Tytuł:
Ian. Twój osobisty trener podrywu
Autor:
Rachel Van Dyken
Cykl:
Skrzydłowi (tom 1)
Wydawnictwo:
NieZwykłe
Data
wydania: 25 września 2019
Liczba
stron: 308
Ocena:
8/10 (średnia ocen trzech recenzentek)
PATRONAT
KSIĄŻKOWIRU
Opis:
Pierwsza
zasada skrzydłowego: nie możesz zakochać się w klientce.
Po
wypadku, który położył kres jego sportowej karierze, Ian Hunter były zawodnik,
grający wcześniej w zawodowej drużynie futbolowej wraca na uczelnię gotowy
zająć się czymś innym. Swoje wybitne umiejętności dotyczące relacji damsko-męskich
przekształca w przedsięwzięcie i wraz z przyjacielem zakłada spółkę Skrzydłowi,
oferującą usługi w ramach porad randkowych dla nieśmiałych dziewczyn. Kiedy
jednak zgłasza się do nich Blake Olson, Ian jest pewien, że trafił mu się
beznadziejny przypadek.
Potrzeba
cudu, aby ubierająca się bez gustu Blake upolowała chłopaka, do którego skrycie
wzdycha. Dziewczyna może jednak podołać tej misji tylko dzięki wsparciu
profesjonalnego trenera podrywu. Tylko on potrafi zmienić jej wizerunek tak,
aby ktokolwiek zwrócił na nią uwagę. Podczas tej metamorfozy, gdy urocza
trzpiotka zmienia się w niebywale seksowną piękność, Ian zaczyna również ją
dostrzegać i może nawet nagiąć dla niej swoją najważniejszą zasadę.
Recenzja:
Ian Hunter jeszcze niedawno był wschodzącą gwiazdą sportu. Czekała go
świetlana kariera, którą zrujnował nieszczęśliwy wypadek. Chłopak rozpaczał…
przez krótką chwilę… a potem wraz z genialnym kolegą postanowił założyć spółkę
Skrzydłowi. Nie dla pieniędzy, bo tych mu nie brakuje, jako że został jedynym
spadkobiercą zamożnych rodziców. Ianem i Leksem kierowała chęć pomocy
dziewczynom. Bo przecież każda zasługuje na miłość, prawda? Chłopaki nie
dyskryminują nikogo: grube, chude, ładne, brzydkie – wszystkim pomagają zdobyć
upragnionego faceta. W tym celu napisali nawet podręcznik podrywu, a Lex
stworzył całą aplikację mającą ocenić szanse powodzenia danego związku. Żeby
wszystko to działało, trzeba jednak przestrzegać zasad. A zasada numer jeden
Iana brzmi: nigdy nie sypiaj z klientką.
Na rynku jest mnóstwo romansów i chociaż coraz częściej pojawiają się
takie, w których poznajemy perspektywę zarówno chłopaka, jak i dziewczyny,
bardzo trudno jest znaleźć miłosną historię, która w całości byłby opisana z
perspektywy chłopaka. W Ianie mamy z czymś takim do czynienia i działa to
zdecydowanie na korzyść książki. Miło jest dla odmiany poznać taką opowieść z
męskiego punktu widzenia i zamiast po raz kolejny zgrzytać zębami przy opisach
rozterek mało rozgarniętej szarej myszki poczytać o podbojach pewnego siebie
faceta, który jest doskonale świadom swojej atrakcyjności.
Kiedy Ian poznaje Blake (a tak się składa, że w chwili tego poznania jest
nagi), dziewczyna nie robi na nim najlepszego wrażenia. Mimo wszystko
proponuje, że ją zadowoli (prawdziwy altruista!), ale ku jego zdziwieniu Blake
wcale nie ma ochoty skorzystać z tej propozycji. Wydaje się wręcz, że jego
sprzęt wcale nie robi na nim wrażenia. Ianowi nie udaje się jej oczarować, ale
los jest przewrotny i niedługo potem Blake zgłasza się do niego jako… klientka.
Chłopak jest przekonany, że to beznadziejny przypadek, ale cóż, do odważnych
świat należy, zgadza się więc jej pomóc. Pod dresami i niemodnymi ciuchami
kryje się jednak wspaniałe ciało sportsmenki, a sama dziewczyna okazuje się na
tyle sympatyczna, że biedak sam nie wie, z której strony go trafiło.
Historia Iana i Blake nie jest chwytającą za serce opowieścią o miłości,
ale czyta się ją z uśmiechem na ustach. Powiewem świeżości jest wspomniana
przeze mnie męska perspektywa, z którą wiąże się humorystyczna narracja. Sporo
tu zabawnych tekstów i gwarantuję, że zdarzy wam się w trakcie lektury parsknąć
śmiechem. Plusem są też bohaterowie drugoplanowi, czyli Lex – zastępca trenera podrywu, oraz przyjaciółka Iana, Gabi. Lex i Gabi szczerze się
nienawidzą i już nie mogę się doczekać rozwinięcia ich historii w kolejnej
części tej dylogii.
Autorka stworzyła naprawdę przyjemną powieść, która spodoba się wszystkim
fankom romansów i będzie dla nich przyjemną odmianą. Z chęcią objęłyśmy ją
patronatem, bo spodobała się wszystkim dziewczynom z ekipy Książkowiru, które
ją czytały. Jeśli ja was jeszcze nie przekonałam, że Ian. Twój osobisty trener podrywu to wasz osobisty must read, przeczytajcie,
co o książce sądzą Iwi i Aga.
Iwi: Dawno nie czytałam tak dobrej książki, która zaskakuje nie tylko sposobem napisania i pomysłem, ale także dużą dawką humoru. Jestem przekonana, że przy tej pozycji będziecie się świetnie bawić! Ostrzegam tylko, że jak już zaczniecie czytać, nie będziecie w stanie się oderwać!
Aga: Ian. Twój osobisty trener
podrywu to książka, która ma w sobie wszystko: świetnych bohaterów, między
którymi aż sypią się iskry, ciekawą fabułę, która nie nudzi i potrafi
zaskoczyć, no i naprawdę genialny humor, dzięki któremu nie raz i nie dwa
zaśmiejecie się w głos. Naprawdę polecam!
Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się okładką i po tej recenzji sięgnięcie
po historię Iana. Ekipa Książkowiru gwarantuje, że nie będziecie żałować!
Z samego rana takie cuda głosicie. Toż to lepsze niż kawa ( chociaż i jej sobie nie odmówię). Okładkę widziałam już kilkakrotnie i przyznam, że wrażenia nie zrobiła (jestem takimi okładkami znudzona). Wiem, wiem... nie oceniamy książki po okładce... ale ja jestem człowiekiem i wzrok jest zmysłem dominującym u mnie ;-)
OdpowiedzUsuńA teraz to "napaliłam się" na tę książkę. Lubię, kiedy szare myszki zawracają głowę supermenom, kiedy pokazują im, że nie są pępkami świata i nie każda dziewczyna musi mdleć na ich widok. ha, ha. Już mnie to rozbawiło. Czasami człowiek potrzebuje oderwać się od problemów świata i znowu poczuć się kilkadziesiąt lat młodszą (mam takie odczucia czytając romanse, szczególnie młodzieżowe). To książka dla mnie.
Faktycznie okładka nie jest najlepsza ale w końcu nie ocenia się książki po samej okładce. Co do samej książki wzbudza we mnie mieszane uczucia. Odnoszę wrażenie że jest to banalna historia która nie raz czytałam bądź oglsdałam. Z drugiej zaś strony humorystyczna narracja jest ciekawym dodatkiem do tego typu książki. Wiele razy czytałam takie romanse i nigdy żadna nie zaciekawiła mnie w najmniejszym stopniu. Były wręcz przewidywalne i nudne. Dzięki tej recenzji ta książkę wydaje mi się troszkę inna. Fajnie że są tam momenty humorystyczne bo ja bardzo uwielbiam takie fragmenty. Fajnie że zwykła, cicha dziewczyna zawróciła e głowie takiemu silnemu mężczyźnie. Jest w tym coś co mnie ciągnie do tej książki i sprawia że jest w niej to coś. Z ogromną chécia chciałabym przeczytać tą książkę i sama wyrobić sobie zdanie na jej temat. Może jest coś w czym się myle, a może jest coś co mną mocno zaskoczy i zszokuje.
OdpowiedzUsuńZaczynam coraz bardziej interesować się ta książką. Mam nadzieję że to nie jest kolejną zwyczajna historia miłosna których mam już serdecznie dosyć . Mam ogromną nadzieję że w tej książce będzie coś co sprawi że pokocham tą książkę i nie będę mogła się od niej oderwać. Na razie wpisuje ją na moją rezerwową listę książek "do przeczytania". Może gdy nie będę miała już co przeczytać może po nią siegę po nią. Niedawno zaopatrzyłam się w książki więc na razie będzie czekać na swoją kolej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPatrząc na okładkę, pominęłabym książkę na pewno, ale przekonałyście mnie, a zwłaszcza Aga. Początek nowego roku szkolnego to zawsze szaleństwo i kiedy zmęczona wracam do domu i literalnie padam na twarz,potrzebuję lektury, która nie nudzi, potrafi zaskoczyć i przy której zaśmieję się w głos i to nie raz. Sprzedane.
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję i zwrócenie uwagi na tę książkę. Jestem zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńHeh, widziałam tę okładkę już gdzieś na facebooku, zapamiętałam tytuł, który najbardziej mnie zaskoczył. Spodziewałam się jakiegoś przewodnika, tylko nie potrafiłam zgadnąć, czy skierowanego do kobiet, czy też mężczyzn... A tu jednak dla kobiet! Pomyliłam się za to z tym przewodnikiem, przez myśl mi wtedy nie przeszło, że może to być powieść (w końcu tyle na rynku "osobistych trenerów", że jeden mniej, jeden więcej naprawdę nie robi różnicy). Zgadzam się, że okładka nie robi wrażenia (podobnie ten facet :P ), to tytuł przyciąga uwagę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się a autorką recenzji: w zasadzie przestałam sięgać już po romanse tego typu, ponieważ nie mogę znieść przydługaśnych rozterek głównych bohaterek (albo je wymijam, co jednak szkodzi poważnie lekturze). Gdyby to zdarzało się przypadkowo w jednej książce, dwóch... a tymczasem to kwestia notoryczna, mimo że wielu czytelników od dawna zastrzega, że może by to tak ograniczyć. W sumie jakby to wszystko wyglądało, gdyby autorem podobnego gatunku był facetem? Musiałby się najpierw pokusić o taki nurt... Czy punkt widzenia byłby zupełnie inny? Gdy autorka (ok, narratorka) mówi z perspektywy mężczyzny, wydaje mi się to jakoś nienaturalne lub naciągane, w zasadzie wybrakowane. Nie mam nic do zdolności autorki, jedynie perspektywę, w końcu nie od dziś wiadomo, że kobiecy i męski punkt widzenia jest nieco różny. W każdym razie cieszę się, że na rynku pojawiło się coś nowego i mam nadzieję, że to nie eksperyment jednorazowy.
Jeju jaki beznadziejny tytuł :D okładka też do d... No, hmm.. (Wybaczcie, musiałam to napisać). Jak dobrze, że wnętrze zapowiada się nieco lepiej. Mało jest książek napisanych w całości z perspektywy mężczyzny, dlatego to jest na plus, fajnie czasem się spotkać z jakąś odmianą. Czy wszystkie świetne romanse to takie które łamią serce? Nie. Równie dobrze może być to historia miłosna przy której będziemy płakać ze śmiechu, nie ze wzruszenia i może być nawet i niebo lepsza od tej łamiącej serce. Książka pokazuje, że każda kobieta może być piękna jeśli troszkę bardziej o siebie zadba i jeśli w to uwierzy, oraz, że nie każda leci na "supermięśniaków". To jest zdecydowanie książka w moim stylu i gatunku.
OdpowiedzUsuńMi tytuł dawno wpadł w oko, mój chrześniak ma na imię Jan, a po drugie pomyślałam, że mi by się taki osobisty trener przydał! Hihi :D fajnie, że książka jest napisana z perspektywy faceta co jest powiewem świeżości. Ogromnym plusem jest, że obala stereotypy, nie każda kobieta marzy o mięśniaku, i po drugie nie wszyscy faceci marzą o wypięknionych laluniach. Tak naprawdę wygląd może na początku ma znaczenie ale na dłuższą perspektywę, gdy i tak wszyscy się zestarzejemy to tak naprawdę to jacy jesteśmy i to jak się ze sobą dogadujemy ma znaczenie. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak fabuła dobrej komedii romantycznej, które uwielbiam 😍 więc zaciekawiłaś mnie ! Muszę przeczytać jak tak ❤
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, myślałam, że to jakiś słaby poradnik, a tu proszę - zaskoczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Na pewno Ian złamie swoją pierwszą zasadę wielokrotnie :).
OdpowiedzUsuńRachel Van Dyken znam, czytałam 'Utratę' którą kocham z całego serca, mogę ją czytać i nie znudzi mi się. "Ian. Twój osobisty trener podrywu" wydaje się ciekawą propozycją, oryginalną rzadko spotykamy książki podobne do recenzowanej, które są opowiedziane przez tylko jednego bohatera książki i to przez mężczyznę możemy spojrzeć jak on postrzega pewne sprawy. To fajne urozmaicenie pośród innych, do tego jeszcze nie musimy czytać o zbędnych dramatach czy przydługich opisów. Książka pisarki ukazuje, że miłości nie potrzebuje poradników, aplikacji tylko trzeba patrzeć głębiej i widzieć człowieka pod ubiorem, zachowaniem. Z przyjemnością poznam "Skrzydłowych".
Tytuł książek osobliwy.
Okładka wydaje mi się być nieco oklepana. Podobny motyw widziany był przeze mnie i na innych książkowych okładkach. Z tego też powodu gdybym miała oceniać po okładkach nie sięgnęłabym po książkę. Co się zaś tyczy opisu mam wrażenie, że podobny motyw, kanwę akcji już widywałam. Nie znaczy to, że nie przeczytam książki, jednak nie trafi ona na szczyt listy do przeczytania. Jest to raczej coś lekkiego na potem. W skali oceny na chwilę obecną 5/6 na 10.
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę tej autorki i spodziewam się, że ta mnie nie zachwyci, jednak jestem na tyle ciekawa, że może w wolnej chwili po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuń