czwartek, 17 grudnia 2020

Karolina Winiarska - "Nic więcej"

Autor: Karolina Winiarska 

Tytuł: Nic więcej

Wydawnictwo: Szósty Zmysł

Data wydania: 2020

Ilość stron: 268


Opis:

Nowa książka autorki przebojowego debiutu Następnym razem
Co zrobić, gdy miłość pojawia się, choć wcale jej nie chcemy?
Sylwia po studiach przyjeżdża do Rzeszowa – swojego rodzinnego miasta. Ma wszystko, o czym większość z nas marzy: spokojny związek, wymarzoną pracę i szczęśliwy rodzinny dom, do którego zawsze z radością wraca. A jednak wciąż czuje, że czegoś jej brakuje. Wszystko się zmienia, gdy poznaje Igora – mężczyznę po przejściach, który uwielbia życie singla. Niespodziewanie między Sylwą i Igorem pojawia się uczucie. Ta miłość nie miała prawa się zrodzić, bo zamiast uskrzydlać, wszystko komplikuje.
Nic więcej jest historią walki dwojga ludzi z uczuciem, które spada jak grom z jasnego nieba, by zmienić całe życie. Jest to powieść o walce ze sobą, z miłością i ze światem.
Kto wygra w tym starciu i czy miłość na pewno zawsze triumfuje?
Karolina Winiarska napisała historię, która nie tylko rozgrzeje w zimne jesienne wieczory, lecz także sprawi, że nie będziemy potrzebować nic więcej!

Recenzja:

Mam zagwozdkę, jeśli chodzi o tę książkę. Bardzo trudno mi wystawić ocenę, bo spodziewałam się całkowicie czegoś innego. Myślałam, że to będzie bardziej romans - przynajmniej po opisie. Autorka zaserwowała nam jednak powieść obyczajową, która porusza wiele różnych wątków. "Nic więcej" nie jest złą pozycją - co to, to nie - natomiast myślałam, że będzie ona wyglądała inaczej i po tym opisie naprawdę miałam inne oczekiwania. Ostrzegam więc z góry, że to bardziej powieść obyczajowa - całkiem niezła, chociaż w kilku aspektach wymaga dopracowania... Zaraz zresztą opowiem Wam o niej więcej!

Sylwia kończy studia i wraca do Rzeszowa, aby ułożyć sobie życie. Już na samym początku mamy scenę, w której chłopak dziewczyny jej się oświadcza. Ona jednak nie jest z tego powodu szczęśliwa - bo zawsze myślała, że wiąże się to z większą radością, a przede wszystkim: z większą miłością. Bohaterka nie chwali się tym nawet rodzicom - mówi im to dopiero od niechcenia, przy śniadaniu dnia następnego. I od tego momentu wszystko powinno się jakoś potoczyć, ułożyć... Ale jak to w życiu bywa, los jest bardzo przewrotny.

Główna bohaterka poznaje Igora - wspólnika swojego ojca, właściwie przypadkiem. Ma zawieźć mu jakieś ważne dokumenty do przejrzenia. Od razu Igor wpada jej w oko - i jest to odwzajemnione, mimo że Igor jest pięćdziesięcioletnim rozwodnikiem, który raczej nie szuka już miłości i wielkich uniesień, a raczej przygodnego seksu. 

Bardzo szybko okazuje się, że to jest wręcz miłość od pierwszego wejrzenia - tylko trochę szkoda, że ja tej chemii za bardzo nie widziałam. Może też dlatego, że autorka raczej stroniła od śmiałych opisów i raczej wolała stworzyć opisy i dialogi tyczące się mięty, pracy, czy innych czułych słówek. Niestety, ja tej miłości za bardzo nie odczułam. Jako powieść obyczajowa "Nic więcej" było fascynującą lekturą - natomiast sam romans mnie momentami irytował. Szczególnie, kiedy Igor zachowywał się jak dupek, który zjawiał się okazjonalnie, a i tak zgarniał główną nagrodę. 

Jak już wspomniałam - jeśli chodzi o sferę obyczajowości - to ta pozycja jest naprawdę niezła. Różne przygody rodziców Sylwii były bardzo ciekawe - świetnie się o nich czytało. Natomiast przyjaciółka głównej bohaterki, która była dyskryminowana na tle rasowym, dodawała tej pozycji niezwykłego smaczku, którego potrzebowałam - a którego też nie byłam świadoma, że potrzebuję. W momencie, w którym jednak Anika pojawiła się na kartach tej historii, całkowicie zakochałam się w jej wątku!

Jak rozumiecie, mam spory dylemat, jak tę książkę ocenić. Przyznam szczerze, że liczyłam też na ciut inne zakończenie - natomiast oceniając całość historii: i tak było nieźle. "Nic więcej" jest dopiero drugą wydaną pozycją tej autorki, stąd myślę, że jeszcze się ona rozwinie. Jej warsztat i tak już jest dobry, chociaż zauważyłam tendencję do sztywnych dialogów (tylko czasami - zwykle wtedy, kiedy tyczyło się to romantycznego kontaktu z Igorem), czy przemyśleń, które niby miałyby kogoś zmotywować do zmiany życia (albo skłonić do przemyśleń na temat własnego życia) - natomiast dla mnie było tego za dużo. 

Podsumowując: dobra powieść obyczajowa, ale romans słabiutki. Na pewno sięgnę jednak po kolejną powieść tej pisarki, żeby przekonać się, w którą stronę idzie jej rozwój i jej kariera. Pomysły ma - w to nie wątpię, bo chociaż książka liczyła mniej niż trzysta stron, to jednak sporo się działo (głównie w sferze relacji międzyludzkich). Myślę, że to pozycja, na którą wielu z Was powinno zwrócić uwagę!

8 komentarzy:

  1. I takie lubię. Obyczajowe, bez nadmiaru romansu... Nie znam jeszcze twórczości autorki, ale wpisuję na listę. Recenzja całkiem mnie zachęciła. Przesłodzone romanse, fantazje itp. zupełnie już mnie nudzą i w zasadzie po ich przeczytaniu mam w sobie raczej pustkę i myśli: "kolejny romans, nic szczególnego, jakie one podobne..."

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli było nieźle, ale nic więcej :D Taka lekka leturka na leniwy zbyt ciężki dzień, co Wcale nie oznacza, że uważam tę pozycję za okropną. Takie książki również są potrzebne, aby uwolnić się od nadwyrężonych nerwów i się odprężyć.
    Ale cóż... Za okropną ją jednak uważam, ale z zupełnie innych powodów. Ta pozycja ma w sobie zbyt wiele minusów, by się nią tak skrzętnie zachwycać. Sztywne dialogi, słaby i irytujący romans (bardziej przeszkadzający niż faktyczny), schematyczne zawiązanie akcji, które najwyraźniej powtórzyło się z poprzedniej książki - nie chcę nic mówić, ale wydaje mi się, że kolejna wydana pozycja tej autorki wcale nie będzie lepsza. Za dużo tu niedociągnięć. Z plusów za to wymieniłabym okładkę. Te maki ujęte w zachodzącym ciepłym słońcu wyglądają nieziemsko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisarka jest mi nieznana, "Nic więcej" wydaje się ciekawą propozycja może nie zapadająca w pamięć lecz taką która da nam wytchnienie od codzienności. Lubię od czasu do czasu przeczytać dobrą obyczajówkę, historię która dostarczy dużo emocji może książka Karoliny Winiarskiej będzie taką, pomimo przesadnego języka. Jestem otwarta na ta książkę.
    P.S. Okładka piękna, lato, słońce od razy cieplej na sercu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna lekka, przyjemna lektura z odrobiną smaczku. Chętnie czytam obyczajówki, trochę mnie martwią sztywne dialogi. Ale to przecież początki, dopiero druga książka. Mam nadzieję, że z biegiem czasu autorka dopracuje warsztat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio zdarza mi się czytać więcej powieści obyczajowych, choć nie kocham ich tak jak kryminałów (szczególnie tych klasycznych)to myślę, że bym z chęcią przeczytała książkę mojej imienniczki ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Obyczajowa, sentymentalna, romantyczna, wakacyjna, docierająca do serca, z przesłaniem. Są to pierwsze skojarzenia, jakie przychodzą mi na myśl, gdy spoglądam na okładkę „Nic więcej" od Karoliny Winiarskiej, gdzie widzę postać dziewczyny skąpanej w promieniach słońca, idącej przez pole upstrzone makami. Niespodziewana miłość dociera, gdy Sylwia wraca do Rzeszowa po studiach, posiadając życiową stabilizację, pracę, udany związek. A jednak czegoś brak, a jej życie zmienia się, gdy poznaje Igora, który jest zdeklarowanym singlem. Co, jednak gdy pojawiają się uczucie, gdzie nie każdy z nas pragnie miłości? Wygra ona, czy podejście do życia? Właśnie takie mam odczucia, gdy przeczytałam opis fabuły, wydaje mi się, że tutaj otrzymuje klasyczny przykład ciepłej, obyczajowej powieści z motywem miłości, która może połączyć dwójkę ludzi, a jednak nie wiadomo czy to będzie miało miejsce. Pozycja na spokojny wieczór, w ramach odprężenia, aby móc spędzić miłe chwile, na chwilę obecną mam już kilka pozycji tego typu do przeczytania, jednak tą zapisze sobie na później.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niezwykle ciepła okładka. Czy zapowiada równie ciepłą historię? Takie "ciepłe" cudeńka są niezwykle potrzebne w szarobure zimowe popołudnia pandemicznej rzeczywistości.
    I cóż z tego, że banalny temat? Banalny, ale życiowy. Jakie zaś życie, taka i książka. Trochę pikantne, trochę nudnawe, czasami zaskakujące, czasami przewidywalne. Lubię takie historie z życia wzięte. Nie czyta się ich z przygryzionymi pazurami czy gęsią skórką na plecach, ale czyta się, wsiąka w te fabułę i odszukuje się w bohaterach cząstki samego siebie. Za to lubię powieści obyczajowe, nawet te najbardziej nudne.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również na pewno sięgnę po kolejną powieść tej pisarki, żeby przekonać się, w którą stronę idzie jej rozwój i jej kariera :)

    OdpowiedzUsuń