środa, 6 września 2023

Miles Terry - "Rabbits"

 


Autor: Miles Terry

Tytuł: Rabbits

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Data wydania: 2023

Ilość stron: 486

Ocena: 6/10


Opis:

 Kiedy śmiertelnie niebezpieczna sekretna gra zagraża rzeczywistości, świat może uratować tylko jeden człowiek...

Rabbits to gra tocząca się w alternatywnej rzeczywistości, tak rozległa, że korzysta z całego świata jako planszy. Od momentu jej rozpoczęcia odbyło się już dziesięć edycji, w których ogłoszono dziewięciu zwycięzców. Ich tożsamość jest jednak nieznana.

Podobnie jak nagroda, którą mogły być rzekomo rekrutacja do NSA lub CIA, bogactwo, nieśmiertelność, a może nawet klucz do tajemnic wszechświata. Jednak im głębiej wnika się w grę, tym niebezpieczniejsza się staje. Gracze ginęli już w przeszłości, a liczba ofiar rośnie. Właśnie zbliża się rozpoczęcie jedenastej edycji. K, pasjonat Rabbits, od lat próbuje dostać się do gry.

Miliarder Alan Scarpio, podający się za zwycięzcę szóstej edycji, twierdzi, że z grą dzieje się coś niedobrego i że K musi ją naprawić, zanim zacznie się rozgrywka - w przeciwnym razie świat się rozpadnie. Wkrótce po zaginięciu Scarpia rozpoczyna się jedenasta edycja. A losy całego wszechświata spoczywają w rękach jednego bohatera...


Recenzja:

Powiem tak: "Rabbits" czytało mi się bardzo dobrze, ale czasami miałam wrażenie, że jestem na tę książkę za głupia: po prostu. Zwykle czytam obyczajówki, porwałam się na zachwycający opisem (i okładką) nurt science-fiction... I trochę się w tym pogubiłam: chociaż być może to była kwestia tego, że tłumaczenia pewnych zjawisk, chociaż to była nauka, było pisane rodem z pracy dyplomowej jakiegoś fizyka. Mówiąc w skrócie: pojęłam ideę, ale bardziej na zasadzie "coś rozumiem" niż "rozumiem w pełni i byłabym w stanie zadawać pytania lub coś kwestionować".

Może to była też kwestia tego, że pewnych rzeczy nie chciało mi się wklepywać w wyszukiwarkę internetową, aby pogłębić swoją wiedzę?

Przejdźmy jednak do fabuły, w której to K. - inaczej go nie znamy - jest głównym bohaterem. Życie K. na co dzień jest całkiem nudne: skupia się głównie na grach komputerowych i giełdzie, chociaż prawda jest taka, że sam K. nie jest w żaden sposób nudziarzem. Głównie dlatego, że już od dzieciństwa był w stanie dostrzegać wzory, powiązania... I w pewien sposób jego rodzice także bardzo naciskali, aby kształcił się w tym kierunku.

Wszystko byłoby okej, gdyby oni nie zginęli - a wcześniej gdyby nie zginęła jego koleżanka, z którą szukał informacji na temat "Rabbits": śmiertelnie niebezpiecznej gry, o której nie powinno się nawet wspominać, której zasady nie są jasne... I którą każdy chce wygrać.

Akcja tej książki nabiera tempa w momencie gdy do K. przychodzi facet - bogacz, który był uznawany za jednego ze zwycięzców poprzednich edycji - chociaż nikt nie był w stanie tego potwierdzić - który twierdzi, że "Rabbits" się zepsuło, świat i życie graczy jest zagrożone... i że tylko K. jest w stanie cokolwiek w tej kwestii zdziałać, mimo że główny bohater od dłuższego czasu trzymał się raczej z dala od szukania wskazówek w kwestii gry.

Na tym zrobimy sobie STOP - bo myślę, że lepiej, abyście się sami wgłębili w to co i dlaczego się na kartach powieści rozwijało, ale dodam tylko, że trzeba mieć otwarty umysł i dosyć dynamicznie podążać za fabułą.

"Rabbits"bez wątpienia nie będzie moją ulubioną książką tego roku - ale ustalmy, że to chyba jedyna powieść, którą w pełni jestem w stanie przypisać pod s-f, którą w tym roku czytałam, co samo z siebie jest sporym wyróżnieniem. 

Według mnie sam pomysł rozgrywki był bardzo ciekawy i zakończenie w sumie podsuwa nam wiele fajnych i ciekawych informacji, natomiast tak ciut przed tym, zanim to wszystko się rozwiązało, miałam w głowie tak ogromny mętlik, że na dwa dni musiałam przerwać czytanie, aby trochę ochłonąć.

Miles Terry jest według mnie całkiem dobrym pisarzem - świetnie odnajduje się zarówno w dialogach, opisach, jak i przeżyciach wewnętrznych - jedynie w kwestii uproszczenia pewnych naukowych rzeczy sobie nie poradził: bo jak mówię, przeciętny czytelnik (ja) nie był w stanie wszystkiego sobie w myślach logicznie ułożyć, cegiełka po cegiełce.

Wydaje mi się jednak, że bez wątpienia sięgnęłabym po kolejną książkę z tego gatunku, gdybym wiedziała, że ma tak ciekawą i oryginalną koncepcję jak "Rabbits" - a samo to, że idea opiera się trochę na poszukiwaniach, zagadkach i grach komputerowych, tym bardziej do mnie przemawia.

Podsumowując: sięgnijcie, jeśli macie ochotę!

6 komentarzy:

  1. "Rabbits" przyciąga świetną okładką, ale środek już tak dobry chyba nie jest. Ja nie za bardzo jestem fanką gier w litreraturze a także wydaje się, że ksiązka ta jest pokręcona, dziwna. To nie dla mnie, podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej nie dla mnie powieść 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za opinie. Opis ciekawy, ale nie mam tej książki w planach do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Narazie chyba nie planuje czytać 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawiązanie akcji w tej książce mi się podoba, taki Matrix. A początek trochę jak Proces Kafki. W każdym razie ciekawi mnie ta pozycja. Nie, że uwielbiam fizykę, ale mnie to ciekawi.
    Swoją drogą "Alicja w Krainie Czarów" też była tworzona przez matematyka i podobno nie jest to kompletnie książka dla dzieci, jeśli chwyci się jej naukowiec. Jak jest, to nie wiem, ale tutaj nawet tytuł nawiązuje do Alicji.
    Lubię takie nawiązania.

    OdpowiedzUsuń