sobota, 6 września 2025

Nicole Snow - "Biurowy tyran. Wredni szefowie z Chicago #1"

Autor: Nicole Snow

Tytuł: Biurowy tyran. Wredni szefowie z Chicago #1

Wydawnictwo: Editio Red [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 472

Ocena: 8/10


Opis:

Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Trzynastego w piątek Sabrina Bristol złamała obcas i straciła pracę. Nic nie wyszło z obiecującej randki. Jej próba pocieszenia się cynamonową latte na ławce w parku zakończyła się awanturą z aroganckim przystojniakiem w jedwabnym garniturze. Satysfakcję sprawiło jej jedynie rozbryzganie kawy na jego włoskie buty. Na szczęście ten piątek minął, a już następnego dnia Sabrina otrzymała zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Zaoferowano jej wyjątkowo dobrze płatne stanowisko asystentki osobistej. Brzmiało wspaniale... był tylko jeden problem: jej szefem miał być arogant z parku.

Nazywał się Magnus Heron i jak dotąd nikt na stanowisku jego asystenta osobistego długo nie wytrzymał, co więcej wiele z tych osób potrzebowało terapii. On z kolei potrzebował kogoś błyskotliwego i z temperamentem: takiego jak Sabrina, której śliczne oczy i kobiece kształty zwróciły jego uwagę. Postanowił więc dać dziewczynie posadę asystentki.

Magnus był wymagającym i burkliwym szefem, a praca asystentki okazała się wykańczająca. Wkrótce oboje zrozumieli, że napięcia między nimi nie wynikają wyłącznie z niechęci. Romans nie wchodził w grę. Byłby zbyt skomplikowany. Zbyt ryzykowny. Skończyłby się katastrofą.

Wredny szef. Urocza asystentka. Zasady nie do złamania...
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.

 

Recenzja:

Jestem mile zaskoczona. To jeden z najlepszych romansów, jakie czytałam w ostatnich tygodniach! Może po prostu miałam wyjątkową ochotę na romans biurowy, ale gdy dodamy do tego relację hate-love, mężczyznę z problemami (który zachowuje się trochę jak gburek, ale to są tylko twarde mury, które kryją w sobie miękkie wnętrze), otrzymamy powieść z gatunku tych, które chce się czytać!

Sabrina jest dziewczyną, która ma ogromnego pecha w piątek trzynastego - gdzie wisienką na torcie okazuje się starta pracy, bo chociaż jest genialną graficzką, to dział kreatywny postanowił ją zwolnić celem cięcia kosztów (korzystając z tego, że podłapali jej metody pracy). W piątek trzynastego Sabrina poznaje też jednego z największych buców, jakich miała okazję spotkać - facet dosłownie żądał, żeby przesunęła się z publicznej ławki, bo akurat ją chciał ująć na filmiku kampanii medialnej. Można więc bardzo delikatnie powiedzieć, że u głównej bohaterki przelało to czarę goryczy - więc dosłownie pluje na niego łykiem swojej cynamonowej kawy.

Magnus - lider branży marketingowej - wyjątkowo nie ma jej jednak tego za złe. Widzi natomiast dziewczynę, która nie da sobie w kaszę dmuchać, umie o siebie zawalczyć i nie boi się konsekwencji swoich działań. Postanawia zrobić więc wszystko, aby ją zatrudnić, bo akurat brakuje mu osobistej asystentki - a chociaż poprzedni pracownicy na tym stanowisku mieli ogromne kwalifikacje, nie mieli odpowiednio twardego charakteru, aby wytrwać dłużej.

Sabrina, gdy dostaje ofertę pracy, ma wrażenie, że świat sobie dosłownie z niej kpi. Że to żart lub jakaś próba odwetu. Tyle, że za wszelką cenę potrzebuje pieniędzy, aby opłacić czynsz i aby pomóc swoim rodzicom, którym także nie wiedzie się zbyt dobrze. Zgadza się więc na to, by pracować dla wrednego szefa... ale szybko uświadamia sobie, że Magnus może wcale nie jest taki zły, jak początkowo sądziła, co zaczyna ją tym bardziej przerażać.

"Biurowy tyran. Wredni szefowie z Chicago #1" to wcale nie jest taka krótka pozycja. Kolejny tom jest już o kimś innym - seria łączy się chyba tylko tym, że opiera się o romanse biurowe z wrednymi szefami, którzy tak naprawdę skrywają w sobie więcej niż się początkowo myśli i potrafią wyciągnąć asy z rękawa w odpowiednim momencie.

W sumie to nie wiem dlaczego ta pozycja Nicole Snow aż tak bardzo mi się spodobała - ale wydaje mi się, że dosłownie spełniła ona wszystkie moje wymagania co do romansu biurowego. Nawet tempo akcji było niespieszne, co jest dla mnie ogromnym plusem. Żałuję tylko trochę zakończenia, bo tam autorka już odrobinę za bardzo popłynęła - nie współgrało mi to z kreacją Magnusa do końca, ale w sumie ludzie z miłości są w stanie robić głupie rzeczy i godzić się na różne pomysły.

Właśnie gdyby nie to zakończenie, to wydaje mi się, że dałabym jeszcze wyższą notę. Za to odjęłam jeden punkcik. Drugi natomiast odjęłam za to, że powieść ta nie ma skrzydełek, jest to kartonowa oprawa, a ja odnoszę wrażenie, że nawet jak się na nią bardziej krzywo spojrzę, to już się uszkadza. Jak jednak widzicie, nie podaję w "Biurowy tyran. Wredni szefowie z Chicago #1" zbyt wielu minusów - bo myślę sobie, że ich po prostu zbyt wielu nie ma.

Spodobała mi się ta historia. Widzę, że nowość od Nicole Snow otrzymuje różne noty - ale ja akurat należę do grona fanów, mimo że nie wszystkie opowieści od tej pisarki przypadły mi aż tak bardzo do gustu. "Biurowy tyran. Wredni szefowie z Chicago #1" jest jednak miłą odmianą. 

Dodam też, że sceny erotyczne się pojawiają, więc docelowa grupa to faktycznie ta, która ma powyżej osiemnastu lat. Są to sceny zwykle dosyć pikantne, ale bywają też sensualne. Dla tych, którzy lubią tego typu opisy, będzie to spora frajda, bo autorka umie być kreatywna i dosyć barwny język w tym zakresie ma.

Jeśli tylko macie ochotę: ja bardzo polecam i podpisuję się pod tym rękami oraz nogami! 

2 komentarze:

  1. "Biurowy tyran" autorstwa Nicole Snow to druga książka autorki jaką miałam okazję czytać. Nie pamiętam kiedy czytałam romans biurowy, a ten zapowiadał się bardzo fajnie. Ta książka, do najcieńszych nie należy, liczy prawie 500 stron, ale bardzo dobrze się to czyta, choć czasami odnosiłam wrażenie, że ta historia jest przeciągana. Tak 150 mniej i było by o wiele lepiej😅🤭.

    Piątek 13-tego, nie zawsze musi być pechowy, ale naszej bohaterki akurat był. Nie dość, że zaspała i złamała obcas, to została zwolniona z pracy. Na dodatek jakiś dupek wygania ją z publicznej ławki w parku. Nic więc dziwnego, że puściły jej nerwy i karmelowa latte wylądowała na jego butach 🤭🤭🤭. Wybuchła i od razu lepiej🤭🤭🤭. Tylko ten dupek, Magnus, potem ją wyśledził i proponuję jej pracę. Ma zostać jego asystentką. Jak sobie poradzi na stanowisku do którego nie ma kwalifikacji i na którym najdłużej ktoś wytrzymał pół roku??? Czy wytrzyma z Panem Macgłąbem🤭?

    Nasz bohaterka, Sabrina, tak łatwo się nie poddaje. Wie, że dobrze płatna praca pomoże jej rozwiązać wiele problemów. Nie dość, że musi siebie utrzymać to pomaga rodzicom. Jej matka jest autorką romansów, a Sabrina kupuje jej książki anonimowo przez internet. Jest to jej sposób, by wspierać matkę w realizowaniu marzeń. Praca asystentki, to nie jej marzenie, ale da sobie radę. Będzie genialna w tej pracy i nawet to polubi. Z szefem będzie darła koty, jedyna w biurze nie będzie się bać stawić mu czoło. Ale czuć miedzy nimi napięcie od samego początku. Bardzo fajnie autorka poprowadziła ten motyw. Czuć to enemies, a nawet jak się zmieni w lovers to oni nie są za słodcy tylko uparci i wojowniczy.

    Jeżeli chodzi o Magnusa, ma on wielkie wymagania co do asystentki. W pracy obowiązują reguły zero romansów i nawet on się ich trzyma. Nie chce być takim jak jego ojciec, który uwikłał się w skandal w pracy. Nienawidzi go i wcale mu się nie dziwię. Mag jest jak maszyna perfekcyjny i wymaga by każdy też taki był. Sabrina wystawia jego cierpliwość na wielką próbę 🤭, ale tylko w niej znajdzie wsparcie jak będzie mu potrzebne.

    Ta historia to nie tylko fajnie wykreowany motyw enemies to lovers, to też bolesna przeszłość, historia przyrodniego brata, opieka nad nastolatkiem i sekrety rodzinne. Bardzo fajnie to autorce wyszło, choć trochę za bardzo rozciągnięta, co nie zmienia faktu, że świetnie się na tym bawiłam. Polecam 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten motyw w lekturach tzn. romans biurowy zatem "Biurowy tyran" jest w moim kręgu zainteresowań. Zapowiada się na pełną emocji, humoru oraz chemii opowieść o miłości, którą z chęcią się zapozanam. Będę rozglądać się za nią.

    OdpowiedzUsuń