poniedziałek, 23 czerwca 2025

Rebecca Yarros - "Wariacja"

Autor: Rebecca Yarros

Tytuł: Wariacja

Wydawnictwo: Hype [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 592

Ocena: 8/10


Opis:

By się uleczyć, zajrzyj w głąb siebie

Allie Rousseau, baletnica światowej klasy, przez lata żyła pod presją. Matka oczekiwała od niej perfekcji, niezależnie od ceny, jaką przyszło jej za to zapłacić. Jednak po kontuzji, która przekreśliła lata ciężkiej pracy i wyrzeczeń, Allie wraca do rodzinnego domu na klifie, by dojść do siebie. Wraz z nią powracają też wspomnienia, przed którymi do tej pory uciekała.

W świecie Hudsona Ellisa, ratownika Straży Przybrzeżnej, liczy się wyłącznie instynkt – sekunda zawahania może oznaczać śmierć. Hudson zawsze potrafił znaleźć się we właściwym miejscu we właściwym czasie – szczególnie dla Allie Rousseau – aż do chwili, gdy zostawił ją bez słowa. Jego największy błąd i głęboko skrywane sekrety pozbawiły go szansy na związek z kobietą, której potrzebował do życia bardziej niż powietrza.

Kiedy siostrzenica Hudsona staje w drzwiach Allie, szukając swojej biologicznej matki, los ponownie splata ścieżki tych dwojga. Choć przeszłość pełna jest niedopowiedzeń, a więzi, które ich łączyły, wydają się dawno zerwane, prawda może sprawić, że odnajdą drogę do siebie lub rozejdą się bezpowrotnie.


Recenzja:

Znam tę autorkę w dwóch wydaniach. Osobiście bardziej lubię ją w wersji romantasy, ale "Wariacja" jest świetna - a dostałam już informację od kilku koleżanek, które też sporo czytają, że jak sięgnę po "Ostatni list" to zapomnę o wszystkich smokach! Wierzę im, więc pewnie niebawem sięgnę i po ten tytuł, bo akurat "Ostatniego listu" nie miałam jeszcze okazji czytać.

Dodam też może od razu, że jak dla mnie jest to jedna z tych autorek, po których twórczości wiele się spodziewam (poprzeczka jest postawiona wysoko), a do tego wszystkiego jakoś tak wychodzi, że Rebecca Yarros na spokojnie im wszystkim dotychczas podołała - jakby wręcz mówiła: "potrzymaj mi herbatkę, ja ci pokażę, że mogę Cię jeszcze zaskoczyć swoim talentem pisarskim i genialnymi pomysłami!".

Bez wątpienia nie jest to końcówka mojej wspólnej drogi z tą pisarką - a raczej dopiero jej początek, bo trzymam kciuki, żeby pisała ona jeszcze sto lat i jeden dzień dłużej!

Przejdźmy jednak do "Wariacji" - na której to punkcie zwariowałam...

Hudson zakochał się w Allie, gdy tylko pierwszy raz ją zobaczył - a że miał wtedy szesnaście lat i ratował ją od utonięcia, to już inna sprawa. Oczywiście dziewczynie i jej siostrze udało się przeżyć, mimo pewnych komplikacji, ale był to moment, w którym mimo wielu różnic główni bohaterowie nawiązali nić przyjaźni. Relacja ta - czysto przyjacielska, nawet bez całowania - trwała dwa lata: aż do momentu, w którym Allie miała wypadek samochodowy, w którym to zginęła jej najstarsza siostra (Allie ma trzy siostry), a Hudson... zniknął. Dosłownie wyjechał na szkolenie związane z tym, aby mógł zostać ratownikiem (takich jak on jest około trzystu pięćdziesięciu, przynajmniej w Ameryce) - ale nawet się z Allie nie pożegnał, po prostu zniknął.

Obecnie Allie jest po kontuzji, ma kilka miesięcy, aby wrócić na szczyt, wypoczywa w ulubionej rezydencji swojego zmarłego ojca... I mierzy się z depresją. Do jej życia jednak powoli ponownie wkrada się z Hudson, który pracuje w okolicy - ale nie robi to on ze względu na siebie, a na prośbę siostrzenicy, która także chciałaby zostać baletnicą: tak jak Allie, która jest wybitna.

Poznanie Allie i dziesięcioletniej siostrzenicy Hudsona okazuje się jednak preludium do kolejnych kłopotów i plot twistów... Cóż, bez wątpienia jest tu sporo emocji, nie tylko tych uznawanych za pozytywne (chociaż właściwie każda emocja jest z natury neutralna - mówię to jako psycholog!). "Wariacja" bywa pełna żalu, pełna cierpienia, bólu i wątpienia w samego siebie i we wszystkich innych. Jest też jednak promyk nadziei i pewien morał: że chociaż nasza rodzina czasem nie umie odpowiednio nam pomóc i nas wesprzeć, to wcale nie oznacza, że inne osoby, które są nam bliskie temu nie podołają.

Najwięcej kosztuje oszukiwanie samego siebie - więc Allie i Hudson, krążąc wokół siebie po jedenastu latach nie mają łatwego zadania. Stara miłość nie rdzewieje - chociaż aby mogło pojawić się zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, trzeba także wysilić się na szczerość i usunąć z drogi pewne przeszkody i tajemnice... Rebecca Yarros zrobiła to doskonale - z zachowaniem sensu, logiki i bez przyspieszania pewnych działań!

Jestem po prostu pod ogromnym wrażeniem tego tytułu. Myślę, że to jedna z lepszych książek, które ostatnio miałam okazję poznać - a co więcej: piękne wydanie, ciekawa tematyka, intrygujące wątki... Polecam naprawdę każdemu, kto tylko lubi romanse (i od razu ostrzegę, że chociaż scen seksu nie jest wcale tak dużo, to jednak trochę się ich pojawia, więc jest to pozycja dla osób powyżej osiemnastego roku życia).

Podsumowując: polecam po raz kolejny - jak tylko macie trochę czasu lub ochoty, dajcie szansę "Wariacji"!

1 komentarz:

  1. Uwielbiam książki autorki w każdym wydaniu. Ta książkę mam w planie poznać, czeka na półce na swoją kolej i liczę na cudowna historie🥰

    OdpowiedzUsuń