Autor: A. L. Jackson
Tytuł: Pocałunek gwiazdy
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021
Ilość stron: 448
Ocena: 4/10
Opis:
Samotna matka. Zdolny perkusista rockowej kapeli z trudną przeszłością.
Teoretycznie ich ścieżki nigdy nie powinny się przeciąć.
Wszystko zmienia się, gdy straszliwa zbrodnia wstrząsa życiem Mii West.
Kobieta przystaje na propozycję swojego brata-rockmana, by lato spędzić w jego willi w Savannah i tam powoli dochodzić do siebie. Nie ona jedna korzysta z jego gościny – na miejscu poznaje zabójczo przystojnego, ponurego perkusistę. Mrok, którym emanuje, przyciąga. Jego spojrzenia nie sposób zapomnieć. Mia wie, że ten facet to same kłopoty. W życiu Leifa Godwina liczą się dwie rzeczy: kapela, w której gra, o nazwie Carolina George, oraz szukanie zemsty za krzywdę, która go kiedyś spotkała. W tym równaniu nigdy nie było miejsca na Mię. Jej oczy rzucają czar. Jej ciało to wieczna pokusa. Kiedy jej dotknie, popełni grzech.
Czy miłość, która ich połączy, przyniesie im zgubę?
Recenzja:
Nigdy wcześniej nie czytałam nic od tej autorki - i chyba dobrze, bo "Pocałunek gwiazdy" to jedna z najgorszych książek, jakie przeczytałam nie tylko w tym miesiącu, ale także w tym roku. Przeciętniak, po prostu przeciętniak - i zaraz Wam wyjaśnię dokładniej, dlaczego tę pozycję tak źle mi się czytało. Wymęczyłam jednak tę książkę od pierwszej do ostatniej strony i obiecałam sobie, że nie sięgnę więcej po żadną książkę tej pisarki - i to wcale nie dlatego, że historia zawarta w "Pocałunek gwiazdy" była aż tak tragiczna, bo niektóre wątki były nawet niezłe, ale sposób napisania był najgorszy możliwy i pod tym kątem chyba nigdy wcześniej nie czytałam tak tragicznej książki.
Mia jest kochaną dziewczyną z dwójką dzieci z takiego bardziej związku z doskoku. Niemniej jednak jej brat traktuje ją niczym swoje oczko w głowie i wraz ze swoją żoną dają Mii pełne wsparcie i pomagają jej, gdy tylko mogą. Mia czasem z tej pomocy korzysta, czasem nie - bo czasem zachowanie nadopiekuńczego brata trochę ją wkurza, ale... sytuacja, w której znalazła się teraz Mia naprawdę wymaga jednak tego, żeby odpuściła i pozwoliła swojej rodzinie, a w szczególności swojemu bratu na to, żeby otoczył ją i jej dzieci swoją ochroną. Bo Mia niedawno widziała, jak jeden facet zabija jej najlepszą przyjaciółkę - a teraz ma świadomość, że prawdopodobnie ten sam koleś poluje także na jej życie...
W międzyczasie na jednej z imprez Mia poznaje Leifa - perkusistę, który ma mroczną przeszłość. Od razu między nimi pojawia się chemia, chociaż oboje twierdzą, że nic między nimi nie może się zadziać: nawet przez krótką chwilkę. Dobrze wiedzą, że mogliby się zniszczyć. Mimo wszystko fascynacja zostaje, a oni oboje miło wspominają swoje spotkanie - chociaż nawet nie wiedzą, jak to drugie miało na imię. Szybko okazuje się także, że jednak Mia i Leif będą mieli okazję się poznać, bo Leif dostał od brata Mii, u którego dziewczyna teraz przebywa, propozycję nie do odrzucenia.
Przeszłość nigdy nie odpuszcza - nie da się o niej zapomnieć. Po raz kolejny upomni się ona zarówno o Mię, jak i o Leifa, czyli o dwójkę ludzi, których wszystko dzieli, ale których połączyło jeszcze więcej. Jak skończy się ta historia i co tam dokładnie się podzieje? Musicie sprawdzić sami! Jedno jest pewne: trochę akcji będzie, więc pod względem fabuły: czytelnik nie będzie się aż tak bardzo nudził.
Jak widzicie, fabuła tej książki wcale nie jest taka tragiczna. Trochę przeciętna, czasami z lepszymi i gorszymi momentami, ale ogólnie twierdzę, że fanów to ta opowieść zdecydowanie mogła by mieć. Szczególnie, że autorka połączyła kilka fajnych wątków. Natomiast jest taki jeden wielki minus, który sprawił, że czytanie tej książki było dla mnie mordęgą - a co gorsza: ta mordęga nie kończyła się i trwała od pierwszej do ostatniej strony. Autorka używa akapitów - wielu akapitów, tak wielu akapitów, że w pewnym momencie zaczęłam liczyć, że czasem akapit ma linijkę, czasem dwie, czasem trzy, a najdłuższy w jednym fragmencie, na który akurat zwróciłam uwagę miał pięć linijek: nawet nie pięć zdań, bo bardziej rozbudowane zdania mogłyby liczyć więcej niż pięć linijek. Moje oczy krwawiły. Nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić. Czytało mi się to gorzej niż źle. Pod tym kątem tę książkę będę chyba pamiętała do końca życia - a w koszmarach będą mi się śniły akapity z jedną linijką tekstu.
Kolejnym minusem jest to, że początek jest dosyć chaotyczny: to, że Mia jest matką, to wiadomo dopiero po jakichś pięćdziesięciu stronach, chociaż w opisie to właściwie pierwsza linijka tekstu - i czytelnik się zastanawia, czy to na pewno dobry opis, bo te dzieci się pojawiają trochę późno. Niemniej jednak to jeszcze do przełknięcia, bo później się trochę rzeczy klaruje, trochę się akcja rozkręca.
Muszę też wspomnieć o tym, że chociaż dialogi i opisy nie były takie tragiczne - a w większości nawet całkiem dobre, tak opis emocji i uczuć był trochę kulawy i to był słabszy aspekt tej książki. Były fragmenty, które na przykład świetnie pokazywały uczucie matki do dzieci - i to było świetnie opisane, natomiast były fragmenty, gdzie trzeba było pokazać trochę więcej strachu i lęku: i ja uważałam, że to praktycznie nie zostało przekazane.
Podsumowując: "Pocałunek gwiazdy" to pod względem czytelniczym jazda bez trzymanki. Po przeczytaniu tej recenzji to Wy już dobrze wiecie dlaczego. Także nie polecam, ale też nie odradzam. Jak macie ochotę zapoznać się z tą powieścią, to po prostu weźcie pod uwagę moje spostrzeżenia - bo może się okazać, że u Was będzie podobnie. Chociaż mam nadzieję, że jednak nie - i że Wy bardziej docenicie tę książkę.
Nie pisze się na taką "czytelniczą jazdę bez trzymanki". Nie będę nawet sprawdzać, czy podołam czy nie, bo później może skończyć się następnym potężnym kacem w stosunku do wszelkich romansów. Wole czas poświecić pewniakom,a tych nie brakuje.
OdpowiedzUsuńJest zbyt wiele dobrych książek żebym marnowała czas. Więc z pewnością nie będę czytać.
OdpowiedzUsuńOoo a zapowiada się dość ciekawie. Jak będę mieć możliwość to przeczytam chociazby żeby zobaczyć czy też będą mnie wkurzać te akapity. Dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuńRoznegliżowany facet na okładce zapowiada szablonową i przewidywalną fabułę. Jakkolwiek ciekawie rekomendowaną pozycją był "Pocałunek gwiazdy" raczej nie spotkam się z ta książką.
OdpowiedzUsuńCzytając recenzje podobnych temu współczesnych romansów, często zastanawiam się, czy ich autorzy zadali sobie trud, żeby zgłębić problem, który chcą w tej książce poruszyć. Wszystkie są poruszane chaotycznie, pobieżnie, jakby po prostu w tej książce nie one były ważne. Przysłania je zawsze seks i wszystkie aspekty ludzkiego życia z seksem właśnie związane. I to on wydaje się być osią, wokół której kręci fabuła. Czyżby naprawdę poza życiem seksualnym człowieka nie było w jego egzystencji niczego tak ciekawego, by to właśnie o innych jego stronach pisać?
Aleksandra Miczek
Raczej nie docenię bardziej tej książki. Zupełnie nie mam ochoty jej czytać. Recenzja wystarczy.
OdpowiedzUsuńCzytając opis wydawał mi się może być do dobra lektura ale im dalej w recenzję mój optymizm dotyczący książki "Pocałunek gwiazdy" słabł. Za dużo chaosu jak dla mnie, wolę przeznaczyć czas na jakaś inną lekturę. Dziękuję za recenzje.
OdpowiedzUsuńAkurat tę książkę sobie daruję. Zbyt wiele lepszych czeka w kolejce. Dziękuję za recenzję!
OdpowiedzUsuńNie, to ja podziękuję. Tyle jest ciekawych książek, że nie ma co marnować czasu na takie "twory". I ta okładka... Eh 🙄
OdpowiedzUsuńPo takiej ocenie i recenzji,nie mam zamiaru jej doceniać,oceniać ani tym bardziej się w niej zaczytywać. Tyle naprawdę wartych uwagi książek jest,że tą sobie daruję. Jeszcze miej na gołą klata na okładce,zdecydowanie mnie zniechęca. Ta książka,to bardziej trucizna była by dla czytelniczej duszy. Bardzo dziękuję za recenzję😘B.B
OdpowiedzUsuń