Autor: Jennifer
L. Armentrout
Tytuł: Dwa światy
Wydawnictwo: Filia
Rok
wydania: 2019
Ilość
stron: 380
Ocena: 3+/10
Opis:
Zabijesz tych, których kochasz. Masz to we krwi. Bogowie to
przewidzieli.
Hematoi pochodzą ze związków bogów ze śmiertelnikami, a dziecko pary
czystokrwistych posiada nadludzkie moce. Potomkowie Hematoi i śmiertelnika...
cóż, nie za bardzo. Ci, będący półkrwi, mają dwa wyjścia: mogą zostać
wyszkolonymi protektorami, którzy tropią i zabijają daimony, lub sługami w
domach tych wyżej postawionych.
Siedemnastoletnia Alexandria woli ryzykować życie w walce, niż skończyć
jako służąca. Uczniowie Przymierza muszą przestrzegać kilku zasad. Alex ma z
tym wyraźny problem, zwłaszcza z najważniejszą z nich: związki pomiędzy tymi
czystej krwi, a półkrwistymi są zakazane. Niestety, dziewczynie bardzo podoba
się pewien niesamowicie przystojny Aiden. Uczucie, jakim go darzy, nie stanowi
jednak jej największego problemu. Dużo trudniej jest pozostać przy życiu na
tyle długo, by ukończyć szkołę Przymierza i stać się protektorem.
Jeśli zawiedzie, spotka ją los gorszy niż niewola czy śmierć: zostanie
zmieniona w daimona i będzie ścigana przez Aidena, a to naprawdę byłoby do
bani.
Recenzja:
Wiele razy wspominałam, że fantastyka młodzieżowa to jeden z moich
ulubionych gatunków. Dlatego, gdy pojawia się kolejna tego typu książka, nie
mogę po prostu przejść obok niej obojętnie. I chociaż seria Lux Jennifer L.
Armentrout, którą czytałam już kilka lat temu, nie wywarła na mnie wielkiego
wrażenia, postanowiłam dać pisarce jeszcze szansę i poznać jej nowy cykl. To,
że zawiera on w sobie wątki mitologiczne i magię przeważyły w podjęciu decyzji.
Czy była ona słuszna?
Alex to półkrwista – zrodzona ze związku Hematoi i człowieka. Jest
szybka, silna, ale nie posiada tak jak czystokrwiści nadludzkich mocy. Jej przeznaczeniem
jest walka z daimonami. A przynajmniej tak było do czasu, gdy matka pewnego
dnia zabrała ją z akademii, z bezpiecznego Przymierza. Po serii straszliwych
zdarzeń, dziewczyna wraca jednak do szkoły i do swojego treningu, by stać się
protektorem. Zamierza polować na potwory, które zniszczyły jej życie, a z
pomocą przyjaciół, a także tajemniczego Aidena, możliwe, że będzie w stanie to
robić. Szybko jednak okazuje się, że jej przeznaczeniem jest coś, czego się nie
spodziewano. Jak Alex poradzi sobie w nowej sytuacji? Czy to, z czym będzie
miała się zmierzyć, jej nie przerośnie?
Pierwszym, co przychodzi mi do głowy gdy myślę o Dwóch światach jest niebezpieczne
podobieństwo fabuły tej powieści do Akademii
wampirów Richelle Mead. Naprawdę, podczas czytania pierwszych stron miałam
wręcz wrażenie, że czytam fan fiction tej serii, bo powieść ma bardzo zbliżony
początek do tego z Akademii, bohaterka
wykazuje te same cechy charakteru co Rose od Mead, poza tym pojawia się wątek
starszego o kilka lat protektora, który bierze Alex pod swoje skrzydła
dokładnie tak, jak uczynił to Dymitr dla Rose. Mamy też zbieżności typu dampiry–półkrwiści,
moroje–czystokrwiści i strzygi–daimony. Kurczę, nawet przyjaciel głównej
bohaterki i jej nemezis mają niemal identyczne wątki! Nie wiem, na ile to
dzieło przypadku, ale zdecydowanie nie mogłam udawać, że tego nie widzę. Zwłaszcza,
że po prostu uwielbiam Akademię i te
rzeczy rzucały mi się w oczy. Później rzeczywiście wątki zaczęły się
rozjeżdżać, Armentrout podążyła w nieco innym kierunku, kilka zdarzeń się
różniło, było nowych, jednak to pierwsze wrażenie pozostało i nie do końca
wiem, co o tym sądzić.
Poza tym jednak książkę czytało mi się naprawdę szybko. Nie jest
to historia wymagająca, mamy tutaj trochę klisz i naiwności, ale to
wszystko składa się na całkiem ciekawą zawartość. Alex jest jednak bohaterką tak irytującą, że nie potrafiłam jej znieść. Polubiłam tylko Aidena, którego wątek jednak został sprowadzony zaledwie do zakochanego w głównej bohaterce
tajemniczego faceta, pomagającego jej w każdej chwili. A szkoda, bo uważam, że
naprawdę tkwił tu duży potencjał. Ciekawiły mnie także wątki matki i ojczyma
Alex, a także brata Aidena, mam nadzieję, że te zostaną jeszcze bardziej
szczegółowo przedstawione w kolejnych częściach.
Świat zaproponowany przez Armentrout intryguje, ale jest niedopracowany. Brakowało mi nieco pogłębienia wielu wątków
związanych z samymi Hematoi, które często były jedynie szybko nakreślane. Poza tym
jednak coś do niego przyciąga, może magia, którą władają bohaterowie? Nie ma
jej tu aż tak dużo, ale może właśnie dlatego jeszcze bardziej fascynuje. Jestem
ciekawa, co pisarka zrobi z tym, i wieloma innymi wątkami dalej, bo
zdecydowanie zyskała moją uwagę, nawet mimo kilku przeciwności.
Zakazane uczucie, magia, sceny walki – to dostaniecie po sięgnięciu
po Dwa światy. Będzie tu też trochę
humoru i nieco ironii, a to wszystko w nowej rzeczywistości, w której na
świecie żyją potomkowie bogów. Myślę, że nastolatkowie zakochają się w historii
Alex i będą z niecierpliwością śledzić kolejne wydarzenia. Ale starszego czytelnika
może nieco zrazić brak pogłębienia akcji, naiwność i schematyczność
tej książki. Ja uznaję ją za guilty
pleasure, nieźle bawiłam się podczas czytania, ale raczej nie skuszę się na dalsze tomy. Nie była to opowieść, której dałam się porwać bez reszty
(możliwe, że przez to ciągłe patrzenie przez pryzmat Akademii, którą tak przypomina).
Po opisie też od razu miałam skojarzenia z ,,Akademią wampirów", którą uwielbiam i uważam, że to najlepsza seria teg typu(zaraz po ,,Darach Anioła"), oraz z serią o Gwen Frost - ,,Akademia mitu", też są tam nastolatkowie z magicznymi mocami i bogowie, nie tylko greccy. Takie książki zazwyczaj są pełne schematów, ale ,,Dwa światy" zapowiadają się bardzo ciekawie i interesująco, myślę, że może być to bardzo przyzwoita, wciągająca powieść paranormal romans. Będę się na nią czaić :) I muszę wspomnieć o okładce - jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńJestem nią zainterowana, to gatunek, który również uwielbiam. Do tego mitologia i już jestem kupiona. Myślę, że zdołam polubić Alex i innych bohaterów. "Akademii wampirów" nie czytałam, więc nie będę miała porównania, ale to nawet lepiej. Czasami podobne historie się zdarzają, ale nie będę się szerzej o tym wypowiadała, bo nie znam żadnej z nich - jeszcze. Skoro książkę czyta się przyjemnie i jest trochę humoru to z pewnością wkrótce ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam Akademii wampirów, więc nie mam pojęcia, czy książki są podobne. Armentrout to jednak jedna z moich ulubionych autorek (seria Lux, seria Dark Elements to jedne z moich ulubionych (szkoda, że Tobie do gustu nie przypadły), podobnie jak książki Zaczekaj na mnie i Zaufaj mi), więc pewnie za jakiś czas sięgnę po tę pozycję ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic Jennifer L. Armentrout ani 'Akademii wampirów' "Dwa światy" miały by białą kartkę nie miałabym z czym recenzowaną książkę porównywać. Opis intryguje, zapowiada się ciekawa lektura tylko chyba jestem za stara na historię Alex.
OdpowiedzUsuńTa schematyczność chyba od tego już się nie uwolnimy jedne książki w większym stopniu może inne w mniejszym ale w głowie echo będzie, że nie przypadkiem już gdzieś tego się nie czytało. Książka przyciąga uwagę okładką.
Ja czytałam "Akademię wampirów", ale jej nie dokończyłam... :) Chętnie zatem przeczytam tą serie, bo okładka jest boska :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Eli https://czytamytu.blogspot.com/
To prawda, okładka jest naprawdę świetna ;)
UsuńSzczerze? Mogliby się postarać z tym opisem... Albo mam deja vu, albo autorom książkom dla młodzieży zaczyna brakować pomysłów. W każdym razie zaczynam wyczuwać kryzys.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie kojarzę Jennifer L. Armentrout (raz czytałam pozytywną recenzję o "Dark Elements"). "Akademię wampirów" już tak, ale ugrzęzłam gdzieś na początku z przyziemnych powodów - musiałam tę książkę już zwrócić, nie było zmiłuj. Jakoś nie żałowałam, ale możliwe, że za mało przeczytałam, by rzeczywiście móc coś powiedzieć. Jakoś wydaję mi się, że to klony Darów Anioła i innych podobnych. Ile można?
I te nazwy... Naprawdę musiał powstać "hamatoi"? Heros jest aż tak passe? A "daimon"? Takie potworne nieoszlifowane diamenciki, które biegają po lesie, by nie zostać zabitym przez bogów? W ogóle mi nie odpowiada ta scenografia, ale może się tylko czepiam. Nie powinnam kręcić nosem na autorkę, której jeszcze nic nie przeczytałam.
Boże... czy ja dorastam i młodzieżówki już nie dla mnie? :O
Dorastać? O nie :o Trzeba to zatrzymać, szybko! :o
UsuńA tak serio to, jak wspomniałam w recenzji, jest tu trochę klisz, jest sporo powtarzanych do zdarcia kartek schematów, ale takie fajne guilty pleasure jak dla mnie nikogo jeszcze nie zabiło :D Jeśli szuka się czegoś oryginalnego i poważnego – to nie ta książka. Ale jeśli czegoś, co czyta się szybko, przyjemnie i dla relaksu – jak najbardziej!
Jak zobaczyłam tę książkę od razu zapisałam tytuł, bo bardzo lubię książki autorki - romanse. Niestety do tej pory nawet nie wiedziałam o czym właściwie jest ta książka, bo nigdy nie przeczytałam jej opisu :D Bardzo często mi się to zdarza, jeśli to ma znaczenie :D A właściwie lepiej powiedzieć, że rzadko zdarza mi się czytać opisy. W każdym razie Akademii wampirów nie czytałam, choć kiedyś miałam w planach tę serię. Już teraz raczej jej nie przeczytam, ale powyższą powieść jak najbardziej. Nie do końca są to moje klimaty, ale czego się nie robi dla ulubionych autorów :D
OdpowiedzUsuńDo tej pory przeczytałam dwie książki autorki i bardzo mi się one podobały. Dlatego jestem zaskoczona taką niską oceną. Podobieństwo do Akademii wampirów mi nie przeszkadza, bo nigdy tej serii nie czytałam (chociaż od dawna mam w planach), oglądałam tylko film. Jestem ciekawa czy po przeczytaniu również nisko ją ocenię.
OdpowiedzUsuńOpis kojarzy mi się z Darami Anioła ale z przyjemnością tę książkę przeczytam! Mam słabości do młodzieżowej fantastyki, wątków zakazanej miłości, wojny między istotami czystej krwi a mieszańcami. Ogólnie uwielbiam czytać o innych światach niż nasz, zwyczajnym i przyziemnym. Fajnie choć na chwilę uwierzyć w istnienie innego magicznego świata.
OdpowiedzUsuńOczywiście Jennifer L. Armentrout, jest autorką kompletnie mi nieznaną. Co tu dużo mówić, nigdy nie byłam fanką młodzieżówek. Od kiedy tylko pamiętam zawsze zaczytywałam się w powieściach, które mama miała na swojej półce,a później już samo poszło. Tak wiec, postanowiłam sobie, wygooglować autorkę. Zaskoczyła mnie masa pozytywnych opinii na temat jej poprzednich książek, i tak sobie teraz pomyślałam, czy coś mi w życiu nie uciekło? Może te kilkanaście lat wstecz powinnam spróbować różnych gatunków. Być może nawet teraz mogłabym się skusić na tę książkę.
OdpowiedzUsuń