piątek, 16 czerwca 2023

Marcel Moss - "The Candidates. Panna Richwood"

 

Autor: Marcel Moss

Tytuł: The Candidates. Panna Richwood

Wydawnictwo: Filia

Data wydania: 2023

Ilość stron: 400

Ocena: 2/10


Opis:

 W świecie wielkich pieniędzy i pokus prawdziwa miłość to bezcenny skarb.

W dniu osiemnastych urodzin Jasmine Stokes otrzymuje od rodziców list, który wywraca do góry nogami jej spokojne i poukładane życie. Dowiaduje się z niego, że jako niemowlę została przez nich adoptowana, a jej jedynym żyjącym krewnym jest tajemniczy miliarder Bernard Richwood.

Początkowo niechętna, za namową bliskich Jasmine decyduje się na podróż do Kalifornii. Na miejscu poznaje stryja i wprowadza się do jego luksusowej, pilnie strzeżonej rezydencji.

W miarę upływu czasu Jasmine nabiera coraz więcej pewności, że Richwood nie mówi jej wszystkiego. Dlaczego przez osiemnaście lat zatajał przed nią prawdę na temat jej pochodzenia? I jakie tajemnice skrywa utworzona przez niego organizacja Silver Seven, do której należą najbogatsi ludzie świata?

Wkrótce Richwood składa jej propozycję: uczyni ją jedyną spadkobierczynią ogromnej fortuny, jeśli zostanie w Richwood Residency i w ciągu roku wyjdzie za mąż za jednego z wybranych przez niego kandydatów. I tak się składa, że wszyscy są synami członków Silver Seven.

„Myślałem, że mam wszystko. Dopiero gdy cię poznałem, dotarło do mnie, że nie miałem nic.”


Recenzja:

Powiem tak: słyszałam, że książki Marcela Mossa można raczej albo lubić, albo nienawidzić. Dla mnie "The Candidates. Panna Richwood" nie jest jakaś dobra - nazwałabym ją przeciętną - gdyby nie kilka dosyć obrzydliwych fragmentów, przez które straciłam cały zapał do czytania tej powieści, ale o tym opowiem ciut później.

Przejdźmy jednak do szczegółów! Jasmine ma osiemnaste urodziny - a po wielkich i skomplikowanych dramatach, potwierdza się teza, że jej chłopak ją zdradza. Mimo wszystko dziewczyna jakoś by to przebolała - chociaż typ okazał się bardziej kimś w stylu narwanego stalkera - gdyby nie to, że okazuje się, że jej rodzice mieli jeszcze w międzyczasie asa w rękawie i w dniu osiemnastych urodzin Jasmine mówią jej, że nie są jej prawdziwymi rodzicami i że od tej pory może dowiedzieć się o tym, że ma bogatego krewnego, który chciałby się z nią w końcu poznać.

Jasmine okazuje się więc jedyną spadkobierczynią ogromnej fortuny - i tu w opisie jest spojler, bo dopiero gdzieś w połowie książki się dowiadujemy, że musi zostać w Richwood Residency i wyjść w ciągu roku za mąż za jednego z wybranych przez wuja (tego odzyskanego krewnego. Niemniej jednak wracając na te mniej spojlerowe tony: Jas chce wyjechać na wakacyjny urlop do Kalifornii i poznać wujka, zanim po prostu zacznie studiować prawo na jednej z uczelni. Tyle, że oczywiście, jak już widzicie po opisie, plany się komplikują...

Wiem, że w thrillerach Marcela Mossa bardzo dużo się dzieje - i wiele osób twierdzi, że można by z nich napisać kilka różnych historii, aby trochę uszczuplić listę plot twistów w jednej. Część osób twierdzi też, że zwykle wygląda to tak, jakby czasem autor na siłę chciał coś wepchnąć, bo spodobało mu się coś z twórczości kogoś innego, jak chociażby owy trend "warknąć gardłowo", który tak spodobał się autorowi, że nawet w "The Candidates. Panna Richwood" upchnął to sformułowanie kilka razy.

Dodam oczywiście, że i w kwestii thrillerów, i w kwestii powieści młodzieżowych, niewiele to się różni - jest sporo rozmachu, wiele wątków... i niestety w "The Candidates. Panna Richwood" jest też wiele kwestii problemów logicznych, jak chociażby przy zakończeniu tej powieści, gdy uświadamiam sobie, że Voldemort z serii o Harrym Potterze to był jednak naprawdę dobry czarny charakter, bo czekał z niespodziankami, aż Harry będzie kończył rok szkolny... (Wiem, że teraz to dla Was nie ma sensu, ale jakbyście czytali, to Wam się w głowie rozjaśni). 

Marcel Moss jest lubiany przez wielu czytelników, ale ja, gdy miałam okazję poczytać to, jak wyobraża on sobie rozmowę dwóch nastoletnich dziewczyn, dosłownie przecierałam oczy ze zdumienia - szczególnie, gdy przyjaciółka spierała się z przyjaciółką, że ma trzy różne kolory włosów w różnych miejscach na ciele - if you know... 

Do tego wszystkiego "The Candidates. Panna Richwood" jest dopiero pierwszym tomem serii: chociaż nie ma o tym wspomniane ani na okładce z przodu, z tyłu, ani na grzbiecie... Dopiero na ostatniej stronie dowiadujemy się tej zaskakującej nowiny: ale ja już teraz z pełnym przekonaniem twierdzę, że po kolejną część nie sięgnę, bo to nie jest na moje nerwy: za dużo tam absurdów i dram, które są naciągane.

Mówiąc w skrócie: mam mocnego kandydata na jedną z najgorszych książek roku 2023. Chciałabym ogólnie napisać więcej przykładów sytuacji, które mnie zniesmaczyły, ale uważam, że i tak wydawnictwo już w tej kwestii mocno poszalało ze spojlerem - i uważam też, że gdybym w recenzji napisała więcej, to żadnych nowości byście się już nie dowiedzieli przy czytaniu "The Candidates. Panna Richwood" - a może ktoś jednak będzie miał ochotę sięgnąć?

Wspomnieć muszę także o tym, że chociaż jest to książka dla młodzieży, to jako osoba sięgająca po literaturę bardzo często, a także jako psycholog, który pracuje mimo wszystko z dziećmi i młodzieżą, to właśnie takim młodszym nastolatkom bym tego nie polecała: bo widać tu niekiedy dosyć destrukcyjne wzorce. 

Podsumowując: najlepiej sami wyróbcie sobie opinię, ja jednak jestem pewna, że będę się jednak książek Marcela Mossa wystrzegać.

7 komentarzy:

  1. Szkoda. Opis i okładka zachęcają, ale po takiej recenzji raczej odpuszczę sobie tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooooow... Poleciało na łeb na szyję... Aż tak straszna ta pozycja? Masakra, też po nią nie sięgnę. A przecież o podobnej treści książek jest obecnie na rynku sporo, nie spodziewałam się, że ta będzie najgorsza wśród nich. W końcu co w tak banalnej treści, znanym motywie można zepsuć? Najwyraźniej sporo... Jeśli nie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis "The Candidates. Panna Richwood" zachęcająco brzmiał ale o przeczytaniu recenzji rezygnuję z tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za szczerą opinie. Na raize nie mam tej książki w planach do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie niska ocena. No cóż, nie wszystko wszystkim musi się podobać. Są tematy, jest sposób prowadzenia narracji, które nie przypadają czytelnikowi do gustu. Ich zbójeckie prawo. Jednakże Marcel Moss jest poczytnym autorem i do tej pory żadna pozycja jego autorstwa nie zawiodła moich czytelniczych oczekiwań, wręcz przeciwnie. Zapewne zajrzę do tej książki, chociażby przez sympatię do autora. Czy ta książka mnie też rozczaruje? To się okaże.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  6. widać, że dobrze ze mnie nie kusi

    OdpowiedzUsuń
  7. Cenię sobie szczere recenzje, dlatego dzięki za szczerość, a ja nie znam powieści autora i jakoś nie ciągnie mnie by poznawać 😆

    OdpowiedzUsuń