wtorek, 25 listopada 2025

Keri Lake - "Anathema"

Autor: Keri Lake

Tytuł: Anathema

Wydawnictwo: Hype [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 652

Narracja: pierwszoosobowa (dwie narracje)

Ocena: 7,5/10


Opis:

Tylko wygnani wiedzą, co czai się poza lasem…

Szepczą, co czai się w Dzwonie Wiedźmy – lesie, do którego grzesznicy idą, by umrzeć. Mieszkańcy miasteczka nazywają go Żarłocznym Lasem, bo to, co zostaje zabrane, nigdy nie wraca. Tylko ci, którzy postradali zmysły, odważyliby się tam zbliżyć. Albo wygnani.

Maevyth Bronwick wie, żeby nie zapuszczać się w mgliste labirynty drzew, ale tragiczny obrót wydarzeń zmusza ją do przekroczenia bramy z kości, której nie przekroczył jeszcze żaden śmiertelnik. Granicy, za którą znajduje się mroczny, fantastyczny świat, równie niebezpieczny, co uwodzicielski.

To tam mieszka on – przeklęty pan Eidolonu. I to jemu powierzono ukrycie jej przed bractwem magów, które pragnie ją zgładzić w imię pradawnego proroctwa. Zevander Rydainn – najzimniejszy i najbardziej wyrachowany zabójca w całej Aethyrii – prędzej rzuciłby swoją zadziorną podopieczną watasze krwiożerczych ogniodraków, niż próbował ją chronić. Gdyby tylko mógł.

Krew Maevyth stanowi klucz do złamania dręczącej go klątwy i unicestwienia zła uśpionego w Dzwonie Wiedźmy. Na nieszczęście lorda Rydainna los ma wobec tej kuszącej śmiertelniczki inne plany. A jego rosnąca obsesja na jej punkcie grozi zniszczeniem wszystkiego. Włącznie z nim samym.


Recenzja:

Gotycka fantastyka w najlepszym wydaniu - nawet nie spodziewałam się, że ta cegiełka (blisko siedemset stron - niezły wynik!) mi się tak spodoba, ale od razu dodam, że to dopiero pierwszy tom: i jest już kontynuacja za granicą, więc mam nadzieję, że w miarę szybko trafi to także na polski rynek wydawniczy.

Zwykle staram się czytać lżejsze książki i jakieś bardziej ciężkie fantastyki mi nie wchodzą - ale "Anathema" jakoś mnie skusiła. I bardzo się cieszę, że się tak stało, bo chociaż początek rozwoju tego uniwersum wymagało ode mnie czytania w dużym skupieniu, to później z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej wkręcona w akcję: i super mi się poznawało wszystkie szczegóły i detale.

Przejdźmy jednak do bardzo ogólnikowego zarysu fabuły: żeby tylko trochę Was zaciekawić, bo wychodzę z założenia, że jednak najlepiej poznawać tę historię samemu, na własną rękę. Więc tak: mamy Maevyth, która jest traktowana przez swoją społeczność, jakby była wiedźmą - co więcej, obecnie szuka się dla niej męża, bo jeśli nie znajdzie się żaden chętny, nasza bohaterka musiałaby być skierowana do zakonu. Tyle, że Maevyth nie marzy się ani jedna, ani druga opcja. I jakimś cudem jej marzenia zostają wysłuchane - chociaż nie wiem, czy ją to cieszy, bo okazuje się, że los sprawia, że przechodzi ona jakby do innego świata, pełnego magii, niebezpieczeństwa i osób, które chciałyby wykorzystać niezwykle cenną krew, którą okazuje się mieć Maevyth. 

Zavender szybko dowiaduje się, że to Maevyth jest rozwiązaniem wszystkich jego problemów. W tym momencie musi więc zrobić wszystko, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo, nawet jakby miało to oznaczać, że przy okazji będzie musiał rozpocząć jej magiczny trening: bo dziewczyna ma spore braki wiedzy, mimo ogromnego daru, który w niej drzemie... 

Nie zdradzam już nic więcej, oprócz tego, że wątek miłosny nie jest na pierwszym planie, a wszystko co rozwija się między bohaterami opiera się oczywiście na dużej chemii, ale także rozwija się wszystko bardzo powoli - to definitywnie slow burn z prawdziwego zdarzenia.

Bardzo podobało mi się to, jak Keri Lake stworzyła postacie - zarówno pod kątem ich historii, jak i pod kątem rysu psychologicznego. Myślę, że właśnie to, że jest to bardzo kreatywna pisarka, która ma talent literacki, sprawia, że "Anathema" jest takim hitem: który całkowicie mnie pochłonął. Pożarłam wzrokiem tę książkę dosłownie w jeden dzień - i zacieram rączki w oczekiwaniu na kontynuację (i jestem ciekawa czy będzie coś jeszcze, czy zamknie się to w dwóch tomach).

Wydawnictwo zadbało o piękne wydanie - dopracowane w najmniejszych szczegółach, gdzie nawet wnętrze potrafi zachwycić ozdobnikami. Wychodzę z założenia, że wszystkie księgowe sroki zakochają się w tym wydaniu, więc jest to świetny pomysł zarówno na prezent dla samej lub samego siebie, jak i dla kogoś innego: bo nie zapominajmy, że jednak jest teraz okres mikołajkowy i świąteczny.

Jeśli lubicie fajne pomysły z gatunku fantastyki, to twórczość Keri Lake zdecydowanie powinna Was zainteresować. Nie jest to dla wszystkich, bo jednak jest kilka trigger warningów: jest chociażby poruszona kwestia tego, że ktoś w pewien sposób wykorzystał siostrę Zavandera. Mimo wszystko uważam, że "Anathema" to jedna z moich ulubionych powieści, które przeczytałam w roku 2025 - przynajmniej z gatunku fantasy.

Podsumowując: polecam z całego serca i podpisuję się pod tym rękami i nogami - więc jeśli macie akurat ochotę coś ciekawego poznać, a nie przeszkadza Wam trochę włożonego wysiłku w kwestię zrozumienia uniwersum, to sięgnijcie po książkę, którą dziś dla Was recenzuję. Sądzę, że się nie zawiedziecie - jednak bardzo wielu osobom też się podobało: bo ciągle docierają do mnie nowe opinie znajomych.

1 komentarz:

  1. Właśnie to czytam sobie nocami w formie e-booka 😁😁😁. Jak na razie zapowiada się bardzo interesująco. Podoba mi się ten duszny i mroczny klimacik. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń