poniedziałek, 12 października 2020

Marta Maciejewska - "Sekret Bodyguarda"

Autor: Marta Maciejewska

Tytuł: Sekret Bodyguarda

Wydawnictwo: Szara Godzina

Data wydania: 2020

Ilość stron: 392

Ocena: 5/10

Opis:
Romans erotyczny w świecie wielkich pieniędzy, niebezpiecznych tajemnic i pięknych ludzi.
Młoda, atrakcyjna, niezależna. Wydawałoby się, że Mikaela Brown ma wszystko: zawód, który jest również jej pasją, dobrze prosperującą firmę i pieniądze umożliwiające spełnianie wszelkich marzeń. Ale jej serce pragnie miłości, a ciało domaga się erotycznej rozkoszy. I wtedy pojawia się on, Theo. Seksowny, nieokiełznany i niepokorny kochanek budzi w Mikaeli dzikie pożądanie. Namiętny romans zakłócają jednak niepokojące wydarzenia.
Czy Mikaela ocali firmę, majątek i… życie? Kim naprawdę jest Theo – aniołem stróżem, a może demonem z najgorszych koszmarów?
Wielkie pieniądze, romantyczna miłość i pikantny seks, a także nuta sensacji – to wszystko znajdziesz w debiutanckiej powieści Marty Maciejewskiej Sekret bodyguarda.
Odkryj nieznany świat namiętności kobiety i mężczyzny, których połączyła tajemnica.
Nie czytaj przed nocą. Pożądanie nie da ci zasnąć.

Recenzja:

Ta pozycja - jak na debiut - jest całkiem udana. Dla mnie, patrząc jednak w szerszej perspektywie romansów i erotyków, które tak namiętnie pochłaniam: nie mogę dać tej pozycji więcej niż pięć na dziesięć gwiazdek: bo na tle większości powieści z tego gatunku, "Sekret Bodyguarda" wypada po prostu przeciętnie. Niemniej jednak myślę, że wielu z Was - którzy lubią zwariowany świat mody i lubią wątki z ochroniarzami, raczej powinno polubić tę pozycję. 

Mikaela Brown to kobieta, która z pozoru ma wszystko: świetną pracę, dobrze prosperującą firmę, znajomych, dobre kontakty z siostrą, czy nawet pieniądze, które pozwalają jej praktycznie na wszystko. Jest dosłownie ikoną w świecie mody, a pokaz, który teraz organizuje, zrzesza bardzo wiele osób. Mikeala - według mnie - jest w tym świecie jednak bardzo samotna. Pomimo tego że często chodzi na imprezy i często spotyka się z przyjaciółkami, czegoś w jej życiu brakuje. Albo kogoś. Ot, po prostu miłości. 

Ja jednak nie byłam w stanie polubić głównej bohaterki już od samego początku, ponieważ wydawała mi się irytującą snobką, na której żądanie każdy musi rzucić całą swoją robotę, żeby tylko spełnić jej zachciankę. Chociaż w stosunku do współpracowników zachowywała się raczej w miły sposób, to jednak dystans kojarzył mi się z chłodną obojętnością. No i nie byłam w stanie polubić Mikaeli. Także za kilka innych decyzji, które osiągnęła w stylu: "musicie mnie słuchać, bo jestem szefową", chociaż nijak nie zalatywało to byciem kompetentnym do tego typu wyborów. 

Może bliżej przybliżę jedną sytuację. Mikaela w klubie poznaje seksownego gościa, z którym tańczy dosłownie całą noc. Nie zna jednak jego imienia i nie wie, jak się z nim skontaktować. Przypadek chciał, że złożył on akurat swoje CV na stanowisko ochroniarza w jej firmie. I - chociaż facet nie ma do tego kompetencji i odrzucili go w rekrutacji, znajdując na jego miejsce kogoś bardziej odpowiedniego - to Mikela po prosto postanawia zarządzić, aby Theo (bo tak nazywał się ten seksowny facet), został przyjęty. Niby szefowa może... Niby świat mody ma swoje zasady... Ale jednak po prostu się ręce mi opadły po tej scenie. Autorka chciała szybko sparować Mikaelę i Theo... Ale równie dobrze można to było zrobić w ciut inny sposób. Chociaż, wtedy chyba zmieniłoby to sporo w tej opowieści. No nic, są "za", ale jest też dużo "przeciw" takim sytuacjom.

Marta Maciejewska nie stworzyła historii, która byłaby najbardziej oryginalną historią, jaką ostatnio czytałam. Dużo u niej schematów, jak to zwykle w debiucie, gdzie autor jeszcze nie umie znaleźć własnej drogi. Niemniej jednak była to całkiem lekka pozycja, którą przeczytałam w dosłownie dwie godziny. Pisarka używa lekkiego języka i momentami udaje jej się stworzyć całkiem fajną atmosferę. To jednak dopiero początek jej drogi - więc mam nadzieję, że każda kolejna powieść będzie coraz lepsza, coraz bardziej dopracowana. Bo jest nad czym pracować, ale widzę też spory potencjał.

Podsumowując: niby historia, jakich wiele, ale jednak nie do końca. Jeśli jesteście ciekawi tej opowieści i chcielibyście zobaczyć, jak wygląda debiut pani Maciejewskiej - to polecam po prostu samemu sprawdzić i zweryfikować, czy macie podobną opinię do mojej. Dla mnie na razie pięć na dziesięć, ale myślę, że w kolejnych pozycjach ta nota może być już wyższa... I naprawdę mam nadzieję, że tak będzie!

10 komentarzy:

  1. Ja spasuję. Jakoś nie ciągnie mnie do tego typu historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę próbować. Sądzę, że moja opinia byłaby podobna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opuszczę. Bohaterka raczej nie budzi mojej sympatii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Staram się być otwarta na debiuty, jednak nie tym razem... zbyt dużo "ale" w stosunku do tej książki poruszyła recenzja. Nie dość, że znowu debiutantka próbuje swoich sił w erotyku, to na dostatek sama bohaterka nie budzi zaufania. Lubię mocne postacie kobiece, ale nie snobki. W dodatku powielanie schematów ( co wcale nie jest zaskakujące w przypadku debiutantów). Nie wystarczy mi zachęta w postaci lekkiego języka i momenty z fajną atmosferą. Chcę atmosfery, która mnie wciągnie. Tym razem niestety "nie" mówię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Debiut Marty Maciejewskiej wydaje się w porządku, może nie unika schematów ale i tak na pewno przyciągnie czytelników historią. Chociaż mnie jakoś nie uwiodła, pomimo przyjemnego języka, główna bohaterka nie wywołuje sympatię u mnie, jak mam wczuć się w fabułę jeśli Mikaela mnie denerwuje. Rezygnuje z tej książki. Życzę jak najlepiej pisarce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli taka niska ocena, najwyraźniej się jej należało. Czytamy przecież zbyt sporo, by niektórym pozycjom, nawet debiutom, tak pobłażać :P Rozumiem jednak, że to prosta lekka historia na jeden (nawet jasno pojęty: dwugodzinny) wieczór, lektura, od której nie należy się zbyt wiele spodziewać, schematyczna, jak to mówią czy piszą. Czemu nie. Miejmy za to nadzieję, że może Maciejewska sprawdzi się przy następnej książce, kto wie, może warto zaczekać, z tymi debiutami różnie wychodzi. Człowiek uczy się na błędach. Fajnie by było, gdyby następna książka okazała się petardą - wtedy oddam wszystkie laury autorce, bo cenię autorów za skrupulatne obserwacje.
    No cóż, pożyjemy, zobaczymy. Na razie nie ma fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie dla mnie 😁 ale dzięki za recenzję, ja w ogóle nie ogarniam już tych debiutów ostatnio 😂😂

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile ludzi tyle gustów... każdy ma prawo do swojej oceny. Jak widać tą książka nie jest akurat dla Was dziewczyny... widocznie jest napisana dla kogoś innego. Ja jednak daje szansę Mikaeli bo próbuje wczuć się w jej sytuację. Stoi na wysokim stanowisku i musi podejmować trudne, niełatwe decyzje.... cała odpowiedzialność spoczywa na niej. Wydaje mi się, że przez to dziewczyna nie ma lekko i właśnie dlatego prawie nikt jej nie lubi bo nikt nie potrafi jej zrozumieć i wejść w jej buty. Przyznanie się kto z Was lubi swojego szefa i uważa, że wszystkie jego decyzję są słuszne A kto z Was próbował postawić się na jego miejscu? Ja nie skreślam tak łatwo Mikaeli. Sama prowadzę firmę i trochę utożsamiam się z bohaterom. Czytając Wasze opinie utwierdzam sie w przekonaniu, że jej ciężko i nikt jej nie rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się że w tych czasach ciężko napisać książkę, zwłaszcza typu romans lub erotyk, tak by fabuła była oryginalna, raczej autorzy schematy romansów wykorzystali juz w każdy możliwy sposób, co nie zmienia faktu, że Marta Maciejewska mogła bardziej ją dopracować i przemyśleć kilka szczegółów. Aczkolwiek uważam, że nie jest to najgorszy debiut z jakim się tu spotkaliśmy, a nawet są autorzy którzy już dawno debiutowali a ich książki są nadal na bardzo niskim poziomie, dlatego wierzę, że pani Maciejewskiej warto dać jeszcze szansę w kolejnych pozycjach. Mi osobiście nie zbyt podoba się fabuła, nie jej wykonanie ponieważ, tego nie mogę stwierdzić, ale bogata, nadęta bohaterka i ponownie ciacho któremu nie jest się w stanie oprzeć.. chyba zrobiłam się bardziej wybredna.
    Okładka mi się całkiem podoba, a raczej podoba mi się kolorystyka, bardzo ładne połączenie. Chociaż, to, że nie jest to znowu klata mężczyzny, albo kobieta i mężczyzna w dziwnej pozycji jest dla mnie plusem, fajnie, że jest to trochę coś innego mimo, że hmm.. nadal jest tam kobieta i mężczyzna, ale wiecie o co chodzi :P.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widok pary, która zmierza w nocy ku klubowi, czy też jakiemuś innemu wydarzeniu. Takie mam pierwsze skojarzenie, gdy spoglądam na okładkę „Sekret Bodyguarda” od Marty Maciejewskiej. Obydwoje ubrani klasycznie, minimalistycznie, czerń, która sprawdza się w każdym przypadku. Jadą samochodem z odkrytym dachem, samochodem z czerwonym skórzanym wnętrzem. Sława, błysk, to co może przywodzić nam skojarzenia ludzi sukcesu, do tego czerwona czcionka i jak dla mnie mamy tutaj ocenę celującą. Mikaela Brown to młoda, atrakcyjna, niezależna, ma świetnie prosperującą firmę i pieniądze. Jednak nie ma tego jednego, nie ma miłości. Gdy pojawia się on, gdy pojawia się Theo, wraz z nim w życiu Mikaeli pojawia się romans, pełen namiętności i pasji. Jednak następne wydarzenia sprawiają, że Mikaela będzie musiała walczyć o ocalenie firmy, majątku i życia, bo też nie wiadomo, kim jest naprawdę Theo. Hmm czy spodobała mi się historia Theo oraz Mikaeli? No cóż, mam wrażenie, że jednak tutaj mamy powtarzany schemat, ona wpływowa i bogata, a on jej ochroniarz, bo tak Theo jest ochroniarzem, który zostaje zatrudniony w firmie Mikaeli. Wiadomo, że romans kobiety z ochroniarzem jest częstym motywem, a tutaj czy polubiłam tę konkretną historię? Nie mogę powiedzieć, żebym jakoś specjalnie za nią przepadała, po prostu zapowiada się, że jest to ciekawa historia, z kolejnym powtarzalnym wątkiem. Zapiszę lekturę tej książki na potem, bo muszę sobie sama pomyśleć nad tym, czy chce ją przeczytać, z jednej strony odrzuca mnie powtarzalny wątek, a z drugiej strony chciałabym się dowiedzieć, kim jest tak naprawdę Theo, na dwoje babka wróżyła i zapowiada się potrzeba przemyślenia decyzji. Dlatego werdyktu na chwilę obecną nie podejmuje.

    OdpowiedzUsuń