środa, 20 lipca 2016

Marcel Proust - "Uwięziona", "Nie ma Albertyny"

Autor; Marcel Proust
Tytuły: Uwięziona, Nie ma Albertyny
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2015, 2016
Liczba stron: 448 + 320
Ocena: 8/10

Opisy:

Głównym tematem Uwięzionej jest miłość Marcela i Albertyny. Ale miłość ta to udręka. Marcel wie, że Albertyna do miłosnych uciech lubi wybierać kobiety, dlatego stara się jej wszelkie takie kontakty uniemożliwić. Sam snuje plany zerwania, ale nie może pogodzić się z myślą, że Albertyna mogłaby go opuścić. Ta miłość to wieczne podchody, niesnaski, intrygi…

Albertyna odchodzi. Zostawia bohatera, potem umiera, a następnie odchodzi z pamięci. Proust opisuje z chirurgiczną dokładnością proces znikania człowieka z życia i pamięci ludzkiej.


Recenzja:

Kolejne dni, a właściwie tygodnie, z Marcelem Proustem i jego cyklem „W poszukiwaniu straconego czasu” minęły mi bardzo przyjemnie. Ty razem czytałam tomy piąty i szósty, czyli „Uwięziona” i „Nie ma Albertyny”. Z każdym tomem sprawy się coraz bardziej komplikują, coraz więcej dziwnych zachowań i decyzji Marcela, które trudno zrozumieć i zaakceptować.

Tom „Uwięziona” to historia dziwnej i tragikomicznej miłości Marcela i Albertyny.

Okładka książki jest niepokojąca, duży dom wyglądający na opuszczony kojarzy się raczej z powieściami grozy niż z historią miłosną, ale do tej powieści akurat idealnie pasuje. Marcel próbuje izolować swoją ukochaną od świata, wciąż wyobrażając sobie, że gdy tylko spuści ją z oka, wówczas jakiś mężczyzna lub kobieta uwiedzie ją. Zazdrość Marcela jest obsesyjna i obrzydliwa. Nie potrafię zrozumieć tego człowieka, nie umiem go lubić czytając o jego strasznych myślach i urojeniach. Analizowanie najdrobniejszych gestów i słów ukochanej i doszukiwanie się w nich dowodów na jej niewierność jest przerażające. A śledzenie i próba zupełnego zniewolenia dziewczyny, to przekroczenie wszelkich granic. Właściwie to nie jestem pewna, czy to co Marcel czuje to miłość, bo gdy się kogoś kocha to się go nie krzywdzi i nie próbuje zmienić w kogoś innego. Sam zresztą przyznaje w końcu, że Albertyna jest irytująca i że jej nienawidzi. Marcel sprawia wrażenie chorego psychicznie, niebezpiecznego człowieka. Cały czas podczas czytania zastanawiałam się, czemu ta dziewczyna nie ucieknie. I doczekałam się, nareszcie odeszła.

„Nie ma Albertyny”, to szósty tom cyklu. Głównym wydarzeniem jest tu śmierć Albertyny. Dziewczyna, wreszcie uwolniona od dręczącego ją psychicznie faceta, ginie spadając z konia. Marcel, który wciąż miał nadzieję na odzyskanie ukochanej, nie może się odnaleźć w tej sytuacji. Opisuje swoje uczucia, spostrzeżenia, trudności związane z nieodwracalną utratą Albertyny. Wówczas spotyka swoją pierwszą wielką miłość, Gilbertę. Córka Swanna jest mężatką i jest nieszczęśliwa. Mąż ją zdradza, jak się później okazuje z mężczyznami. Oboje są zatem w trudnych momentach życia, oboje cierpią. Marcel jednak przeżywa swój dramat bardziej, zaczyna zachowywać się dziwnie, nawet jak na niego. Gdy spotyka biedną dziewczynkę, zabiera ją do domu, by ukołysać na kolanach. To dość niestandardowe zachowanie jak na dorosłego mężczyznę wzbudza podejrzenia, przez co Marcel trafia na komisariat podejrzany o pedofilię. To smutne, upokarzające i wzbudza litość dla zgnębionego człowieka, ale tak naprawdę większość z nas w takiej sytuacji miałoby podobne podejrzenia. W tym najsmutniejszym z tomów widać, że Marcelowi trudno będzie się podnieść i że już nie będzie w pełni taki, jak dawniej.

Seria „W poszukiwaniu straconego czasu składa się z siedmiu tomów, zatem została mi do przeczytania ostatnia część. Prousta nie czyta się łatwo. Jego wypowiedzi są bardzo rozbudowane i skomplikowane, poza tym wdaje się w tek drobne szczegóły odczuć i spostrzeżeń, że potrafi znużyć. Mimo wszystko jednak wciąż chce się czytać dalej. Chce się wiedzieć jak ta historia się kończy i czy Marcel będzie wreszcie szczęśliwy.

Te książki zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MG. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz