończąc na mało treściwym zakończeniu. To nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń