wtorek, 4 października 2022

Carolina De Robertis - "Bogowie tanga"

Autor: Carolina De Robertis
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Tytuł: Bogowie Tanga
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 28 września 2022
Liczba stron: 416
Ocena: 8/10

Opis:

Zmysłowa, głęboko poruszająca opowieść o urzeczonej tangiem młodej kobiecie, która wchodząc do zakazanego dla niej świata, łamie tabu.

Luty 1913 roku. Siedemnastoletnia Włoszka Leda, z małą walizką i zamkniętymi w futerale starymi skrzypcami ojca, opuszcza rodzinną wioskę i wyrusza do Argentyny. Nie ma pojęcia, że jej poślubiony per procura mąż, dla którego przemierzyła Atlantyk, nie żyje, a ją czeka życie w starej kamienicy, bez rodziny i przyjaciół, na skraju nędzy. Leda nie wie również, że skrzypce, które trzyma pod pachą, pozwolą jej przetrwać w zatłoczonych przez imigrantów slumsach.
Prawie natychmiast po przybyciu do Buenos Aires zostaje uwiedziona przez muzykę, którą nieustannie pulsuje miasto: zakochuje się w tangu, zrodzonym z głosów biednych imigrantów, skandalicznym tańcu z burdeli i owianych złą sławą kabaretów, którym pulsuje całe miasto. Leda decyduje, że zrealizuje swoje odwieczne marzenie i zostanie mistrzynią gry na skrzypcach, choć wie, że nigdy nie będzie mogła występować jako kobieta. Obcina więc włosy, bandażuje piersi i staje się Dantem, młodym mężczyzną, który dołącza do grupy grających tango muzyków, próbujących podbić salony socjety.
Stopniowo zaciera się granica między Ledą a Dantem, a pragnienia, które Leda do tej pory tłumiła, rozkwitają w niej na nowo, zagrażając nie tylko jej karierze muzycznej, ale i życiu.

Recenzja:

Bogowie Tanga to moje drugie spotkanie z twórczością Caroliny De Robertis. Wcześniej miałam przyjemność z Cantoras - niesamowitą opowieścią o kobiecej przyjaźni i miłości oraz seksualnej tożsamości (jeśli jeszcze nie znacie tej książki, koniecznie się z nią zapoznajcie). W najnowszym tytule powiela nieco tę tematykę – swoistego seksualnego tabu, kobiecych i społecznych ograniczeń - jednak tym razem skupia się przede wszystkim na jednej bohaterce, która próbuje ułożyć sobie życie w Argentynie.

To miasto mogło ją zabić albo stworzyć od nowa: odlegy szum Buenos Aires u progu poranka mógł być pierwszym odgłosem jej nowego życia.

Ciężko napisać coś więcej o fabule tej książki, gdyż jej opis już dostatecznie wiele zdradza (a może nawet za wiele). Bogowie Tanga to historia odważnej i młodej Ledy, która mimo przeciwności losu, pragnie pielęgnować swoją pasję, którą jest muzyka – a konkretnie gra na skrzypcach. Nie może tego uczynić jako kobieta, dlatego ścina włosy, bandażuje piersi i przywdziewa imię Dante, aby dołączyć do grupy artystów grających tango. Tu autorka prowokuje już do pierwszych rozważań – na temat ról narzuconych przez społeczeństwo u początku XX-tego wieku, oczekiwaniach wobec płci pięknej, licznych ograniczeniach. Można wręcz rzec, że jest to w pewnym stopniu książka iście feministyczna, ale... nie do końca. Bo Leda z czasem faktycznie niemal staje się mężczyzną – kopiuje ich zachowania do perfekcji, aż jej kobiecość niejako zanika. Muszę przyznać, że takim obrazem autorka mnie zaskoczyła – i to bardzo pozytywnie, bo niektóre fragmenty są doprawdy... odważne.

Od trzech lat żyła, udając mężczyznę, i samotność stała się dla niej drugą skórą, czymś nie do odróżnienia od jej prawdziwego „ja”, ceną, którą płaciła za to, że żyła. Żyjesz, oddychasz, nie przyłapano cię, i płacisz za ten hojny dar samotnością.

Nie jest to jednak książka idealna w każdym calu – niektóre wątki (szczególnie te u początku historii) zdają się dość naciągnięte i nie do końca dopracowane, niemniej dalsze rozdziały zdecydowanie to wynagradzają. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej wciągałam się w historię Ledy (lub Dante, którego rolę przejęła, jak kto woli), a punkt kulminacyjny sprawił, że przewracałam strony w zastraszającym tempie. A to niejedyny atut tej książki, bo napisana jest fantastycznie. Można delektować się tutaj nie tylko samym językiem i fabułą (i wątkami LGBTQ+), ale i elementami drobniejszymi – jak celebrowaniem argentyńskiej kultury, codziennego życia tamtejszego społeczeństwa, a nawet... narodzinami i rozwojem tanga. Ta książka ma niesamowity klimat, gdyż odwiedzamy wiele miejsc – uliczki, burdele, kluby – a wszystkie połączone są właśnie muzyką – instrumentami, śpiewem, tańcem... Ach, można się w tej książce zakochać!

(...) jeśli człowiek raz na zawsze nie spisze własnej opowieści, napisze ją ktoś inny, a wszystko, co robimy, będzie dyktowane wyobrażeniami ludzi o tym, kim powinniśmy być, nie zaś tym, kim naprawdę jesteśmy.

Carolina De Robertis ma niepowtarzalny dar do tworzenia opowieści namiętnych, zmysłowych, z duszą, interesującymi postaciami i wręcz namacalnym tłem. Bogowie Tanga to odrobinę kontrowersyjna historia nie tylko o odkrywaniu swojej tożsamości, płci i seksualności, ale i imigracji oraz – przede wszystkim – tangu. Muzyka i taniec wręcz wylewa się z tej książki, wręcz nie sposób odmówić sobie słuchania argentyńskich nut przy lekturze tej książki. Jeśli lubicie nieoczywistą literaturę piękną, która porusza, zaskakuje i sprawia, że chce się tańczyć – polecam z całego serca!

7 komentarzy:

  1. Teoretycznie nie wystarczy ściąć włosy, by kobieta stała się mężczyznom. Chodzi o jej budowę, sposób poruszania się itd. - ale rozumiem, że jest to pominięte na rzecz fabuły. W końcu w literaturze było sporo podobnych sytuacji, choć raczej nie chodziło o tango. Uważam to za ciekawe wyjście do tematu. Ja się ostatnio zastanawiałam nad tym, jak niemoralne było bycie aktorką lub śpiewającą dziewczyną w zespole... Sytuację, które dzisiaj się już zatarły, ale pewne stereotypy pozostały, takie pozostałości tego myślenia. Pewnie jest wiele podobnych sytuacji. Ta książka mówi o feminizmie, pokazując, że chodzi o sposób myślenia kobiety, a nie od razu brutalny atak na mężczyzn, co też jest plusem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi nawet ciekawie. Opinia też zachęca, ale jednak narazie nie planuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi interesująco, chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesująca lektura. "Bogowie tanga" o poszukiwaniu siebie, swojej seksualności. Do tego muzyka, pasja oraz barwna kultura Buenos. Ja rzadko czytam literaturę piękną ale Carolina De Robertis wzbudza u mnie zaciekawienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiada się ciekawie. Zapiszę sobie do przeczytania. Dziękuję za polecenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może kiedyś sięgnę i przeczytam, choćby z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam do tej pory okazji do tego, by spotkać się z twórczością Caroliny De Robertis. I chyba co nieco tego żałuję, bo wydaje się osobą, która wie, co oznacza powiedzenie, że do tanga trzeba dwojga. Dosłownie i w przenośni. Muzyka jako motyw przewodni powieści obyczajowej? No cóż, nieco to zaskakujące, jednakże jakie oryginalne, jakże przyciągające uwagę czytelnika, no i co chyba najważniejsze, jakże niepozwalające o sobie zapomnieć. Zajrzę do tej pozycji. Skusiła mnie.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń