piątek, 2 kwietnia 2021

Eloisa James - "Trzy tygodnie z lady X"

Autor: Eloisa James


Wydawnictwo: Amber

Data wydania: 2021

Ilość stron: 336

Ocena: 6/10

Opis:

Thorn Dautry zbił książęcą fortunę, ale salony wciąż pamiętają, że jest nieprawym synem księcia. Potrzebuje żony, i to żony z towarzystwa. Lecz żeby poślubić damę, musi poszczycić się godną jej rezydencją. A podupadła wiejska posiadłość, którą kupił, wymaga odnowienia.
To specjalność lady Xenobii Indii. Słynna dekoratorka arystokratycznych siedzib ma niezrównany gust i wyczucie stylu. Przyrzeka, że urządzi dom Thorna w trzy tygodnie.
Trzy tygodnie… To zbyt krótko, by Thorn i India zrealizowali swe plany.
I wystarczająco długo, by całkowicie je zmienili…

Recenzja:

O tak - kolejny romans historyczny. Tego mi ostatnio trochę brakowało, bo rzadko sięgałam po tego typu literaturę. Niestety, czułam, że taki romans historyczny by mi się przydał - bo prawda jest taka, że przy takich historiach wyjątkowo się odprężam (i wiem, że takie historie zwykle mi się podobają, chyba ani razu się na romansie historycznym nie przejechałam). Także wiecie, romanse historyczne to mój sposób na całe zło - z wielką chęcią po nie sięgam, bo wiem, jak dobrze na mnie wpływa ich lektura.

Xenobia jest już w pewien sposób uznawana za starą pannę, bo ma już blisko trzydzieści lat - ale na razie jest zbyt zajęta tym, żeby robić odnowienia i renowacje różnych rezydencji, żeby szukać sobie męża. Do tego wszystkiego jest ona teraz praktycznie obrzydliwie bogata, bo jej usługi są bardzo unikatowe, chyba nikt więcej tego nie robi - a przynajmniej nie tak dobrze, więc dosłownie ludzie błagają o jej usługi.

Pewnego dnia Thorn - bardzo bogaty bękart, który na siłę chciałby już założyć rodzinę - wybiera sobie słodką dziewczynę, niestety niezbyt bystrą, która mogłaby zostać matką jego dzieci. Niestety, żeby jej zaimponować, kupuje dom - jego stan jest jednak tak opłakany, że postanawia on skorzystać z usług Xenobii, aby stworzyć niezwykłą, piękną posiadłość, która miałaby zaimponować nie tylko wybrance serca Thorna, ale także innym ludziom. 

Szybko okazuje się, że między Xenobią a Thornem jest duża chemia i iskrzy między nimi niemiłosiernie. Thorn jednak dalej twierdzi, że weźmie ślub z inną kobietą, a sam podsuwa Xenobię - z którą oficjalnie zaczyna się przyjaźnić - swojemu najlepszemu przyjacielowi, który jest synem księcia. Tylko, że... Nic tak właściwie się nie układa tak, jak powinno, szczególnie, kiedy nagle w domu Thorna pojawiła się Rose, a później pojawia się jeszcze tajemnica związana z tym, że kiedy zniknęli rodzice Xenobii, to zniknęły także klejnoty rodowe....  

Ogólnie "Trzy tygodnie z lady X" mi się bardzo podobały - nie był to jednak najlepszy romans historyczny, jaki czytałam, ale mimo wszystko była to niezwykle fajna historia, taka też trochę nowoczesna. Pojawiły się tam nawet takie wynalazki, jak prezerwatywy! Także wiecie - dosyć oryginalna treść, która wymaga małych szlifów, ale i tak jest niezwykle dobrze! 

Eloisa James nie jest moją ulubioną pisarką romansów historycznych, ale tutaj pokazała klasę i udowodniła, że umie pisać romanse historyczne - i to takie, od których nie da się oderwać. Najlepsze w tej książce były jednak postacie i ta chemia, którą udało jej się uzyskać. Relacja Xenobii i Thorna była po prostu boska! 

Minusem jest oczywiście okładka. Bo chociaż w 2021 roku zrobiono wznowienie książki (pierwsze wydanie - 2016), to nawet nie zmieniło się zdjęcie na okładce, ani nawet nie zmieniła się chyba czcionka... Wydawnictwo Amber trochę utknęło w grafice z lat 90. XX wieku, niestety, bo ta książka przez to trochę traci w oczach czytelników. No ale chociaż treść jest cudowna, więc dla niej warto sięgnąć po "Trzy tygodnie z lady X"!

Podsumowując: "Trzy tygodnie z lady X" to dobry romans historyczny, który spełnił swoje zadanie: spędziłam przy nim miło czas, bardzo się zrelaksowałam i zapomniałam o wszystkim wokół. Gorąco polecam, bo jeśli tylko lubicie tego typu literaturę - to na pewno się w tej pozycji odnajdziecie (i myślę, że się też nie zawiedziecie!).




10 komentarzy:

  1. Moja mama z przyjemnością by przeczytała 😘😍 A ja też ostatnio przekonuje się do romansów historycznych, więc też bym z chęcią przeczytała 😁 Mają w sobie jakiś urok te okładki, a ja mam sentyment do tych amberowych okładek 😃😉 Miłego popołudnia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Kozłowska2 kwietnia 2021 18:06

    Czasem warto przeczytać dla relaksu��

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam romanse historyczne. Kiedyś tylko takie książki czytałam. Uwielbiam ten przepych, styl, etykietę oraz snobizm wyższych swer. Choć muszę przyznać dawno nie czytałam, muszę wreszcie nadrobić. Autorkę znam i bardzo lubię, więc wiem że na pewno się nie zawiode. Zapisuje sobie już tytuł. Dziękuję bardzo za polecenie

    OdpowiedzUsuń
  4. Też lubię romanse historyczne. Są takie romantyczne i pozwalają zapomnieć o naszej szarej, polskiej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam czytać romanse historyczne, klimat XIXw. Anglii, damy, dżentelmeni. Cenie sobie książki Eloisa James mam na koncie ich trochę, akurat "Trzy tygodnie z lady X" nie czytałam a wzbudza moje zaciekawienie. Przy takiej historii odpoczynek będzie gwarantowany. Będę się rozglądać w bibliotece za tą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze myślałam, że to wznowienie, treść też wydawała mi się znana. Rzeczywiście w okładce zmienili tylko tło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta broszka pani z okładki strasznie mi przeszkadza, w ogóle nie pasuje do ówczesnych czasów... "Wydawnictwo Amber trochę utknęło w grafice z lat 90. XX wieku" - i tu się zgadzam, a nawet bym poszła dalej, bo mam wrażenie, że w ogóle nie idą do przodu. Ich książki słabo mi podróże przetrzymują, na kartach wygląda jak naćkane po omacku i osobiście to bym nawet papier z druku zmieniła... Ale to pewnie jest czymś konkretnym podyktowane i wydawnictwo nie może tego zmienić - bo przecież już by to zrobili.
    Ogólnie romanse historyczne nie są złe i nie uważam je jakoś za specjalnie okropne czy odpychające, ale te z wydawnictwa Amber... Przycztałam trzy (no tak, taka okazja) i powiem szczerze, z pełną odpowiedzialnością za słowa, że nie rozumiem, jak mogą się innym podobać. Schematyczne, dosłownie kopiuj-wklej, fabuła układana na siłę, "cudowne rozwiązania" w finale, jakby ktoś przejechał jednorożca... Albo utknął w zapętlonym czasie. Może ja miałam jakiegoś pecha i trafiłam na takie czytelnicze cholery?? Bo zaczynam się martwić, że to większa sprawa jest.
    PS Xenobia... Brzmi jak ksenofobia, więc może specjalnie użyte imię, choć to by był pewnie bardziej lęk przed zdobyciem męża. Wiem, dopatruje się nieistotnych szczegółów, zdarza się...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tej autorki. Ostatnio zupełnie nie ciągnie mnie do romansów historycznych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka taką trochę dziwna i bardziej odstrasza potecjalnego czytelnika,aby chciał się w niej czytać. Wydaje się,to być fajna książka,aby wypłynąć na odprężające i odstresujące książkowe wody🥰Bardzo dziękuję za recenzję 😘B.B

    OdpowiedzUsuń