środa, 29 września 2021

Sohn Won-pyung - "Almond"

Autor: Sohn Won-pyung
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Tytuł: Almond
Wydawnictwo: MOVA
Premiera: 29 września 2021
Liczba stron: 226
Ocena: 100/10

Opis:

Yunjae urodził się z aleksytymią, która utrudnia mu odczuwanie takich emocji jak strach czy złość. Nie ma przyjaciół: zadbały o to dwa neurony w kształcie migdałów umiejscowione głęboko w mózgu. Oddane matka i babcia dbają o chłopca ze wszystkich sił. Ich mały dom jest pełen kolorowych samoprzylepnych karteczek ze wskazówkami, kiedy należy się uśmiechać, kiedy powiedzieć „dziękuję”, a kiedy się ukłonić.
Nagle w Wigilię Bożego Narodzenia i szesnaste urodziny Yunjae wszystko się zmienia. Barbarzyński akt przemocy, który dotyka mamę i babcię, niszczy świat chłopaka. Osamotniony i zszokowany Yunjae doznaje kolejnego wstrząsu: do szkoły przybywa niespokojny nastolatek Gon i zaczyna się nad nim znęcać.
Nieoczekiwanie oprawca i ofiara dowiadują się, że mają więcej wspólnego, niż sądzili. Gon jest zaskoczony beznamiętnym spokojem Yunjae, podczas gdy Yunjae myśli, że jeśli pozna porywczego Gona, nauczy się doświadczania prawdziwych uczuć. Nawiązuje się zaskakującą przyjaźń.
A kiedy Gon znajdzie się w niebezpieczeństwie, to Yunjae wyjdzie poza strefę komfortu, by stać się być może najbardziej nieprawdopodobnym bohaterem.

Recenzja:

Bardzo żałuję, że w Polsce wydaje się tak niewiele książek azjatyckich pisarzy, gdyż ich powieści zawsze niosą ze sobą jakieś niesamowitości – ot, zarówno przez wzgląd na intrygującą kulturę, jak i sam sposób prowadzenia opowieści. Almond jest tego idealnym przykładem – to przejmująca historia chłopca, który… nic nie czuje. I choć polecę tutaj nieco sztampowo, bo wiele osób to zauważyło przy tej książce, jak na powieść o kimś, kto niewiele ma wspólnego z wszelkimi uczuciami, niesie ona wiele emocji…

(…) nie wiem, czemu ludzie się śmieją bądź płaczą. Radość, smutek, miłość, strach – wszystkie te emocje są dla mnie abstraktami. A „empatia” to tylko nic nieznaczący zlepek liter w druku.

Powieść zaczyna się bardzo mocnym prologiem, po którym narrator – czyli nasz Yunjae bez emocji – zaczyna opowiadać o swoim dzieciństwie, stopniowo przechodząc do wydarzeń z dzieciństwa oraz późniejszej relacji (wspomnianej w opisie). Choć nie czuje on empatii, tak czytając jego zwierzania, ja… czułam jej naprawdę wiele. Wszystko jest weń opisane bez większych emocji, całkiem neutralnie wręcz, ale mimo to na kartach można dostrzec multum emocji – może nie od samego Yunjae, ale od jego otoczenia, najbliższych. Dziwnej mocy nadaje jego słowom długość rozdziałów – są one krótkie, większość mieści się na dwóch stronach, a jednak kapitalnie charakteryzują życie bohatera, społeczne i kulturowe aspekty wokół niego oraz osoby, które spotkał na swojej drodze…

Ludzie ignorują tragedie rozgrywające się gdzieś daleko, bo nic nie mogą zrobić, ale też nie reagują, gdy do tragedii dochodzi pod ich nosem, bo się boją. Większość osób ma uczucia, ale nie podejmuje działań. Ludzie mówią, że są pełni współczucia, lecz mają krótką pamięć. Z tego co mi się wydaje, nie tak wygląda prawdziwe współczucie.

Ja… absolutnie zakochałam się w tej książce. Dawno nie przeczytałam żadnej tak dobrej historii traktującej o uczuciach, emocjach, odczuwaniu - Sohn Won-pyung daje mocno do myślenia na te tematy. W niecodzienny sposób w Almond zarysowane są także relacje międzyludzkie, z którymi główny bohater-narrator ma okropne problemy – właśnie przez swoją przypadłość (aleksytymię) oraz myślenie czysto logiczne. I – jak nie trudno się domyślić - jest to w dużej mierze historia o swoistym wyobcowaniu i z całą pewnością dla niejednego czytelnika przypadku po prostu ciekawym, tak… pięknie też opowiada o przyjaźni i poświęceniu – oraz walce z własnymi słabościami ku lepszemu jutru; życia mimo tragedii, wszelkiego uścisku oraz przeciwności losu...

Nie wiem, jak ta historia się rozwinie. Jak już mówiłem, nikt nigdy nie wie, czy dana opowieść znajdzie szczęśliwe zakończenie czy nie. Zresztą może taka klasyfikacja jest w ogóle niemożliwa. Życie w miarę upływu nabiera różnych smaków.

Każdy, kto sięgnie po Almond, nie pożałuje swojej decyzji. Poruszająca, autentyczna, mądra, fenomenalnie napisana – tak w kilku słowach można ją opisać, choć to zaledwie zalążek tego, co swoją treścią robi dla czytelnika, ile wnosi w jego serducho. Jedna z najlepszych premier 2021 roku – koniecznie musicie ją przeczytać! 💓💓💓

11 komentarzy:

  1. Świetna recenzja, ta książka zapowiada się naprawdę świetnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Kozłowska29 września 2021 15:57

    Ciekawe napisana recenzja, zachęca by sięgnąć po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ciekawa ta wasza recenzja, nawet bardzo. Chętnie przeczytam i się przekonam czy trafi w mój gust. A wam dziękuję za recenzję i polecenie kolejnej ciekawej książki

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za wspaniałą recenzję 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wysoka ocena prowokuje bardzo do rozejrzenia się za tą książką. Jestem zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo interesująca recenzja i punktacja

    OdpowiedzUsuń
  7. Życie bez emocji?. Jestem zaciekawiona książką Sohn Won-pyung. Zapowiada się paradoksalnie na wzruszającą historię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie czytałam powieści azjatyckiego pisarza prócz jednej książki Murakamiego. A o tej nie słyszałam wcale, może być poruszająca, twoja ocena i recenzja to potwierdzają, będę miała ten tytuł na uwadzę. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla takich powieści warto żyć i poświęcać swój czas na czytanie. Kiedy ktoś piszę w recenzji,że powieść jest "poruszająca, autentyczna, mądra, fenomenalnie napisana – tak w kilku słowach można ją opisać, choć to zaledwie zalążek tego, co swoją treścią robi dla czytelnika, ile wnosi w jego serducho", to nie ma siły by po tę pozycję nie sięgnąć.
    Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu wypatruję takich niesamowitych książek i czuję, że już w samych okładkach szukam ukrytych przesłań z historii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przy takiej ocenie grzechem jest nie zainteresować się tą powieścią. Mam wrazenie,że to jedna z tych książek o których pamięta się jeszcze długo po lekturze. Zapisuję tytuł!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak to najlepsza premiera, to bardzo jestem jej ciekawa i zapisuje sobie ten tytuł :) Przy takim poleceniu, to nie można przejść obojętnie :) Bardzo dziękujemy za recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń