środa, 2 grudnia 2020

Anna Wolf - "Zimowe serca"

Autor: Anna Wolf 

Tytuł: Zimowe serca

Wydawnictwo: Niezwykłe

Data wydania: 2020

Ilość stron: 210

Ocena: 4/10

Opis:

Erick Walker nie wierzy w cuda. A jednak pewnego zimowego dnia tuż przed Bożym Narodzeniem zdarzyło się coś niezwykłego. Nieznajoma uratowała Ericka, kiedy jego samochód zsunął się ze skarpy prosto do rzeki.
Nie wiedział, że była to Tara Willson, matka dwóch nastoletnich córek, która po rozstaniu z mężem borykała się z problemami finansowymi. W dodatku nie ufała ludziom, a w szczególności przedstawicielom płci męskiej.

Recenzja:

Słyszałam wielokrotnie o bestsellerach Anni Wolf, ale "Zimowe serca" to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Wcześniej jakoś nie miałam okazji sięgnąć po jej mafię - ale ostatnio romanse mafijne też mi się na tyle przejadły, że robię sobie od nich malutki odpoczynek. Sięgam w tym momencie po inne typy romansów, a jak się uda - to po takie klimatyczne, w których czuć zimę i magię świąt. Taka też jest powieść "Zimowe serca" - w końcu "zimę" ma nawet w tytule. Tyle, że no... Przeciętna ta pozycja była. Zaraz jednak opowiem o tym bardziej szczegółowo...

Tara jest kobietą po rozwodzie, która jakiś czas temu zaczęła pracę z dziećmi, bo wcześniej była raczej gospodynią domową na usługach męża. Sama też ma dwójkę dzieci - dwie nastoletnie córki, z którym Tara ma raczej całkiem dobry kontakt - w przeciwieństwie do byłego męża, którego Tara unika jak ognia. Chociaż od czasu rozwodu główna bohaterka bardzo się zmieniła i nabrała pewności siebie, to jednak jej życie dalej nie jest łatwe. Zarówno pod kątem samotności, jak i pod kątem aspektu finansowego. 

Pewnego dnia Tara wpada na Erica - albo raczej Eric na nią. W sumie ciężko powiedzieć. Eric jest postawnym facetem, który pracy się nie boi, a chociaż kryje w sobie mroczną przeszłość, teraz jest bardzo sympatyczny. Szybko między nim a Tarą nawiązuje się relacja. Na tyle szybko, że po kilku rozmach przez telefon parka rzuca sobie tekstami "tęskniłam za tobą" oraz "karmelek". I chociaż wydawałoby się, że od tego czasu wszystko ułoży się idealnie... No to cóż, wcale tak idealnie do końca nie będzie. Ale w tym momencie urwę opowiadanie o fabule "Zimowego serca" - abyście z większą radością mogli zapoznawać się z tą dosyć krótką historią.

Pozycja ta ma zaledwie trochę ponad dwieście stron. Jest króciutka - średnio sto stron krótsza niż przeciętna powieść w Polsce w tym momencie. Niestety, sprawia to, że tej akcji nie ma też tak wiele, jak mogłoby być. Dla mnie to minus - pozycja ta powinna być bardziej rozpisana, żeby pewne wątki nabrały jeszcze większego sensu.

Dla mnie ta pozycja jest dosyć przeciętna, ale też może dlatego, że dialogi są momentami dosyć drętwe - ogólnie miałam wrażenie podczas czytania, że praktycznie w większości przypadków nikt tak nie mówi, że to jest odrealnione. Nie zawsze, ale często się to zdarzało. Redakcja niewiele pomogła, bo pojawiało się sporo błędów. Malutki przykład poniżej, z góry przepraszam za dosyć słabą jakość - ale niestety, sprzęt odmówił mi posłuszeństwa.


Jak widzicie "mhy" i "podekscytowany oddech" w przeciągu kilku zdań. A nie jest to odosobniony przypadek. Widać było, że ta powieść wymaga dopracowania pod kątem prac redaktorskich. Może też wtedy ten tekst nabrałby większych rumieńców i sprawiałby w czytelniku większe emocje... 

Podsumowując: piękna okładka, przeciętne wnętrze. Historia, których wiele na rynku wydawniczym. Plusem jest jednak to, że historia dzieje się w zimie oraz to, że bohaterka jest dojrzałą kobietą (która czasem się tak nie zachowuje). Jeśli jednak chcecie się przekonać, jak Wam spodoba się twórczość Anny Wolf - to sprawdźcie. Opinie o jej książkach są bardzo, bardzo różne. Od mega pozytywnych, aż po bardzo słabe. Zapewne wszystko zależy od gustu osoby, która czyta. Ja nie polecam, ale też nie odradzam. Ot, lekkie czytadełko na wieczór, które nic do życia większego nie wnosi.

Życzę jednak autorce tego, żeby każda jej kolejna powieść była coraz lepsza - bo jakiś potencjał jest. Trzeba tylko przemyśleć bardziej fabułę i dopracować pewne wątki. A warsztat? On wyrobi się sam przy pisaniu każdej kolejnej książki!



7 komentarzy:

  1. Oj, jaka szkoda. A miałam chrapkę na tę pozycję i ją straciłam. Mój entuzjazm opadła ( jak śnieg w zimie :-( ). Szkoda tej historii. Oszczędziliście mi kolejnego rozczarowania. Zaoszczędzę czas, który przeznaczę na inną historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nic Anny Wolf nie czytałam. Wahałam się, bo rzeczywiście recenzje są bardzo rozbieżne. Mylałam o "Zimowych sercach", lubię w tym okresie przedświątecznym sięgnąć po książkę o tej tematyce. Poszukam czegoś innego, w końcu w tym roku jest w czym wybierać. Mamy wysyp powieści i antologii opowiadań o świątecznej/zimowej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zastanawiałam się nad zakupem. Chyba jednak rezygnuję. Szkoda czasu na przeciętności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zauroczona okładkami z grafiką taką jak ta w „Zimowym sercu” od Anny Wolf. I jestem im nawet w stanie wybaczyć to, że druga postać ma twarz widoczną, jedynie do połowy. Jednak obecnie, w grudniu, gdy jest zauważalny klimat świąteczny, jakoś ten styl okładkowy trafi u mnie w dziesiątkę. Tak więc jestem nastrojona pozytywnie. Opis fabuły z jednej strony może wydawać się nam typowy, powtarzalny, a z drugiej strony jest go niewiele, przez co nie zdradza za wiele, a mogę się pokusić o stwierdzenie, że zachęca do lektury. W mym przypadku właśnie tak jest, ciekawi mnie historii matki samotnie wychowującej dwie córki oraz jego, osoby, którą ona uratowała. Z samą autorką książki miałam już do czynienia, gdy czytałam romanse mafijne jej autorstwa, a tutaj otrzymuje coś jakby z innej półki gatunkowej. Z chęcią przekonam się, jak tutaj to wyszło, chociaż objętość mogłaby być nieco większa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłam sobie wieczorny research: Anna Wolf napisała jakieś dziesięć pozycji (jak kto liczy - ja doliczyłam powyższą książkę oraz antologię z jej opowiadaniem). Co to oznacza według mnie? Bardzą bladą teksańską masakrę. Nawet bez piły mechanicznej, tylko jakimś nadmuchanym balonem w kształcie piły. I różowym. Chodzi mi o to, że mając pewne wątpliwości co do warsztatu autorki, można mieć na początku, góra do trzeciej pozycji, a nie do dziesiątej, bo w takim razie ta kobieta do śmierci będzie się uczyć i wtedy nie wiadomo, czy coś wyjdzie. Straszne. Kto to wydaje? Bez nadzoru, redakcji, jakichkolwiek wymagań i zasad. Wolna amerykanka.
    Co do przykładów - widziałam w życiu takie literackie wpadki, że "mhy" i "podekscytowany oddech" mnie już nie razi, nawet bym nie podkreśliła tego na czerwono swoim czarnym zwyczajem, ale wierzę na słowo, że wokół tego dialogu, przed i po, może być gorzej. I sam fakt, który zauważyła kochana nasza recenzentka - kobieta malująca się choćby w tym fragmencie. Ile ona ma lat? Dziesięć? To na pewno nie dojrzała kobieta, przynajmniej mam taką nadzieję. Brakuje mi charakteru dla tej postaci, na razie to typowa mamałyga, choć pasująca do osób z okładki. Liczby stron nawet nie będę komentować, a na pewno być się przyczepiła.
    Ponadto skoro to polska autorka, dlaczego takie zagraniczne imiona? Lans na zagranicznych literatów czy co?

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj dostałam radosną nowinę że książka "Zimowe serca" została przez ze mnie wygrana. Nie czytałam Anny Wolf żadnej książki, więc będą miała okazję poznać byłam zadowolona ale mój zapał trochę osłabł za sprawą recenzji. Okładka jak i opis zapowiada ciekawą historię z recenzji wchodzi, że coś poszło nie tak. Dialogi pozostawiają wiele do życzenia, jakby pisarka nie dała rozwinąć się tej opowieści tylko poszła po łepkach. Będę miała okazję przekonać się na własnej skórze jak to jest z "Zimowym sercem", może w okresie po porządkach, wypiekach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem po lekturze "Zimowych serc". Sięgnęłam po te książkę kierowana przede wszystkim ciekawością. Autorka nie jest mi obca. Poprzednie pozycje, jakie wyszły spod jej pióra, a które miałam okazję przeczytać, nie pozostawiły po sobie dobrego wrażenia. Wręcz przeciwnie. Tym bardziej zaskoczyły mnie pozytywne recenzje najnowsze książki autorki. Nastawiłam się na pozycję dopracowaną, przemyślaną, pozbawioną niepotrzebnego w tego typu książkach blichtru, skupioną na precyzyjnym przedstawieniu głównego wątku. Przecież każdy powinien uczyć się na błędach. Powinien. Anna Wolf niestety zawiodła mnie.
    "Zimowe serca" odebrałam jako kolejną pozycję, która nie wiadomo dlaczego pojawia się na rynku wydawniczym. Brak tej historii celu, brak wyrazistej fabuły, brak ciekawie zarysowanych postaci, o przemyślanych dialogach nie wspomnę.
    Faktycznie, przeciętna (nawet bardzo przeciętna) historia zamknięta w Ladnej okładce.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń