Autor: Andrea Stewart
Tłumaczenie: Piotr Kucharski
Ilustracje: Dominik Broniek
Tytuł: Cesarzowa kości
Cykl: Tonące cesarstwo, tom 2
Wydawnictwo: Fabryka Słów [współpraca reklamowa]
Data wydania: 12 kwietnia 2024
Liczba stron: 632
Ocena: 8/10
Opis:
Całe swoje życie poświęciłam, by zdobyć uznanie i miłość ojca. A jednak w chwili próby zrozumiałam, że bardziej chcę żyć, niż żeby mnie kochał. Jestem Lin. I jestem cesarzową.
Gdy przybyłem na Cesarską, z krwawiącym sercem i gniewem toczącym duszę, chciałem tylko uwolnić ludzi od Festiwali Trybutu. Ona jednak już to zrobiła. Moje przekonania rozwiały się jak plewy na wietrze. Zostałem z niczym. Jestem Jovis. Przemytnik. Zdrajca. Gwardzista cesarzowej.
Stworzyli mnie, porzucili, pragną śmierci mojej i mojego ludu. Z chęcią odwzajemnię to ostatnie. Będę patrzeć jak cesarstwo płonie. Jestem Nisong. Byłam cesarzową.
Recenzja:
Kocham autorów, którzy sprawnie potrafią mnie wciągnąć na nowo w swoją opowieść, choć od lektury wcześniejszej części cyklu minęło już trochę czasu. Jak nietrudno się domyślić, wśród tych miłostek znalazło się miejsce i dla Andrei Stewart, ponieważ autorka po raz kolejny sprawnie porwała mnie w wir magicznych przygód, politycznych intryg i bohaterskich wyborów (choć nie zawsze). Cesarzowa kości to świetna kontynuacja, choć... mam jakieś swoje własne „ale”. Czy jednak dobrze się przy lekturze bawiłam? Odpowiedź to tak, tak, TAK!
Sądziłam, że jeśli tylko będę miała na to środki, zdołam naprawić sytuację w cesarstwie. Czułam się jednak, jakbym pieliła zaniedbany ogród – w miejsce każdego wyrwanego chwastu zaraz wyrastały dwa kolejne. Ojciec nie zostawił mi łatwego zadania. To było tak bardzo w jego stylu.
Andrea Stewart ponownie serwuje nam kilka narracji. Mam wrażenie, że dzięki temu historię czyta się szybciej, bo czasami zwyczajnie jak najprędzej chcemy wrócić do bardziej lubianego bohatera, a i doskonale wiemy, co dzieje się niejako w tle powieści. No i każda z postaci zmaga się z czym innym – politycznymi gierkami, osobistymi dylematami i narastającymi zagrożeniami (i to nie tylko z tej oczywistej strony). Autorka doskonale balansuje pomiędzy różnymi punktami widzenia, zapewniając czytelnikowi wszechstronne spojrzenie na wydarzenia i pogłębiając zrozumienie dla motywacji każdej postaci (oraz relacji między nimi, które nabierają barw – tych cieplejszych, jak i bardziej konfliktowych). Budowa świata i systemu magii są równie fascynujące jak w poprzedniej części. Znacznie rozwija się tu uniwersum, zostają wprowadzone nowe elementy, a zasady magiczne zostają rozszerzone, co akurat mnie szczególnie rozkochało (bo lubię, gdy świat rozwija się w oryginalny sposób, a tu tego doświadczyłam). Odkrywamy także znacznie więcej tajemnic Imperium, poznajemy jego historię i kulturę (chyba w pierwszym tomie nie było to tak ładnie zarysowane), co także wpływa w jakimś stopniu na interpretację niektórych wydarzeń.
- Ona nie jest złą osobą.
Nie byłem pewien, dlaczego jej bronię. Przecież nie byliśmy przyjaciółmi, w ogólnie nie pozostawaliśmy obecnie w najlepszych stosynkach. Potrafułem myśleć jedynie o tym, że się starała, a to znaczyło więcej niż jej stanowisko.
- Dobrzy ludzie wciąż mogą robić paskudne rzeczy.
Ochuję i achuję, ale we wstępie zaznaczyłam, że mam jakieś „ale” do tej części. Teraz pora na wyjaśnienia jakie. Chociaż świat rozwija się świetnie, ma wiele wątków, wiele ciekawych postaci, tak początkowe rozdziały... no cóż... fabuła rozwija się tu ospałe. Odniosłam też wrażenie, że kilka wydarzeń nie było zbyt istotnych dla późniejszej akcji, ale może to tylko moje przemyślenia. Szczęśliwie cała reszta i późniejsze tempo rekompensują te momenty, bo i wielokrotnie zostajemy zaskoczeni. Na późniejszy etapach nietrudno całym sobą zaangażować się w całość i stracić dla niej głowę. Jak z początku miałam lekkie „meh”, tak później chciałam jeszcze, jeszcze i jeszcze... aż się okrutnie skończyło. Halo! Gdzie jest trzeci tom? Proszę mi go szybko wydać, Fabryko Słów!
- Jeśli nie zamierzasz zostawić tych śmiertelników, jeśli upierasz się, żeby ich chronić, to zawsze będziemy mieć odrębne zdania. Zawsze będziemy wrogami.
Cesarzowa kości to fantasy, które zdecydowanie dostarcza wielu emocji i wciąga. To kontynuacja, która nie zawodzi – ujmuje wielowymiarowymi postaciami, bogatym światem i intrygującą fabułą. Jest też czymś więcej niż kolejną przygodą w magicznym świecie - to także fascynująca opowieść o władzy, lojalności, miłości i poświęceniu. Można nawet powiedzieć, że poruszane są weń głębokie kwestie moralne i etyczne, prowokujące do refleksji nad naturą ludzkich relacji i decyzji. Myślę, że w tym cyklu fantasy zakocha się każdy, kto szuka emocjonującej i angażującej lektury. Polecam z całego serca!
P.S. Zapomniałam dodać, że wewnątrz kryją się oczywiście majestatyczne ilustracje Dominika Brońka! 💓💓💓
Czytałam pierwszą część, czyli "Córkę kości". To była genialnie wykreowana książka. Sam pomysł na magię kości, bardzo oryginalny. Już nie mogę się doczekać aż poznam kontynuację🥰
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie zabrałam się za czytanie pierwszej części a "Cesarzowa kości" wydaje się świetną kontynuacją. To poruszająca historia pełna intryg, magii oraz sekretów. Interesujące, że poznajemy perspektywę kilku bohaterów. Mam na oku ten cykl.
OdpowiedzUsuńA to nie jakieś wznowienie? Z czymś mi się kojarzy ta książka... Szczególnie że obrazek taki sam. A ogólnie pozycja brzmi nieźle, nie pamiętam pierwszej części, ale chciałabym kiedyś do tego podejść. Zresztą, to Fabryka Słów, nie miało prawa się nie udać!
OdpowiedzUsuńMoz kiedyś uda się nadrobić.. 😉
OdpowiedzUsuń