czwartek, 21 grudnia 2017

Sumia Sukkar - "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę"

Autor: Sumia Sukkar
Tytuł: Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 312
Ocena: 9/10

Opis: 

Historia rodziny, która stara się przetrwać we współczesnej Syrii ogarniętej wojną domową, opowiedziana oczami czternastoletniego Adama, chłopca o niezwykłym umyśle, który przejawia symptomy zespołu Aspergera i synestezji. Pozwala mu to na przekazanie szczerej i bezpośredniej relacji z tego, jak otaczający go świat rozpada się na jego oczach.


Recenzja: 

O wojnie w Syrii jest głośno, powstaje wiele publikacji - nie tylko reportaży, ale i beletrystycznych powieści. Są to zwykle wyznania syryjskich kobiet, mężczyzn, dziennikarzy z całego świata, które coraz mniej zaskakują, choć wciąż szokują i przerażają. Sumia Sukkar, autorka Chłopca z Aleppo, który namalował wojnę, opierając się na wstrząsających relacjach przyjaciół i rodziny, stworzyła coś absolutnie dla mnie nowego, znacznie bardziej niepokojącego niż wcześniejsze czytane przeze mnie lektury o wojnie w Syrii...

Wojna oznacza utratę tego, co się kocha.

Głównym bohaterem jej tworu jest kilkunastoletni, autystyczny Adam, nierozumiejący tego, że w Syrii rozpoczęła się wojna. Choć ma czternaście lat, sprawia wrażenie umysłowo znacznie młodszego. Chłopiec kocha malować, widzi kolorami i ma niezwykle bogatą wyobraźnię, m.in. wyobraża sobie, że papryki się kłócą, bo każda czuje się inaczej, rozmawia z obrazami lub obawia się, że narastający na szybach pył zamieni się w potworną istotę, która go pożre, gdy nie będzie patrzył. Adam opisuje swoje życie niezwykle barwnie i szczegółowo, dzięki czemu czytelnik się z nim zżywa, choć ciężko zrozumieć niektóre jego zachowania - m.in. chłopiec postanawia użyć krwi martwego mężczyzny jako farby. Jego niewinność na tle wojny wstrząsa czytelnikiem równie mocno, jak wydarzenia, których jest świadkiem. Nie pojmuje, dlaczego odłączono prąd i wodę (Czy oni nie marzną, nie czują się brudni?), dlaczego dochodzi do tych koszmarnych zbrodni (Nienawidzę tego, czemu jest wojna? Co takiego zrobił mój kraj, że zasłużył na wojnę?, Te dzieciaki, które spalono za to, że prosiły o wolność, dlaczego? Czy tak powinno być?, Dlaczego żołnierze zabijają ludzi? Powinni ich chronić.), jest całkiem zagubiony. Z czasem widok krwi przestaje go zaskakiwać i przyprawiać wymioty, a strzały, ruiny i śmierć stają się zwyczajną częścią jego życia...

Powieść ogromnie mnie poruszyła, wiele w niej cierpienia, głodu (m.in. bohaterowie są zmuszeni gotować skórzane książki oraz grzebać w śmieciach) i straszliwych aktów, miejscami nie potrafiłam powstrzymać łez. Perspektywa Adama mną wstrząsnęła. Niekiedy narrację przejmuje jego starsza siostra, Yasmine, która rozumie wojnę, ale wcale nie jest jej dzięki temu łatwiej. Jest jej wręcz znacznie ciężej, bowiem nie jest w stanie pozwolić sobie na odrobinę beztroski, jak jej młodszy brat... Dziewczyna musi dbać nie tylko o siebie, ale i o rodzinę, szczególnie Adama. Niemniej, oboje są jednakowo przerażeni, a czytelnikowi udziela się ich strach. Dodatkowo owi bohaterowie tęsknią za mamą, która umarła jeszcze przed rozpoczęciem się wojny - Mama była naszymi skrzydłami, pozbawieni ich, jesteśmy całkiem bezradni. 

A jednak, pomiędzy okropnymi doświadczeniami, jest odrobina światła. Miłość rodziny, pomocni ludzie, mruczenie przygarniętego kota. Adam maluje przed czytelnikiem swoją historię niczym obrazy, które tak kocha. Nie używa jedynie zimnych, ciemnych barw - znajduje się tutaj miejsce i dla wesołego różu, miłych wspomnień, nadziei. Te fragmenty podnoszą na duchu, a jednocześnie uświadamiają człowieka, że podobne rzeczy dzieją się naprawdę, że opisywana wojna nie jest jedynie fikcją literacką - jak wspominałam wcześniej, autorka zaczerpnęła nieco wiedzy z opowieści przyjaciół i rodziny. 

Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę nie jest lekturą lekką. Przyprawia czytelnika o dreszcze i łzy, ciężko się po niej śpi, nie można wyrzucić z pamięci. Jest to piękna i makabryczna opowieść o wojnie w Syrii i jej skutkach w życiach zwyczajnych rodzin. To również historia niezwykłej więzi pomiędzy siostrą a niepełnosprawnym bratem, wzajemnej troski, która uchroniła ich przed tragicznym końcem. Polecam serdecznie, nie tylko ze względu na ogromne doznania, ale i piękny język, którym została napisana. 

Pewnego dnia, kiedy wojna się skończy, pokażę ludziom swoje obrazy, żeby wiedzieli, co naprawdę się wydarzyło. Moje obrazy nie kłamią.

Recenzja ukazała się również na portalu DużeKa. :)

7 komentarzy:

  1. Wojna - słowo, które mnie przeraża. Unikam takiej tematyki w książkach. Dość długo noszę w sobie przeżycia bohaterów. Nie zapominam szybko.Dodatkowo to nie fikcja literacka,to człowiek człowiekowi wyrządza okrutną krzywdę, cierpienie i ból. Nie wiem czy kiedykolwiek ją przeczytam, myślę, że muszę być wewnętrznie przygotowana, bo to nie lekka książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam książkę już od jakiegoś czasu w planach do przeczytania, jeszcze jej nie mam, ale tą tematyką interesuję się od dawna i takie, odmienne, spojrzenie na temat wojny na pewne jest warte poznania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie tą książką i na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka wydaje się być niezwykle interesująca. Wojna, widziana oczami dziecka zawsze jest inna... Niewinność dziecka i krwista wojna... Na pewno nie jest to zwykła lektura, ale warto po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  5. To bardzo trudny temat, ale warto poświęcić mu chwilkę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie czytam książek związanych z aktualną sytuacją wojenną na świecie wystarczy mi to co wiem i słyszę w wiadomościach i innych środkach masowego przekazu. I to nie jest tak, że jestem bez serca, ale odcinam się od tego gdyż każdy ma swoje problemy i jedni mają gorzej inni lepiej a wolę nie dokładać sobie tych okropieństw bo tak naprawdę nikt nie powiedział że za mojego życia przypadkiem nie bd wojny u nas i to my będziemy przeżywać te sytuacje, a to że kiedyś czytałam o tym jak się żyje podczas wojny wcale mi nie pomoże jak będzie to się działo "na żywo".

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem tej pozycji, sposobu przedstawienia świata z pozycji autystyka, a jednocześnie nie wiem, czy znajdę w domu na tyle chusteczek, by to przeczytać. Stanęły mi przed oczami chwile, kiedy dziadek opowiadał o gotowanych łupinach, by przeżyć na wojnie, aż mnie ciarki przeszły

    OdpowiedzUsuń