Autor: Daniel Kraus
Tytuł: Kształt wody
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018
Ilość stron: 432
Ocena: 9/10
Opis:
Tajny rządowy Ośrodek Badań Kosmicznych Occam w Baltimore otrzymuje do analizy niezwykły obiekt: humanoidalną istotę schwytaną w wodach Amazonii. W laboratorium toczy się gra wywiadów i sprzecznych stanowisk: jedni naukowcy chcą stworzenie uśmiercić i zbadać jego organizm, by odkryć tajemnicę odległych podróży kosmicznych, inni natomiast proponują utrzymywać go przy życiu dla dobra postępu technologicznego. Tymczasem pomiędzy istotą a opiekującą się nim w tajemnicy jedną z woźnych, która porozumiewa się ze stworem za pomocą języka migowego, nawiązuje się zaskakująco głęboka więź…
Recenzja:
Po przeczytaniu nieskończenie wielu niepochlebnych opinii o tej powieści i filmie, zachodzę w głowę, jak można być aż tak ślepym, aby historię doskonale obrazującą między innymi okrutne skutki wykluczenia społecznego oraz powolny upadek cywilizowanego świata w imię bezlitosnego rozwoju nauki i niszczącej rywalizacji między mocarstwami, spłycić jedynie do pokazania "odrażającej" więzi erotycznej między człowiekiem i magiczną istotą. Nie wiem. Jeśli nie znacie jeszcze tej historii, a zasugerowaliście się wszechobecnym hejtem, mam nadzieję, że po mojej recenzji jednak dacie jej szansę i nie pożałujecie swojej decyzji.
Zacznijmy od samego początku, a ten natychmiast przywołał skojarzenia z genialnym "Jądrem ciemności". Skąd to porównanie? Podobnie jak Conrad, Kraus zaczyna swoją powieść od opisu podróży do dziczy, która tak naprawdę okazuje się być podróżą do najciemniejszych zakamarków duszy uczestników wyprawy. Richard Strickland to postać, na której charakterystykę można by przeznaczyć oddzielną książkę, a która niesamowicie przypominała mi Conradowskiego Kurtza. Innym utworem, do którego nawiązuje pośrednio oraz bezpośrednio "Kształt wody", jest "Wyspa doktora Moreau". W tym wypadku łącznikiem między dwoma dziełami literackimi okazuje się postać doktora Hoffstetlera, który został w pewnym sensie skontrastowany z tytułowym Moreau. W treści ukryty został nawet cytat z powieści Wellsa, a mianowicie: "Człowiek badający naturę staje się równie bezlitosny jak ona". Zrozumienie tego zdania ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia, o czym tak naprawdę jest "Kształt wody".
Niezwykły pomysł na fabułę wyróżnia "Kształt wody" na tle innych współczesnych książek, zgrabne połączenie gatunkowe między powieścią obyczajową, elementami powieści szpiegowskiej i fantastyki, lecz to właściwie starannie wykreowane i bardzo nietuzinkowe postacie sprawiają, że "Kształt wody" tak bardzo mnie zachwycił. Główną cechą charakteryzującą styl autora jest wspomniana już przeze mnie kontrastowość. Kraus uwielbia zestawiać ze sobą przeciwieństwa, więc w "Kształcie wody" znajdziemy naprawdę wiele kontrastów. Najbardziej oczywiste to te między Stworem i Stricklandem, Stricklandem i Elisą, a również między Elisą i Elaine, jednak uważny czytelnik wychwyci ich całe mnóstwo.
Głównym bohaterem tej powieści nie jest Stwór, nie jest nawet Elisa. Jest nim Richard Strickland. Jeśli skupimy się na tej postaci, "Kształt wody" zinterpretujemy jako prawdziwy traktat o potworności ludzkiej natury. To potępienie okrucieństwa, nie tylko tego, którego doświadcza Stwór, ale również czarnoskóra Zelda Fuller. Gdy pod lupę weźmiemy Elisę, Zeldę i Gilesa, interpretacja będzie nieco inna. Tym razem w "Kształcie wody" dostrzeżemy prawdziwy lament samotności i wykluczenia spowodowanego innością, ale również nadzieję, że w wielu zwykłych ludziach kryje się ogromne dobro. Autor poruszył z wielką subtelnością takie tematy jak niepełnosprawność, rasizm, homofobia.
Należy również wspomnieć, że akcja "Kształtu wody" rozgrywa się w latach 60. XX wieku. Kraus oddał z ogromną starannością realia epoki, skupiając się na opisie wyścigu zbrojeń między USA i ZSRR. Dochodzimy więc do kolejnego ważnego wątku, a mianowicie wspomnianej już przeze mnie powieści szpiegowskiej. Pod przykrywką przedstawienia historii doktora Hoffstetlera, agenta wywiadu rosyjskiego i wybitnego naukowca, czytelnikowi zostaje postawione pytanie, jak daleko jesteśmy w stanie przesunąć granicę moralności, aby przynieść chlubę swojej ojczyźnie.
Reasumując, przekaz "Kształtu wody", jego wielowątkowość, alegoryczność, uniwersalizm, wielowymiarowość przedstawionych bohaterów, mnogość metafor i poetyckość języka, w jakim została napisana ta książka, sprawiają, że uznaję ją za prawdziwe arcydzieło literatury współczesnej. Odnoszę wrażenie, że obecnie niezrozumiana, ta książka zostanie doceniona dopiero po latach jako wybitna przypowieść o ludzkiej naturze. Zachęcam do lektury, która nie będzie należała do łatwych, ale skłoni do poważnych refleksji i na długo pozostanie w pamięci.
Zacznijmy od samego początku, a ten natychmiast przywołał skojarzenia z genialnym "Jądrem ciemności". Skąd to porównanie? Podobnie jak Conrad, Kraus zaczyna swoją powieść od opisu podróży do dziczy, która tak naprawdę okazuje się być podróżą do najciemniejszych zakamarków duszy uczestników wyprawy. Richard Strickland to postać, na której charakterystykę można by przeznaczyć oddzielną książkę, a która niesamowicie przypominała mi Conradowskiego Kurtza. Innym utworem, do którego nawiązuje pośrednio oraz bezpośrednio "Kształt wody", jest "Wyspa doktora Moreau". W tym wypadku łącznikiem między dwoma dziełami literackimi okazuje się postać doktora Hoffstetlera, który został w pewnym sensie skontrastowany z tytułowym Moreau. W treści ukryty został nawet cytat z powieści Wellsa, a mianowicie: "Człowiek badający naturę staje się równie bezlitosny jak ona". Zrozumienie tego zdania ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia, o czym tak naprawdę jest "Kształt wody".
Niezwykły pomysł na fabułę wyróżnia "Kształt wody" na tle innych współczesnych książek, zgrabne połączenie gatunkowe między powieścią obyczajową, elementami powieści szpiegowskiej i fantastyki, lecz to właściwie starannie wykreowane i bardzo nietuzinkowe postacie sprawiają, że "Kształt wody" tak bardzo mnie zachwycił. Główną cechą charakteryzującą styl autora jest wspomniana już przeze mnie kontrastowość. Kraus uwielbia zestawiać ze sobą przeciwieństwa, więc w "Kształcie wody" znajdziemy naprawdę wiele kontrastów. Najbardziej oczywiste to te między Stworem i Stricklandem, Stricklandem i Elisą, a również między Elisą i Elaine, jednak uważny czytelnik wychwyci ich całe mnóstwo.
Głównym bohaterem tej powieści nie jest Stwór, nie jest nawet Elisa. Jest nim Richard Strickland. Jeśli skupimy się na tej postaci, "Kształt wody" zinterpretujemy jako prawdziwy traktat o potworności ludzkiej natury. To potępienie okrucieństwa, nie tylko tego, którego doświadcza Stwór, ale również czarnoskóra Zelda Fuller. Gdy pod lupę weźmiemy Elisę, Zeldę i Gilesa, interpretacja będzie nieco inna. Tym razem w "Kształcie wody" dostrzeżemy prawdziwy lament samotności i wykluczenia spowodowanego innością, ale również nadzieję, że w wielu zwykłych ludziach kryje się ogromne dobro. Autor poruszył z wielką subtelnością takie tematy jak niepełnosprawność, rasizm, homofobia.
Należy również wspomnieć, że akcja "Kształtu wody" rozgrywa się w latach 60. XX wieku. Kraus oddał z ogromną starannością realia epoki, skupiając się na opisie wyścigu zbrojeń między USA i ZSRR. Dochodzimy więc do kolejnego ważnego wątku, a mianowicie wspomnianej już przeze mnie powieści szpiegowskiej. Pod przykrywką przedstawienia historii doktora Hoffstetlera, agenta wywiadu rosyjskiego i wybitnego naukowca, czytelnikowi zostaje postawione pytanie, jak daleko jesteśmy w stanie przesunąć granicę moralności, aby przynieść chlubę swojej ojczyźnie.
Reasumując, przekaz "Kształtu wody", jego wielowątkowość, alegoryczność, uniwersalizm, wielowymiarowość przedstawionych bohaterów, mnogość metafor i poetyckość języka, w jakim została napisana ta książka, sprawiają, że uznaję ją za prawdziwe arcydzieło literatury współczesnej. Odnoszę wrażenie, że obecnie niezrozumiana, ta książka zostanie doceniona dopiero po latach jako wybitna przypowieść o ludzkiej naturze. Zachęcam do lektury, która nie będzie należała do łatwych, ale skłoni do poważnych refleksji i na długo pozostanie w pamięci.
Wasza Ariada :)
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Świetna recenzja 👏. To moja pierwsza przeczytana recenzja do książki, nie słyszałam też o hejcie odnośnie powieści. Zapiszę i gdy będę miała okazję przeczytam, dla okładki, tytułu i super recenzji, która mnie przekonała.
OdpowiedzUsuńNa pewno będę chciała ją przeczytać, bo zazwyczaj najpierw czytam książki a dopiero potem oglądam ekranizacje :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Nie czytałam książki oraz filmu nie oglądałam, szkoda że filmowcy odnosi się do tylko kwestii miłości miedzy człowiekiem i magiczną istotą a pominęli ważniejsze rzeczy ale show-biznes kieruje się innymi sprawami. Z chęcią przeczytam tę książkę i sama będę miała opinię na jej temat.
OdpowiedzUsuńJest coś w tej książce co mnie pociągająca.Myślę ,że jeśli znajdzie się ku temu okazja chętnie ją przygarnę.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, ja hejtów o książce nie czytałam i nie widziałam. A Wasza recenzja to kwintesencja tego, co w książce najlepsze. Jak zrozumieć problem, o którym autor nie pisze wprost? Po pierwsze trzeba umieć czytać ze zrozumieniem ( a z tym coraz gorzej, bo rozumienie zamieniane jest w hejt)! Na szczęście jeszcze można znaleźć rzetelną recenzję. Z przyjemnością sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuń