Tytuł:
Zagubiona
Autor:
Paulina Machnicka
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok
wydania: 2013
Liczba
stron: 88
Ocena:
6/10
Opis:
Miłości nic nie
może rozdzielić. Nawet śmierć.
Julia,
dwudziestoparoletnia studentka – wychowanka domu dziecka - nie może pogodzić
się ze stratą ukochanego. Nie dość, że była świadkiem jego wypadku, to jeszcze
wszystko przypomina jej o martwym chłopaku. Najchętniej zanurzyłaby się w
ciepłej kołdrze i nie ruszała w ogóle, ale są jeszcze na świecie osoby, które
starają się jej pomóc – dwie koleżanki ze studiów i mama jej chłopaka.
Widzi ich
starania, ale rozpacz przepełnia ją doszczętnie. W końcu nie zawsze miłość jest
czymś, co zdarza się na co dzień. A szczególnie taka, która łączyła Julię i
Micah. Bezpretensjonalna i szczera.
Refleksje Julii
na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można cierpieć popychają ją
do czynu, który staje się dla niej wybawieniem.
Recenzja:
To nie będzie długa recenzja, bo książka była króciutka – trochę ponad 80
stron dużą czcionką, przeczytałam ją w czterdzieści minut.
Julia ma dwadzieścia jeden lat i zaczyna pisać dziennik, kiedy jej
chłopak, Micah, ginie w wypadku. Książka jest stylizowana na pamiętnik, nie ma
w niej żadnych dialogów, jedynie zapis przemyśleń zrozpaczonej dziewczyny,
która nie może pogodzić się ze śmiercią swojego chłopaka.
Chociaż książka jest króciutka, zawiera spory ładunek emocji. Autorka
sprawnie wplotła sporo pasujących cytatów (plus za te Charlesa Baudelaire’a z Kwiatów zła).
Jak podają psycholodzy, są cztery fazy żałoby: pierwsza: faza szoku i
zaprzeczenia, druga: gniew, trzecia: rozpacz i w końcu – akceptacja. Niektórzy
mają problem z przejściem przez wszystkie, zatrzymują się w jednej z nich i
nigdy tak naprawdę nie dochodzą do siebie. Gdzieś przeczytałam, że żałoba
powinna trwać 40 dni. Dziennik Julii opisuje 60 i jak możecie się domyślić,
nie udaje jej się dotrzeć do tej ostatniej fazy. Nie naprawdę.
Nie chcę robić spojlerów, ale jeśli ktoś przeczyta opis na okładce, chyba
sam się domyśli, jak potoczy się ta historia. Refleksje Julii na temat tego, co jest dla nas ważne i jak bardzo można
cierpieć popychają ją do czynu, który staje się dla niej wybawieniem. I
tutaj pojawia się moje zastrzeżenie. Ja wiem, dramatyzm i te sprawy, ale czemu
ma służyć pisanie takich książek, w których zrozpaczona dziewczyna [na wypadek,
gdyby ktoś się jeszcze nie domyślił, tu będzie SPOJLER] odbiera sobie życie, by
połączyć się ze swoim chłopakiem? [koniec SPOJLERA]. Przeczyta to jakaś
niestabilna emocjonalnie gimnazjalistka, potem rzuci ją chłopak i zrobi to
samo.
Autorka chciała opowiedzieć o miłości, której nie rozdzieli nawet śmierć
(nie bez powodu jej bohaterka ma na imię Julia), ale prawda jest taka, że wraz
ze śmiercią osoby X, umiera tylko osoba X – inni muszą męczyć się dalej. Takie
jest życie.
Zagubiona nie jest złym debiutem.
Książka ma niewiele stron, ale widać, że autorka pisze całkiem sprawnie (kilka
stylistycznych potknięć się znalazło, ale mniej wnikliwi pewnie nawet ich nie
zauważą) i ma do tego dryg. Życzę jej powodzenia z kolejnymi powieściami, mam
nadzieję, że będą już dłuższe.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Novae Res
Tak niewielkich rozmiarów książka, a tyle emocji? Super to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie miałam jej w planach, ale jestem skłonna zmienić zdanie
OdpowiedzUsuńKróciutkie, właściwie to bardziej opowiadanie niż powieść :) Trzymam kciuki za kolejne próby pisarskie autorki :)
OdpowiedzUsuńNo tak, powieścią tego nazwać nie można ;)
UsuńA mnie, mimo twojej pozytywnej recenzji, nie ciągnie do tej książki.
OdpowiedzUsuńW ogóle...
Nawet mnie to nie dziwi, Radosławie ;)
UsuńMuszę jej poszukać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia Z :3
O nie, zdecydowanie nie dla mnie. Ma coś w sobie, co odstrasza...
OdpowiedzUsuń