wtorek, 3 października 2017

Matt Rudd - "Anglicy. Przewodnik podglądacza"

Tytuł: Anglicy. Przewodnik podglądacza
Autor: Matt Rudd
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Seria: Mundus
Rok wydania:2017
Liczba stron: 252

Opis:
Mapa życia codziennego Brytyjczyków
Podświetlona kopia rzeźby Dawida Michała Anioła, perfekcyjny trawnik w pasy, pawilon do jogi tantrycznej i siedemdziesięcioparolatek w stroju Adama – to tylko niektóre elementy ogrodu angielskiego według Matta Rudda. Autor zabiera nas w podróż po życiu codziennym mieszkańców swojego kraju. Zaczyna od kanapy, niezbędnej w domu każdego prawdziwego Anglika. Po drodze odwiedza między innymi kuchnię z wieloma nieużywanymi gadżetami. Wsiada też do pociągu podmiejskiego pełnego ludzi o ponurych twarzach, którzy wciąż powtarzają, że wszystko jest okej.
W prześmiewczy i pełen sarkazmu sposób autor rysuje portret uzależnionego od curry społeczeństwa, w którym „wapniacy” uwielbiają grać w bingo, a cała reszta kultywuje weekendowe picie do oporu. Chociaż Rudd nie szczędzi złośliwości swoim rodakom i wyciąga na światło dzienne ich słabostki, to jednak Anglików wciąż da się lubić. Są przecież mad but brilliant – szurnięci, ale genialni.

Recenzja:
Nie wiem, czy mieliście już do czynienia z serią Mundus Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ja poznałam ją dzięki książce W kraju Putina. Anglicy to kolejna pozycja, która zagościła w moim domu, ale czy przypadła mi do gustu równie mocno jak jej poprzedniczka?
Matt Rudd jest dziennikarzem znanym z humorystycznych tekstów, redaktorem i przede wszystkim Anglikiem. By napisać tę książkę, podróżował po kraju przez osiemnaście miesięcy i zbierał materiały. Nie bał się niczego – chodził po domach, nagabywał ludzi na peronie, usiłował nawet grać w bingo. Słowem, starał się zrozumieć Anglików, by później móc wytłumaczyć to, co nimi kieruje, swoim czytelnikom. I chociaż we wstępie obiecuje, że będzie się starał ograniczyć sarkazm, jest, jak już ustaliliśmy, Anglikiem, a co za tym idzie nic z tego nie wychodzi, bo sarkazm ma we krwi. Jeśli więc jesteście gotowi na przesyconą sarkazmem i ironicznym poczuciem humoru podróż po angielskiej ziemi, to zapraszam.
Zaczynamy… na kanapie. Bo każdy Anglik musi mieć kanapę i po ciężkim dniu pracy obowiązkowo musi swoje na niej odsiedzieć. Jeśli Anglik akurat nie śpi albo nie pracuje, pewnie znajdziecie go na kanapie. Kolejnym przystankiem będzie kuchnia. Jeśli czasem czujecie wyrzuty sumienia, że kupiliście gadżety, których w sumie nie używacie i które tak naprawdę do niczego nie są wam potrzebne, może pocieszy was to, że Anglicy mają pełne szuflady takich drogich, nieużywanych gadżetów. A im droższy i większy niż u sąsiadów, tym lepiej. Rudd pisze też o ogrodzie. Tym chyba różnimy się od Anglików, bo o ile i my lubimy wysiadywać na kanapie przed telewizorem i kupować niepotrzebne rzeczy, by zaszpanować przez znajomymi, o tyle nie znam chyba nikogo, kto zajmowałby się uprawianiem ogródka. Anglicy opanowali tę sztukę do perfekcji – jest to kolejne pole, na którym mogą rywalizować z sąsiadami, więc czemu nie?
W książce o Anglikach nie mogło też zabraknąć rozdziału o pracy – muszę przyznać, że dojeżdżanie po kilka godzin dziennie robi wrażenie. A co mnie najbardziej zaskoczyło, to że zaczepiani przez autora ludzie o piątej dwadzieścia pięć w poniedziałek rano dawali swojemu nastrojowi mocne siedem na dziesięć, często nawet osiem, a piątki zdarzały się sporadycznie. Zdaje się, że sam autor był tym zdziwiony. Nic dziwnego, nieustannie wychodził od stereotypów i choć czasem okazywały się prawdziwe (tak, Anglicy piją, lubią się zabawić i uwielbiają curry), to jednak najczęściej wychodziło na to, że Anglicy dalecy są od stereotypów. Autor z zaskoczeniem odkrył, że wcale nie są takimi ponurakami i zrzędami, za jakich uchodzą, a i w łóżku nie są tak oziębli, za jakich ma ich reszta świata.
W kolejnych rozdziałach Rudd opowiada o tym, jak ostro balują Anglicy po ciężkim tygodniu pracy, jak uwielbiają spędzać czas na wydawaniu pieniędzy na rzeczy, których nie potrzebują, jak świetnie się bawią, kibicując (albo grając w bingo, które jest swego rodzaju sportem narodowym w Anglii), w końcu jak zachowują się na drodze, plaży i w… sypialni. W tym ostatnim rozdziale autor opisał ciekawe zjawisko, o którym wcześniej nie słyszałam, a mianowicie dogging, który ponoć przywędrował już z Anglii do Polski.  
Choć książka Rudda w większej części była ciekawa (różne rozdziały były mniej lub bardziej interesujące, mnie na przykład nudził choćby ten o sporcie), trochę przeszkadzał mi ten wszechobecny sarkazm. Żeby nie było, lubię sarkazm. Nawet bardzo. Ale okazuje się, że w ilości, w jakiej serwuje go autor, jest męczący. Wychodzenie od stereotypów, by przekonać się, czy są prawdziwe, też nie do końca mnie przekonało, przede wszystkim dlatego, że autor strasznie przy tym narzekał i sam wychodził jednocześnie na najbardziej stereotypowego przedstawiciela swojej nacji.
Ostatecznie Anglicy to zajmująca lektura, która spodoba się wszystkim osobom ciekawym świata. Jeśli interesuje was życie współczesnych Anglików, możecie zabawić się w podglądacza i poczytać książkę Rudda. Ale uważajcie, bo możecie dojść do wniosku, że bycie Polakiem wcale nie jest takie złe. Zachęcam.

15 komentarzy:

  1. Dość ciekawa propozycja - nie czytałam nigdy tego typu książek, ale wydaje mi się, że dzięki niej można poszerzyć swoją wiedzę kulturową. Zazwyczaj myślimy o innych narodach w kategorii utartych schematów, zasłyszanych plotek, czy wręcz stereotypów. Może zatem warto sięgnąć po "Anglików", by chociaż przekonać się, czy rzeczywisty obraz zgadza się z naszym wyobrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro są przeróżne programy dokumentalne, to dlaczego nie książka? Świetny pomysł na opisanie społeczności angielskiej. Zawsze kojarzyli mi się z osobami ekscentrycznymi ze wspaniałym brytyjskim akcentem, który mnie oczarował. Każda ze społeczności we współczesnym świecie ma dopisaną jakąś "łatkę". Ciekawa tytuł do zapoznania się i spojrzenia na Tych ludzi z innej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem to chyba jednak nie dla mnie tego typu książka, jakoś nie kręci mnie podglądanie życia codziennego Anglików...

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie zaintrygowal opis... Zawsze to coś troszkę innego niż moje ukochane kryminały i romansidla :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe spojrzenie na współczesną kulturę brytyjską. Chyba warto mieć ten tytuł w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki tego typu to dla mnie nowość nigdy nie spotkałam się z taką pozycją. I wydaje się naprawdę ciekawa. Możemy lepiej poznać inne kultury i zachowania. A poniewaz jestem ciekawska to bardzo chętnie zabawie się w podglądacza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tą książkę chętnie przeczytam (o sporcie też:), a do tego na okładce (o ile mnie wzrok nie myli) Ministerstwo Głupich Kroków z Monty Python,którego humor bardzo lubię. Odpowiada mi prawie wszystko co angielskie, tylko czemu dzisiaj również pogoda taka? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, rozumiem, że to prawie właśnie przez pogodę? xD

      Usuń
  8. Nie bardzo lubię Anglików, ale zaciekawił mnie opis i recenzja tej książki. Również bardzo lubię sarkazm. A i na pewno można dowiedzieć się czegoś wiecej o tych ludzuach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Perfekcyjnie przystrzyżone ogródki, przed którymi pudełko po nowym kinie domowym trzyma się przez tydzień, żeby na pewno sąsiedzi zobaczyli. Namiętna gra w bingo, wieczny deszcz i słota, czy wypijanie hektolitrów herbaty (szczerze mówiąc to właśnie ten napój najbardziej kojarzy mi się z Anglikami i dziwię się, że książka o tym nie wspomina ;).) . To pojęcie stereotypowego Anglika. Jednak, jak wszyscy wiemy „nie wszyscy Polacy polują na świeżaki” (Wow! Wymyśliłam nowe powiedzenie! Może się przyjmie?!?)
    I stereotypy często są błędne. Nie jest to literatura, którą zwykle czytam, a lista „To read” i tak już jest za długa, (a portfel za chudy :) ), więc raczej sama jej nie kupię, ale jeśli dojrzę ją w bibliotece, lub u znajomych - pożyczam i zabieram się do czytania ❤️. I jeszcze słówko o sarkazmie - uwielbiam go, ale kiedyś czytałam książkę, gdzie był po prostu wszechobecny i ciężko było mi już odróżnić sarkazm od zdań niehumorystycznych (mój mózg wszędzie doszukiwał się ironii). Tak więc rozumiem Cię pod tym względem. Pozdrawiam serdecznie w tą (jak zauważyła poprzedniczka) iście angielską pogodę ❤️. Klara

    OdpowiedzUsuń
  10. Z chęcią zerknę na tą pozycję. Po pobycie w Anglii i przebywaniu wśród nich ciekawie może być poczytać o tym w książce. Opis jak i recenzja brzmią zachęcająco więc wciągamy tą pozycję na moją listę. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja uprawiam ogródek :P i tak, mam zamiar mieć taki, żeby mi sąsiedzi zazdrościli :P więc może poczytam, jak to zrobić

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam do czynienia nigdy z tego typu książką, więc ciężko mi się wypowiedzieć, czy chciałabym ją przeczytać. Na pewno pozwala poszerzyć wiedzę i dowiedzieć się więcej o zwyczajach Anglików. Jednak czy to pozycja, która mnie skusi? Wydaje mi się, że raczej nie... Mimo wszystko dziękuję za recenzję i pokazanie, że istnieją takie książki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę że w recenzji udzielił się klimat książki XD ale to dobrze, w końcu sarkazm i ironia to to, co tygryski lubią najbardziej ;)
    Osobiście przepadam za literaturą faktu, zwłaszcza gdy porusza tak intrygujący temat. A czytanie Angilka piszącego (anty)stereotypowo o rodakach... zapowiada się przednia lektura. Kraj sam w sobie ciekawi mnie od dawna, a owiane legendą wojny ogródkowe tylko dodają smaczku do całości :)

    OdpowiedzUsuń