sobota, 5 lipca 2025

Catherine Doyle - "Sztylet i płomień. Tajemnice Fantome. Tom 1"

Autor: Catherine Doyle

Tytuł: Sztylet i płomień. Tajemnice Fantome. Tom 1

Wydawnictwo: Jaguar [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 416

Ocena: 8/10


Opis:

W pięknym, ale śmiertelnie niebezpiecznym mieście, gdzie Mrok jest walutą, a lojalność jest krucha jak szkło, dwoje zabójców rozpoczyna grę, w której stawką jest życie, ale przede wszystkim... serce.

Podziemiem Fantome rządzą dwie wrogie gildie: Zakon Płaszczy i Zakon Sztyletów. Gdy matka Seraphine, parająca się produkcją magicznej substancji zwanej Mrokiem, zostaje brutalnie zamordowana, Sera nie ma wyboru – musi uciekać. Znajduje schronienie w kryjówce Płaszczy. Od tej pory jej serce wypełnia pragnienie zemsty.

Ale kiedy w końcu dziewczyna staje twarzą w twarz ze swoim wrogiem, a zarazem dziedzicem Zakonu Sztyletów, Ransomem, wszystko się zmienia. Bo ona włada magią, której on dotąd nie widział. A on… nie jest tym, kogo ona się spodziewała.

Najbardziej płomienny romans enemies-to-lovers tego roku. Idealny dla fanów Sarah J. Maas, Leigh Bardugo i Stephanie Garber.


Recenzja:

To jest zaskakująco dobra książka! Początek faktycznie nie umiał mnie za bardzo wkręcić, trochę mi się to dłużyło, trochę się nad nim namęczyłam (i przez to czytanie wydłużyło mi się o kilka dni), ale jak już pewne wątki zostały umiejętnie rozpoczęte, to okazało się, że większość "Sztylet i płomień przeczytałam w ciągu zaledwie jednego dnia - a właściwie to nawet kilku godzin, gdy sobie leżałam na kanapie, bo przygody Seraphine pochłonęły mnie bez reszty!

W tej książce mamy podział na pewne dwie frakcje: Płaszcze i Sztylety. Oboje oni korzystają z działania mroku, który tworzy się z pewnej rośliny, ale używają go całkiem inaczej. Płaszcze łączą mrok z tkaniną, przez co mogą stapiać się z tłem, co pomaga w kradzieżach. Sztylety biorą niewielkie dawki mroku, które na zawsze ich zmieniają i definiują - a robią to po to, żeby bardzo szybko i skutecznie zabijać.

Warto wiedzieć, że Płaszcze i Sztylety mają dosyć wrogie stosunki od wielu lat. Ale z racji tego, że to właśnie Sztylety zamordowały matkę Seraphine i przy okazji spaliły cały jej dobytek, dziewczyna postanawia szukać schronienia u Płaszczy: tak jak kiedyś ustaliła to ze swoją rodzicielką. Nadmienię też, że mama głównej bohaterki tworzyła właśnie mrok dla Płaszczy - więc takie rozwiązanie miało największy sens. Tyle, że z kim się przystajesz, taki się stajesz - a więc Płaszcze wymagają, aby Seraphine nauczyła się być jedną z nich.

Zemsta jest tutaj jednym z głównych motywów, ale w pewnym stopniu niknie, gdy okazuje się, że Seraphine jest w stanie władać mocą, której boją się nawet Sztylety... i że to jest właśnie dziedzictwo jej matki, które musi odkryć i zgłębić, aby... cóż: w sumie ocalić świat. Dlatego można powiedzieć, że "Sztylet i płomień" było pewnym preludium, a wielu rzeczy dowiemy się pewnie w kontynuacji.

Mamy tutaj też wątek enemies to lovers - bo w zakonie Sztyletów jest pewien chłopak, który dostał zlecenie na życie Seraphine, gdy tylko okazało się, że ta w ogóle jeszcze żyje: ale mówiąc delikatnie, nie spieszy mu się do wykonania zadania, raczej bawi się z dziewczyną w kotka i myszkę... Przynajmniej dopóki nie dowiaduje się, że to ona mogłaby go zabić - bo wtedy zaczyna pragnąć jej potegi.

Staram się tu zbytnio nie spojlerować, więc wiedzcie jeszcze, że wydanie "Sztylet i płomień" jest rewelacyjnie pięknie, możecie sobie zobaczyć to zresztą na moich rolkach (dostępnych we wszystkich social mediach). Jeśli tylko szukacie książki, która Was zachwyci i wizualnie, i treścią, to jest to mocny kandydat.

Ja ze swojej strony bardzo polecam, bo chociaż zakończenie jest w stanie złamać serce na pół (pewnie złoży je w następnych tomach, nie ukrywam, że zakończenie przede wszystkim wzbudza dużą ciekawość i tworzy pewne napięcie), to jednak Seraphinę dało się polubić: a także towarzyszące jej postacie były naprawdę fajnie wykreowane. 

Myślę sobie, że chętnie sięgnę po kontynuację. Już zacieram rączki i mam nadzieję, że będzie tak dobra zarówno pod kątem treści, jak i wyglądu, jak ta pozycja, którą właśnie teraz dla Was recenzuję. Jeśli zestawimy to z coraz ciekawszą koncepcją mroku i zwalczania mroku...  Catherine Doyle stworzyła wyjątkowo udane uniwersum!

Polecam!

5 komentarzy:

  1. Ta książka już po okładce i opisie mnie zaciekawiła. Podoba mi się ta historia i po Waszej recenzji zapisuję ja sobie do czytania..

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem jej ciekawa, intryguje mnie 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie wychodzi nawet. Tylko po co ten romans tam dowalony, to nie wiem xD bez niego byłoby idealnie. Ale teraz wszędzie dają wątek romansowy, bez niego autorzy nie potrafią. Dzięki temu praktycznie nie widzę różnicy między tą pozycją a porównywaną na okładce w opisie Sarah J. Masz.
    Ale generalnie jest dobrze, więc może warto poczekać na drugi tom. Ja się zastanowię, na razie jestem na książkach fantasy, ale odwołujących się do mitologii chińskiej lub japońskiej i trudno mi stamtąd wyjść ♥️ wakacje się zaczynają, coraz więcej czasu na czytanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz widzę tę książkę na oczy 🤭 ale w planach jej nie mam

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam motyw enemies to lovers, więc musiałam sięgnąć po "Sztylet i płomień" autorstwa Catherine Doyle. Świetnie sobie autorka z nim poradziła 😊, książka wciąga już od pierwszych stron.
    Dwa zwaśnione zakony.
    Sztylety i płaszcze.
    Mrok.
    Potwory.
    Seraphine straciła matkę, teraz zrobi wszystko by się zemścić, a pomoże jej w tym zakon Płaszczy. Nauczy ją, nie tylko jak kraść, ale i jak przetrwać.
    Niepisana zasada jest, że Płaszcze nie atakują Sztyletów i odwrotnie. Teraz wszystko może się zmienić, bo Ransom dostał na nią zlecenie, a przeorowi się nie odmawia. Czemu tak mu zaleczy na zabiciu dziewczyny?
    Mrok, a w nim potwory, które nie boją się niczego. Noc już nie należy do zakonów, tylko bestii. Czy uda się je pokonać? Mrok nie pokona mroku, więc czy jest jakiś inny sposób?
    Dawno nie czytałam tak dobrze wykreowanego wątku enemies to lovers. Oni są tymi wrogami i to czuć. Ich relacja ewoluuje bardzo powoli, choć od pierwszego spotkania czuć miedzy nimi przyciąganie i chemię. Bardzo mi się podobało jak autorka rozwija ich relację. Początkowa fascynacja połączona z nienawiścią i różnymi celami, potem delikatna nadzieja na coś, aż wreszcie wybuch namiętności i współpraca dla większego dobra, tylko co dalej? Ich cele od zawsze były różne. Co będzie ważniejsze misja czy uczucie?
    Muszę przyznać, że autorka stworzyła ciekawy świat, choć trochę słabo został on opisany, czego mi niestety trochę brakowało. Tak jakby w tej części skupiła się na tym zalążku uczuć i zemście, a świat zostawiła sobie na później. Liczę, że w kolejnych częściach to nadrobi😊.
    Książka jest świetna, wciąga na maxa i nie chce wypuścić. Czytałam to z wielką przyjemnością i już nie mogę się doczekać kontynuacji. Zakończenie tej książki jest niespodziewane, przynajmniej dla mnie😅, liczyłam na coś innego, ale to dobrze, wprowadziło zamęt i więcej niewiadomych. Lubię takie plot twisty 😁. Jeżeli lubicie fantastykę z motywem enemies to lovers musicie koniecznie poznać tą książkę. Emocje gwarantowane😁, polecam😊.

    OdpowiedzUsuń