poniedziałek, 1 lutego 2021

Noemi Vain - "Suma kłamstw"

Autor: Noemi Vain 

Tytuł: Suma kłamstw

Wydawnictwo: WasPos

Data wydania: 2021

Ilość stron: 430

Ocena: 6/10

Opis:

Czasem wystarczy przelotne spojrzenie, jedno przypadkowe spotkanie, by starannie pielęgnowana latami iluzja runęła niczym domek z kart.
Życie osiemnastoletniej Evangeline mogło uchodzić za idealne: kochający chłopak, grono przyjaciół, wspierająca rodzina. Wszystko ulegnie zmianie, kiedy los postawi na drodze dziewczyny kogoś, kto zamierza raz na zawsze skończyć z grą pozorów.
On zna ją doskonale; pamięta rozkład jej dnia, obserwuje z ukrycia każdy jej ruch… I czeka na odpowiedni moment, by wkroczyć do jej świata. Prawda, która wyjdzie na jaw, gdy wszyscy wreszcie zrzucą maski, może okazać się zbyt trudna do zaakceptowania.
Kłamstwa. Sekrety. Zakazana miłość. Obsesja.

Recenzja:

Debiut w formie powieści - tym właśnie jest "Suma kłamstw", chociaż Noemi Vain znana jest już części czytelników z opowiadań, które miała okazję publikować w trzech antologiach z grupą Ailes. Jak na debiut to według mnie całkiem udana powieść, chociaż jest tu trochę niedociągnięć - i te intrygi czasem w pewien sposób były do przewidzenia. Niemniej jednak uważam, że ta autorka ma szansę na to, żeby jeszcze w przyszłości rozwinąć skrzydła i udowodnić, że jest jeszcze lepsza niż teraz w mojej ocenie.

Evangeline ma osiemnaście lat, mnóstwo znajomych i takie raczej typowe, nastoletnie życie. Jej rodzice często przebywają poza domem - z racji pracy, bo zajmują się wykopaliskami, ale główna bohaterka nie była sama i zawsze miała na kogo liczyć. Wydawać by się mogło, że jej życiu nic nie zagraża - do czasu, aż okazuje się, że ktoś próbował ją napaść, podrzucając jej wcześniej jakieś zdjęcie, które powodowało w Evangeline wiele niepokoju. Okazało się też, że wielokrotnie ktoś dzwonił, ale po podniesieniu słuchawki nikt się nie odezwał. 

Rozpoczyna się walka o życie i zdrowie Evangeline, ale także o to, aby w końcu poznała ona całą prawdę na temat swojego życia, które, jak się okazało, dotychczas było tylko grą pozorów. Szczęście burzy się niczym domek z kart i trudno go będzie posklejać - szczególnie, że prześladowca dziewczyny nie odpuszcza, raniąc nie tylko ją, ale także najbliższe jej osoby. Kim on faktycznie jest? Tego dowiecie się dopiero pod koniec - i chociaż ja się już tego domyślałam w pewnym momencie, to jednak myślę, że wielu z Was ta informacja zaskoczy.

Fajne też było to, że w "Sumie kłamstw" znajdowały się rozdziały pisane z perspektywy Evangeline i owego "ON", którym był prześladowca - bo od początku wiadomo tylko tyle, że to mężczyzna. Dla mnie to pozwala dużo lepiej zrozumieć całą tę historię i jej sens. Wydaje mi się, że to był udany zabieg.

Trochę opisów można byłoby wyrzucić, a ta historia i tak by nie straciła. Najwięcej i tak się działo dopiero pod koniec. Dialogi też na początku były dosyć sztywne - ale z każdą kolejną stroną autorka się rozkręcała i te dialogi nie brzmiały na takie udawane. Pod względem pisania więc jest to naprawdę udany debiut - a w końcu może być już tylko lepiej z każdą kolejną książkę, bo ten warsztat pisarski będzie jeszcze bardziej dopracowany! 

Dużym plusem tej pozycji jest to, że łączy ona aspekty kilku różnych gatunków: od młodzieżówki, romansu, aż po thriller i kryminał. Autorka się nie zamknęła w jednym gatunku i trochę poszalała, przez co ta fabuła nie jest jednowymiarowa, tylko z każdej strony coś tam się zawsze dzieje. Lubię takie powieści, w których się nie nudzę - więc to było dla mnie jak najbardziej okej.

Okładka też jest taka, że dosłownie nie da się przejść obok niej obojętnie - jest po prostu cudowna. Dosłownie nie mogę się na nią napatrzeć. Szczególnie na tę piękną modelkę i jej oczy! Ale napisy - pod względem koloru i czcionki, także są fajne. 

Dla tych, którzy nie czytali dawno książek tego wydawnictwa - dodam także, że czcionka i jej krój już pod kątem czytania powieści (a nie na okładce) jest duża, wyraźna, idealna do czytania nawet wieczorami lub w nocy, bo wzrok się tak nie męczy. Pod tym kątem wydawane są wszystkie pozycje wydawnictwa WasPos - więc tutaj o czcionkę nigdy nie trzeba się martwić, bo zawsze jest ona na duży plusik. 

Podsumowując: dla mnie bardzo udany debiut, który na okładce poleca też wiele polskich autorek. W tym wypadku zgadzam się z ich zdaniem. Książka ta naprawdę obiecująco zapowiada pisarską karierę Noemi Vain - a ja czekam na kolejne jej powieści. Mam tylko nadzieję, że drugi tom tej serii (bo to ma być początek, chociaż wydawałoby się, że to jednotomówka - bo wszystkie wątki zostały odpowiednio zakończone) będzie pod względem okładki pasował do "Sumy kłamstw". 

8 komentarzy:

  1. Bardzo lubię książki gdzie przeplatają się różne wątki, od razu historia wydaje się bardziej interesująca. Lubię też sięgać po debiuty, można poznać naprawdę ciekawe historie. Wychodzi na to, że to książka idealna dla mnie. Zaciekawilaś mnie tą recenzja. Chetnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka bardzo wyrazista. Fajnie, że sposób wydania jest jak należy. Debiut wygląda na całkiem udany. Jestem zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście modelka na okładce piękna, szczególnie te wyraziste oczy <3 Ale jako okładka do książki to mi się nie podoba. Nie zwróciłabym na nią uwagi w księgarni. Jeśli chodzi o treść, to od razu skojarzyła mi się z "Jej stalker", ale tylko dlatego, że jestem świeżo po jej przeczytaniu :) Lubię takie "zagadkowe" powieści, w których autorzy mieszają kilka gatunków, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy w kolejnym rozdziale. A jeśli chodzi o powyższą pozycję, to jakoś szczególnie mnie do niej nie ciągnie, dlatego nie mam jej na swojej liście i raczej się tam nie znajdzie. No chyba ze jakiś niespodziewanym przypadkiem wpadnie mi w ręce, to z czasem dałabym jej szansę, ale to się raczej nie wydarzy. Fajnie natomiast, że debiut udany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno już coś czytałam od WasPos, ostatnio chyba ich świąteczną antologię ☺ A ta książka zdaje się być bardzo ciekawa, i okładka przyciąga wzrok, mimo że jest na okładce postać czego nie lubię 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuć, że Walentyki są coraz bliżej po tematyce ostatnich recenzji ;) Oraz kolejny debiut. Szkoda, że treściowo fabuła była do przewidzenia... I wydaje mi się, że książka całościowo by nabrała, gdyby ktoś przed wydaniem ją dopracował z autorką.
    I wreszcie ktoś pomyślał o większej czcionce - małe literki to niekiedy prawdziwa masakra, szczególnie dla osób słabego wzroku (wiem, bo ja się też akurat zaliczam). Takie malizny mogę zrozumieć wyłącznie przy wydaniach kieszonkowych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak na debiut Noemi Vain zaryzykowała tworząc taki miszmasz gatunkowy i chyba ten zabieg się opłacił. Fabuła oryginalna, trzyma czytelnika do ostatnich stron (może nie wszystkich ale i tak może niektórzy będę mieli trudno zgadnąć kim jest tajemniczy ON), a także tajemnice, miłość, obsesja, piszę się na "Sumę kłamstw". Do tego hipnotyzująca okładka (oczy dziewczyny) oraz przyzwoita czcionka (okulary nosze to bardzo mnie to cieszy). Będę rozglądać się za tą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie "wielogatunkowe" książki, wygląda na to, że jest to udany debiut. Z przyjemnością spróbuję zgadnąć, kim jest tajemniczy On. Cieszę się również, że druk ni męczy oczu, to duży plus przy czytaniu wieczorami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka super :) Bardzo chętnie dodaję tę pozycję do listy książkowych debiutów, w których warto się zaczytać :) Coś innego, świeżego, nietypowego :) Bardzo dzięuję :)

    OdpowiedzUsuń