Tytuł:
Prawo pierwszych połączeń
Autor:
Agnieszka Tomczyszyn
Wydawnictwo:
Wydawnictwo MG
Rok
wydania: 2016
Liczba
stron: 240
patronat
Książkowiru
Opis:
Świat
to za mało. To przesłanie zdaje się być myślą przewodnią kilkorga młodych
indywidualistów, których losy splatają się przypadkowo na obozie językowym na
Korsyce. Odkryją tam smak wolności i bezcenną wartość przyjaźni. Ich energia,
walka o spełnienie marzeń i wiara w to, że można żyć inaczej a nie tylko
podążać utartymi schematami jest zaraźliwa. Kariera gwiazdy rocka? Kurs
fotografii w Arles? Miłość? Podróże? Czy wszystko jest na wyciągnięcie ręki? To
zabawna, motywująca i energetyczna powieść dla tych, którym zależy…
Prawo pierwszych połączeń - każde przeżycie pierwszorazowe
(odruch, reakcja, obraz, doznanie zmysłowe) jest najsilniejsze i pozostawia
trwały ślad, staje się niejako modelem przeżywania na przyszłość, często
stereotypem z trudem ulegającym jakiejkolwiek modyfikacji, punktem odniesienia
do przeżyć następnych*
Jonasz właśnie skończył gimnazjum – przed nim dwa miesiące wakacji, po
których rozpocznie liceum. Biedny chłopak, ma urodziny w lipcu, a co za tym
idzie nikt – oprócz rodziców – nigdy o nich nie pamięta (osoby, które mają
urodziny w wakacje zrozumieją!). Jonasz nie ma ambitnych planów na te dwa
miesiące – chce razem z kolegami z zespołu przesiedzieć je w garażu, grając w
GuitarHero. Kiedy więc rodzice w ramach urodzinowego prezentu fundują mu obóz
językowy na Korsyce, nie jest zachwycony. Cóż ma jednak zrobić, skoro już za
niego zapłacili – musi jechać. Chce go jedynie przetrwać – jest zupełnie
nieświadomy, że ten obóz zmieni go w innego człowieka.
Co ważne, Jonasz ma rodziców humanistów i imię dostał na cześć Jonasza
Kofty. Jestem chyba ginącym gatunkiem młodej osoby, która wie, kim był Kofta i
że śpiewał o ogrodach, ale podobnie jak bohater, zawdzięczam to rodzicom (swoją
drogą moich też poniosła fantazja przy nadawaniu imion :D). W każdym razie
biedny chłopak cierpi z powodu tego imienia, bo jak się możecie domyślić,
wysłuchał z jego powodu wiele kpin. W autobusie, którym jedzie na obóz, poznaje
Ariela (jego rodzice byli z kolei fanami Szekspira). Chłopak jej bardzo
„nienarzucający się” i nie mówi zbyt wiele, więc Jonasz postanawia się go
trzymać. Miejsce za nimi zajmują dwie przyjaciółki – zwariowana artystka Laura,
w której Jonasz zadurzy się swoją pierwszą miłością, oraz o wiele spokojniejsza
Gośka, zwana też Bean.
Na rynku jest całe mnóstwo młodzieżowych powieści, które są zwykłymi
odmóżdżaczami. Książka Agnieszka Tomczyszyn zdecydowanie się do tej kategorii
nie zalicza. To zabawna, ale też w dużej mierze pouczająca historia. Choć
Jonasz jest jej głównym bohaterem, poznajemy także inne osoby – jak się okazuje
każda z nich ma swoje problemy, przeżycia, z którymi się zmaga. Niektórzy
chowają się za maską wesołka, inni odstraszają swoją ponurą postawą – ale każdy
ma jakiś powód. Jonasz, jak na syna humanistów przystało, jest wrażliwym młodym
człowiekiem, którego przeżycia na obozie w pewien sposób kształtują. Jest
dobrym obserwatorem i potrafi odnieść do swojego życia to, co widzi. A widząc,
jak wielu jego rówieśników zmaga się z różnego rodzaju problemami, nagle
docenia swoich otwartych i wyluzowanych rodziców. Autorka stworzyła naprawdę
ciepłą i mądrą opowieść, która wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, udowadnia,
że choć warto spełniać marzenia, czasem lepiej docenić to, co się ma, a prawo
pierwszych połączeń nie zawsze działa – i dobrze być tego świadomym.
Jest jednak coś smutnego w tej mądrej historii – mianowicie to, że w
zasadzie nie znam gimnazjalistów, którzy byliby tak… roztropni, jak bohaterowie
tej książki. Niestety teraz liczą się tylko ajfony, imprezy i posty na
fejsbuku. Tym bardziej młodzież powinna przeczytać tę książkę – może dzięki
niej przekona się, że w życiu liczy się coś więcej, niż głupoty, które tak nas
zajmują.
Prawo pierwszych połączeń to idealna książka na wakacje. Polecam
serdecznie!
Powieść możecie wygrać w naszym blogowym konkursie TUTAJ!
Za
pozycję tę dziękuję Wydawnictwu MG
________________________________________________
*
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/9808V_04.html
Ależ rozbawił mnie ten cytat! :) Podejrzewam, że nie zwróciłabym większej uwagi na tę książkę, ale napisałaś o niej tak interesująco, iż chętnie poznam tę historię bliżej.
OdpowiedzUsuńJa zaliczam się do nieco starszej młodzieży, która czyta różne książki, a zwłaszcza te, które mają jakiś wartościowy przekaz. I jak tu przejść obojętnie obok książki, która ma tak świetną opinię. :)
OdpowiedzUsuńOd kilku dni mam ogromną ochotę na tę książkę :D A twoja (świetna) recenzja jeszcze dodatkowo mnie do niej zachęciła :D Nie mam wyboru,muszę się w tę historię zaopatrzyć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko! :*
http://booksloverj.blogspot.com/
Ha! "Odmóżdżacze" - bajeczne słowo! Prawda jest taka, że masz całkowitą rację - często w literaturze młodzieżowej bohaterowie są zwyczajnie antywzorami, które (niestety) bardzo chętnie są naśladowane przez młodych ludzi. Nie słyszałam o tej pozycji książkowej, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam przeczytać Twoją recenzję. Czasami wartościowe książki, historie zwyczajnie "toną" w zalrwie szeroko promowanych pozycji. Chętnie przeczytam tę opowieść, bo chociaż do młodzieży już dawno się nie zaliczam, to w domu rośnie młody narybek, któremu z czasem trzeba będzie wskazać odpowiednią, wartościową literaturę.
OdpowiedzUsuńPff.. co tam Jonasz- mój tato też miał wielką wyobraźnię co do nadawania imion i chciał nazwać mojego brata- Mojżesz! Na szczęście mama się na to nie zgodziła :D czytając recenzje miałam wrażenie że czytam o starszej młodzieży niż ta gimnazjalna.. niestety masz rację teraz nie ma roztropnych gimnazjalistów teraz dla nich sie tylko liczą "słit focie na fejsbuku markowe ciuchy i chwalenie sie tym ile kto może wypić" naprawdę przeraża mnie ten świat. Warto czytać książki z których można cokolwiek wynieść nawet jeśli do młodzieży sie nie należy to jednak klbedziemy mogli coś tej młodziezy wartościowego przekazać.
OdpowiedzUsuńFajnie, że powstają takie książki - alternatywa dla social mediów i wyimaginowanego świata.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka. Inna niż wszystkie, z przesłaniem. Nie słyszałam o nie do tej pory, a teraz dzięki Twojej recenzji na pewno jej poszukam i przeczytam. Może wyniosę jakąś naukę, która ułatwi mi wychowanie córki w przyszłości. Książkę schowam i w odpowiednim czasie dam Tosi- na pewno będę w niej zakorzeniała radość z czytania książek;)
OdpowiedzUsuń