piątek, 15 maja 2020

Łukasz Staniszewski - "Małe Grozy"

Autor: Łukasz Staniszewski 
Tytuł: Male Grozy 
Wydawnictwo: Literackie 
Data wydania: 18 marca 2020 
Liczba stron: 159 
Ocena: 10/10 

Opis: 

Hipnotyzująca i magiczna opowieść z serca Warmii. 
Stary Jerycho hoduje pod powiekami perły, Michał Toporek konstruuje niemożliwe maszyny, moc opowieści Józwy jest tak nieodparta, że przyciąga wszystkie kobiety, Daniłło czyta w myślach, a Karolina burzy krew nawet w drewnianym strachu na wróble. Jeśli Warmia nie miała dotąd swojej mitologii – duchów, strachów, kusicielek i demonów – mieszkający w Olsztynie Łukasz Staniszewski wypełnia ten brak swoim brawurowym debiutem powieściowym. 
Pełne zmysłowości, zaskakujące i oryginalne historie, które tworzą realistyczny, a zarazem magiczny obraz Warmii – mikroświata, którym rządzą popędy, pragnienia i tęsknoty, a jedynym sposobem na zaspokojenie niepohamowanego apetytu na życie jest odnalezienie jedności z naturą, choćby i poza moralnością. 

Recenzja: 

Byłeś tu kiedyś? W miejscu dzielonym przez duchy, ludzi i zwierzęta? Niech ci się nie zdaje, że wiesz, kto jest kim! Nawet jeśli przemawiają do ciebie językiem, który rozumiesz. 
Tu myśli krążą swobodnie. Przynoszą ukojenie lub szaleństwo.

Gdy tylko zauważyłam, że Małe Grozy nawiązują do wierzeń Warmii i Mazur, od razu rzuciłam się na tę książkę. Opis debiutu Łukasza Staniszewskiego zapowiadał doprawdy magiczną i nietypową lekturę i… nie kłamał. Ta mikropowieść skradła mi serce!

Książka jest doprawdy specyficzna – pod każdym względem i w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ludowość i magia się z niej wylewa, ale pomiędzy absurdami – bo i ich tu nie brakuje – kryją się zadziwiający realizm, swoista prawdziwość. Od pierwszych stron urzekł mnie poetycki i płynny styl autora – w tę powieść po prostu wpływa się, a nawet tonie, bo odłożyć na bok jej nie idzie. Zupełnie jakby jakaś leśna mara rzuciła na czytelnika zaklęcie. Bardzo sympatyczne zaklęcie. 

Boję się powiedzieć, co więcej o fabule, bo nie chcę psuć Wam przyjemności z odkrywania warmińsko-mazurskich cudów i dziwów wymalowanych przez Łukasza Staniszewskiego. Wiedzcie jednak, że jest tu doprawdy wiele, wiele naprawdę nietuzinkowych postaci oraz innych istot, których ludźmi nazwać za bardzo nie można, choć ludzcy się wydają. Kierują nimi rozmaite żądze, tęsknoty, pragnienia. Krótko mówiąc, bohaterowie ujmują równie skutecznie jak treść i budzą w czytaczu mnóstwo emocji – potrafią zarówno zachęcić do głębszej refleksji na temat życia, jak i rozbawić czytelnika, niekiedy w wręcz prostacki sposób. Urzekającym elementem książki Małe Grozy jest również miejsce, w którym toczy się akcja, bliskość natury, lasy… Jak wspominałam wcześniej – absolutnie zakochałam się w tym niepozornym tworze! 

Jak tu trafić? Zapytaj dziecko. Ono wskaże ci drogę na Warmię. A jeśli jesteś już zbyt głuchy i ślepy, żeby zrozumieć cokolwiek, dziecko cię zaprowadzi. Polecicie na łabędziu przytuleni do jego białej szyi, uważając, żeby głową nie zahaczyć o gwiazdy. W świetle księżyca zobaczysz rozwidlenie drogi. To tam.

Małe Grozy to nieprzyzwoicie udany debiut, cudownie ukazujący baśniowość Warmii i Mazur. Choć rozmiarem jest to przygoda krótka, tak dostarcza tylu emocji, przyjemności, ludowości oraz niebanalności, że aż ciężko uwierzyć, że książka ta ma zaledwie 150 stron. Jestem przekonana, że wielu czytelników pokocha to specyficzne miejsce oraz poetycki – i zarazem oszczędny – styl Łukasza Staniszewskiego. Mam nadzieję, że ten początkujący pisarz pokusi się o popełnienie podobnych tworów. Trzymam za niego mocno kciuki, a Małe Grozy polecam każdemu! 

8 komentarzy:

  1. Już zaczęłam się martwić, czy dam radę tym wszystkim wspaniałością, Które polecacie na blogu. NA szczęście ta uczta zmysłów ma 150 stron. I już czuję, że po ich przeczytaniu będę chciała więcej i więcej - tak mi wynikło z recenzji. Bo "nieprzyzwoicie udany debiut, cudownie ukazujący baśniowość Warmii i Mazur (...) dostarcza tylu emocji, przyjemności, ludowości oraz niebanalności", że już chce się mieć tę pozycję i zacząć czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę i przeszłabym obojętnie obok książki, bo okładka raczej nie zachęca. Pomyślałabym, że kolejny erotyk, lub coś w tym stylu. Autor też nieznany. A tak - to poszukam tej drogi na Warmię i będę wyglądać rozwidlenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytałabym. Udany debiut, 159 stron, dawne wierzenia z Warmii i Mazur, moc emocji - to jest to, co lubię. Wpisuję na listę poszukiwań.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedzenie 'nie ilość – lecz jakość' idealnie odnoście się do książki Łukasza Staniszewskiego. Pomimo niewielkiej ilości stron książka wprowadza czytelnika w świat baśni Warmii i Mazur, na moment zapomnimy o rzeczywistości a znajdziemy się w krainie gdzie wierzenia stają się żywe. Do tego bardzo urokliwa okładka. Tylko pozostaje "Małe Grozy" poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie, o Warmii i Mazurach i ich podaniach chętnie poczytałabym ❤ Super, że autor wziął na warsztat taki temat o wierzeniach i podaniach ! Po Żniwiarzu wszystkie tego typu książki i ta tematyka mnie bardzo interesuje ! 💙

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze skojarzenie jakie mi przyszło do głowy po zobaczeniu okładki to Mały Książę. Może marne to skojarzenie, ale jak dla mnie to jakiejś podobieństwo w tych okładkach jest.
    Wydaje się, że są to tylko wierzenia Warmii i Mazur a jednak tutaj kryje się coś więcej, jakaś magia. Czytając recenzję bardziej czuję się jakbym czytała o jakiejś baśni niż wierzeniach. Pewnie widząc ta książkę nawet po opisie stwierdziła bym ze nie dla mnie, teraz twierdzę co innego. Wydaję mi się, że nie tylko ja nie zwróciła bym uwagi na te książkę. Wasze recenzję pozwalają nam otwierać serca na coś czego do tej pory nie czytaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka bardzo niepozorna więc pewnie nie zwróciłabym uwagi na nią. Recenzja tak dobrze napisana że aż czuje się tę magię

    OdpowiedzUsuń
  8. „Małe Grozy” od Łukasza Staniszewskiego, to coś, co przypadło mi do gustu, począwszy od okładki, a skończywszy na zawartości słownej. Sama okładka mogę powiedzieć, że jest bardzo minimalistyczna, zastosowane barwy bieli, czerni i szarości każą nam się skupić co mamy przedstawione, na kształtach, konturach. A ja dostrzegam właśnie tutaj tego stracha na wróble, który spogląda na miasteczko/osadę/wieś umiejscowioną na Warmii i Mazurach. Co do treści jest sporo plusów, jednak również jeden minus. Zacznijmy właśnie od tego minusa, a dokładnie objętości książki, jest za krótka, jak wskazała również autorka recenzji. Co do plusów: tematyka Warmii i Mazur, bajkowość tajemnica, udział mojej imienniczki w fabule. Wiele by było do opowiadania, jednak podsumuje to w krótkim zdaniu: „Małe Grozy” to coś, po co zdecydowanie warto sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń