Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Dywan z wkładką
Wydawnictwo: W.A.B.
Premiera: 27 stycznia 2020
Liczba stron: 336
Ocena: 10/10
Recenzja przedpremierowa
Opis:
Tereska Trawna ma problem. A nawet kilka problemów.
Kiedy remont felernej kuchni kończy się kupnem domu na wsi, Tereska usiłuje nie tracić panowania nad charakterem i czerpać radość z nieoczekiwanych zmian w swoim życiu. I nawet jej się udaje — a przynajmniej do czasu, kiedy jogging z teściową kończy się odkryciem dywanu z wkładką w postaci bardzo martwego sąsiada. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że za trupa odpowiada Andrzej Trawny, dobroć wcielona i osobisty małżonek Tereski.
Synowa i teściowa zwierają szyki, by ukryć zwłoki i czym prędzej odnaleźć prawdziwego mordercę. Tymczasem odcięte od internetu dzieci Trawnych zaczynają podejrzewać, że matka z babcią próbują wykończyć tatusia…
Recenzja:
Nie znam osoby, która nie hołubiłaby się w opowiadaniach i powieściach Marty Kisiel. Sama jestem ogromną fanką autorki – o, przepraszam, ałtorki! - ponieważ w życiu nie zawiodłam się na jej twórczości, a i zawsze robią mi dzień. Nie inaczej było i w przypadku Dywanu z wkładką, komedii kryminalnej, w której… Pani Marta przeszła samą siebie!
Wszystko przez ten cholerny seks.
A ściślej mówiąc, przez seks i serdelki.
Zacznę od tego, bo od tego zacząć, że postać Tereski to złoto. Dawno nie spotkałam tak zacnej kobity w literaturze, co zwyczajne problemy ma, swoiste życie prawie-erotyczne też i miłością darzy nie tylko rodzinę i zacną psinę Pindzię, ale i arkusz kalkulacyjny. No dobra, z tą pospolitością kłopotów to przesadziłam, wszak to kryminał, więc i trupa nie mogło tutaj zabraknąć, jednakże Tereska Trawna całkowicie zdominowała każdy aspekt tej powieści, bo nawet gdyby całość dotyczyła mordu kota na myszy, to pożarłabym całość z emocjami podobnymi i równie niegasnącym zainteresowaniem, bo pióro Marty Kisiel jest tak sielsko-anielskie, że uwodzi już od pierwszych stron!
- To trzeba zgłosić! Zgłosić trzeba! - piała Tereska za jej plecami. - Na-na-na służby, na pogotowie, telefon, mój telefon, ja nie mam telefonu, nie mam, nie wzięłam, a numer, rany boskie, numer, JAKI JEST NUMER NA STO DWANAŚCIE?!
Całość nastawiona jest całkowicie na humor, bo nawet przy scenie odnalezienia zwłok ciężko powstrzymać się od śmiechu. Jak wspominałam wcześniej, sama też bardziej skupiłam się na perypetiach Tereski i jej nietuzinkowej rodzinki, co faktycznym odkrywaniu powodu zbrodni oraz zbrodniarza. Nie znaczy to jednak, że wątek przestępczy jest tutaj pozbawiony polotu, po prostu – wybaczcie, że znów się powtórzę – tajemnic i trupów w kryminałach nie brakuje, a Tereska jest jedna. Bo samo dochodzenie także śledziłam z zainteresowaniem, ale prostoduszność i cała postać księgowej Trawnej urzekła mnie najbardziej. Oczywiście, nie jest ona jedyną bohaterką tej książki, ale… sami wiecie… to ona najbardziej zapadła mi w pamięć! I teściowa z dziwnymi zwyczajami...
- Zawsze chodzisz biegać z latarką i lateksowymi rękawiczkami? - zagaiła.
- Oczywiście – odrzekła Mira rzeczowym tonem. - Trzeba być przygotowanym na różne ewentualności, moja droga. Mam tam jeszcze mały żel antybakteryjny, paczkę chusteczek higienicznych, scyzoryk, rolkę woreczków jednorazowych oraz gumki.
- Do włosów?
- Nie.
Tereska otworzyła usta. Zamknęła. Odsunęła od siebie starannie kilka pytań, wątpliwości i skojarzeń, które musiały poczekać na bardziej stosowny moment (…).
Dywan z wkładką to komedia kryminalna z duszą, od której żaden czytelnik nie zdoła się oderwać. Marta Kisiel – nieco w krzywym zwierciadle (a w zasadzie leciutko przekrzywionym) – maluje tutaj pospolitą codzienność, z którą w wielu aspektach można się utożsamić. Znajdziecie tu fantastycznie-gawędziarski styl prowadzenia powieści, fenomenalny humor i bohaterkę z krwi i kości, z którą od razu idzie się skumać. I cytowanie klawych piosenek. I trupa w dywanie oczywiście. I niebanalne śledztwo. I mnóstwo zabawnych pomyłek. I sport. I... a co będę się rozpisywać! Polecam z całego serca, ręki, nosa i ucha! 💓👌👃👂
Chętnie przeczytam. Już od jakiegoś czasu zbieram się, żeby coś tej autorki przeczytać. Jeżeli to jest komedia i da się pośmiać to idealna książka dla mnie. Bardzo lubię śmiać się jak czytam. Muszę sobie zapisać tytuł, żeby zapamiętać
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, zgadzam się ze wszystkimi zachwytami w całej rozciągłości!
OdpowiedzUsuńAch, już sporo czasu czekam na tę książkę, nawet wiem, że Marta Kisiel w ten czwartek ma spotkanie online na fb o tej pozycji, chyba na wydawnictwie W.A.B. (tak, nagła amnezja). Muszę tam być :D Jaaa, MUSZĘ, to ją przeczytać! I w tym momencie pytanie, czy ja w ogóle mam po co przechodzić przez całą powyższą recenzję, w której ocena tej pozycji sięga wysokie 10/10, skoro już jestem mocno przekonana do tej lektury, więc nie trzeba mnie do niczego namawiać ani odwoływać się do jakiś innych metod perswazji :P Ale co mi tam! Koniec końców ja też się nie zawiodłam jeszcze na poczynaniach tej autorki (czemu ałtorki? To jakaś dłuższa historia, której nie znam? :O), inaczej, kocham ją miłością nieodwzajemnioną, nawet jej książki z zakresu literatury dziecięcej mnie urzekają. Tak, przepadłam jak nie wiem.
OdpowiedzUsuńAle może koniec z tymi kanodami westchnień. Ogólnie czarne komedie polskie jeszcze mi się nie spodobały (no może jednej pozycji od Rumin), ale jakby nie patrzeć, seria z siostrami miała w sobie trochę czarnego humoru i to jakoś współgrało z całością, a nie odstraszało. Tereska wydaje się klawą babeczką, zresztą zwykle w książkach pani Kisiel występują takowe kobiece formy, co może bywać schematyczne, ale na razie nie kłuje w oczy (mają trochę oryginalnych jednak cech, mimo wszystko i się nie mieszają czytelnikowi nawet po lekturze). Btw nie mam pojęcia, co może łączyć seks i serdelki (i nie wiem, czy chcę wiedzieć :D), uwiodło mnie ponadto życie "prawie-erotyczne" oraz szczera miłość do arkusza kalkulacyjnego, do którego ja osobiście pałam jednak pewnym rodzajem nienawiści (cierpię obecnie na problem pod tytułem "przesunęły mi się źle wszystkie komórki!" i "jak to kurka ustawić", więc tak, inaczej być nie może), pomijając niewybredne imię dla psa. Trochę może martwi mnie forma ujmowania trupów w całej fabule, bo coś mi się zdaje, że autorka poleciała za mocno i za daleko z falą humoru, nie przejmując się prostymi zasadami życia (prawa karnego, chemii itp.), ale to już zobaczę na własnej skórze, nie ma co się bać na zapas.
Muszę powiedzieć, że ten styl gawędziarski udzielił się również recenzentce, bo formę pożarłam jednym susem, ciesząc się nieobtycznie :D Więcej takich tekstów!
PS Czy tylko ja zakochałam się w okładce? Przypomina mi nieco "Topiel" Ćwieka (czy on też był z W.A.Bu?), ale jest na niej wszystko, dzięki czemu czytelnik dobrze wie, na co się pisze. I jaki tytuł!
Nie lubię kryminałów, ale komedia kryminalna to co innego. Chętnie przeczytałabym "Dywan z wkładką". A taka recenzja jeszcze bardziej dopinguje, by rozejrzeć się za tą książką.
OdpowiedzUsuńUwielbiam komedie kryminalne, więc zapisuję sobie tytuł 😉 Szczególnie, że nie czytałam jeszcze nic pani Marty ❤
OdpowiedzUsuńWychowana na Joannie Chmielewskiej uwielbiam komedie kryminalne. Kilka lat temu przez przypadek wpadło mi w ręce "Dożywocie"i przepadłam. Marta Kisiel w komedii kryminalnej to gratka, której absolutnie nie mogłam przepuścić. Paczka z "Dywanem" i najnowszą powieścią Marty Obuch "Do trzech chłopów sztuka" już w drodze i mam nadzieję, że jutro dotrze. Szykuję się na dużą dawkę dobrego humoru. Już nie mogę się doczekać, dobrze, że obiad na jutro mam gotowy, bo czuję, że przepadnę.
OdpowiedzUsuńMarta Kisiel w nowym wydaniu, dotychczas czytałam tylko w wersji fantastycznej (uwielbiam Dożywocie). "Dywan z wkładką" przykuwa uwagę po takiej rekomendacji tylko pozostaje zapoznanie się z lekturą. Humor, szalone sytuacje, intrygujący wątek śledczy oraz bohaterowie zapadający w pamięć, piszę się na tą lekturę. Komedia kryminalna pisarki idealna na poprawę humoru po ciężkim dniu. Tytuł zapisany.
OdpowiedzUsuńMarta Kisiel to taka perełka wśród twórców polskich komedii kryminalnych. Uwielbiam ten gatunek literacki. Wszakże wychowanie się na książkach Joanny Chmielewskiej do czegoś zobowiązuje.
OdpowiedzUsuńKażda z komedii kryminalnych niewątpliwie musi być historią, którą się łyka jednym tchem, a wątek kryminalny nie musi być w niej specjalnie rozbudowany, ważne, by tworzył kręgosłup utworu, trzymał się kupy i pozwolił rozbudować wokół siebie zupełną inną, pełną humoru, zabawnych wpadek, niespodziewanych zwrotów akcji, przy których wcale nie stają włosy na głowie, a brzuch boli ze śmiechu.
I Marta Kisiel czuje tego bluesa. Humor, jaki tryska z wymyślonych przez nią historii, jest tak naturalny, że trudno uwierzyć w jego nieprawdziwość. Myślę, ze nawet ofiary tych kryminalnych wariacji mogłyby się uśmiać.
Do "Dywanu z wkładką" zajrzę na pewno.
Aleksandra Miczek
Hmm pod względem okładkowym, graficznym nie byłam tutaj specjalnie zachwycona. Sprawiło to, że równie negatywnie na początku podeszłam również do odczuć związanych z fabułą, jednak przyznam, że po lekturze opisu, a następnie recenzji poczułam się mile zaskoczona, ponieważ...naprawdę mi się to spodobało. A ciężko jest ostatnimi czasy, abym zmieniła tak diametralnie w sumie swą opinię. Jestem ciekawa przygód Teresy Trawnej, a też jednak coś na plus zadziałało, gdy przeczytałam, że to komedia kryminalna. Tak więc dzięki tobie Nasz Książkowiru, przekonałam się tutaj do lektury.
OdpowiedzUsuń