piątek, 5 września 2025

Penelope Ward - "Nigdy nie mów nigdy"

Autor: Penelope Ward 

Tytuł: Nigdy nie mów nigdy

Wydawnictwo: Editio Red [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 336

Ocena: 8/10


Opis:

Choć od dnia, kiedy Brad zginął w wypadku, upłynęły dwa lata, Carly wciąż tęskniła za ukochanym. Gdy dotarła do niej wiadomość o nagłej śmierci jego ojca, wiedziała, co należy zrobić: zaopiekować się młodszym bratem narzeczonego. Scott był dorosły, ale wymagał specjalnej troski i ciągłej opieki. Carly przyjechała do New Hampshire z planem, że zamieszka w małym domku rodziny Brada i zajmie się Scottem. Wkrótce się okazało, że podobny zamiar ma Josh Mathers - najbliższy przyjaciel Brada i jej największy wróg.

Josh był przystojnym palantem o paskudnym charakterze. Uparł się, że będzie się opiekował Scottem. Carly była równie uparta, więc skończyło się na tym, że zamieszkali w trójkę. W małej przestrzeni, którą musieli dzielić, łatwo było o spięcia, ale... nie tylko. Między Carly i Joshem zaczęło iskrzyć. Oboje kochali Scotta, a we dwoje łatwiej sprostać nowym obowiązkom. Carly nieoczekiwanie musiała sama przed sobą przyznać, że ponury dzikus, którego pamiętała sprzed lat, stał się lepszym człowiekiem. Dojrzałym mężczyzną, który coraz bardziej ją pociągał.

Oboje jednak pamiętali o Bradzie. Narzeczonym Carly. I najlepszym przyjacielu Josha.

Twoje serce wie lepiej...

Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.

 

Recenzja:

Lubię książki Penelope Ward - śledzę jej twórczość na bieżąco od wielu lat. Czytam regularnie, ale przyznam szczerze, że moim ulubionym tytułem chyba stał się właśnie "Nigdy nie mów nigdy"! Nie spodziewałam się po tym opisie takiego emocjonalnego roztrzaskania: ale w najlepszym możliwym stylu. A tu proszę, dostałam dużą ilość powodów do wzruszenia i nadzieję na lepsze jutro w trochę ponad trzystu stronach. Jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam - i chociaż skończyłam czytać jakoś w niedzielę, to dopiero dzisiaj byłam w stanie wziąć się za recenzowanie.

Carly straciła swojego narzeczonego w wypadku samochodowym. Ostatnio zmarł także ojciec jej narzeczonego, z powodów naturalnych, ale został Scotty - dorosły facet z niskofunkcjonującym autyzmem, którym teraz nie ma się kto zająć. Nie ma ojca, nie ma brata, a ciotka chce umyć ręce... Carly doskonale wie, że powinna pomóc, bo gdyby miłość jej życia znalazła się na jej miejscu, zrobiłby to bez mrugnięcia okiem. Carly porzuca więc tymczasowo swoje życie i pojawia się w miasteczku, pod domem rodzinnym swojego zmarłego narzeczonego, by podjąć się nowych obowiązków.

Na taki sam pomysł wpada jednak Josh - najlepszy przyjaciel zmarłego narzeczonego Carly. Wie, że potrzeba czasem wiele siły, by poradzić sobie z atakami Scottego, więc zamierza się poświęcić. I wpada na dziewczynę, z którą ma relację opartą raczej na wzajemnej niechęci. Tyle, że żadne z nich nie zamierza odpuścić. Zaczynają więc mieszkać w trójkę i próbują dostosować się do nowej rzeczywistości. A prawda jest taka, że gdy pewne fakty zaczynają wychodzić na jaw, trudno się wzajemnie nienawidzić...

Staram się jak najbardziej ogólnikowo Was zachęcić - ale "Nigdy nie mów nigdy" to seria zaskakujących opisów trudów życia codziennego, które są połączone z powoli rodzącym się uczuciem, opartym przede wszystkim na zaufaniu i bezpieczeństwie. Można wiele pozytywnego opowiedzieć o nowej pozycji Penelope Ward - i będę to bardzo podkreślać.

To nie jest zabawa w dom. To jest tworzenie domu. Trzy nowe osoby, całkowicie od siebie różne, poturbowane przez los i jeden dom, w którym się znaleźli, bo połączyła ich miłość do zmarłego człowieka, który został zabrany z tego świata zbyt wcześnie. Naprawdę miałam wrażenie, że chusteczka była potrzebna, by co jakiś czas wycierać sobie oczy.

Bohaterzy w tej powieści także nie są czarno-biali. Są bez wątpienia bardzo realistyczni, świetnie wykreowani. Mają swoje wady, zalety i swego rodzaju obawy, szczególnie związane z tym, że relacja, która się między nimi pojawia tuż po tym, jak pewne rzeczy między sobą wyjaśniają, niepokojąco zaczyna przypominać sympatię...  

To nie do końca romans. To też sporo wątków obyczajowych. Nie ma tu zbyt wielu scen erotycznych, raczej jest to swego rodzaju slow burn, który zmierza do pewnego finału. Ale tak czy siak, zakończenie i taki obrót spraw były wręcz doskonałe: jakby idealnie szyte na miarę.

Jedyny minus tej pozycji według mnie to kwestia wydania w oprawie bez skrzydełek - bo zwykle takie wydania najszybciej się psują i ulegają łatwym oraz przypadkowym uszkodzeniom. Nawet, jak się dba, to i tak trzeba dodatkowo chuchać i dmuchać, by utrzymać dany tytuł na wysokim standardzie wyglądu. 

Podsumowując: warto dać szansę "Nigdy nie mów nigdy" - bo ja zawsze mówię "tak" dla takich dobrych książek! 

5 komentarzy:

  1. Ciekawa opinia, ja nie miałam styczności twórczością autorki jeszcze 🙆🏻‍♀️

    OdpowiedzUsuń
  2. Ksiazka czeka juz na półce, niedługo się za nią biore

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tą Autorkę i czytałam już jej książki. Podoba mi się jak pisze sama czy w duecie z VI. Ta książka wydaje się ciekawa, ale nie mam jej na razie w planach do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raz jedyny w życiu popełniłam ten błąd i przeczytałam coś od tej autorki i to był błąd największy w mojej czytelniczej karierze - ale też ostatni. Swoją drogą szacun, bo żadnego nazwiska nie zapamiętałam tak dobrze. Żadna opinia 8/ 10 ani jakakolwiek inna niestety nie skłoni mnie do zmiany zdania. Bardziej wzbudzi pytania - jakim cudem?? Co się stało, że tak wysoko?? To niemożliwe. Nawet to, że to nie aż tak romans. Szczerze wątpię. Jej książki to kopiuj-wklej na jedno kopyto, jaka tu może być fabuła? Ta sama. To na scenach erotycznych kręci kasę. Bardzo przepraszam, ale lektura z nią była bardzo w jedną stronę. Tak, bo doskonale pamiętam, które książki napisała, są też w księgarniach. Niestety. Ja bym te księgarnie spaliła. Przykro mi, ale mam bardzo złe doświadczenia z tą osobą. Bardzo. Żałuję, że czytam choćby jedno słowo pochodzące z tego czegoś. Dramat. Za to nienawidzę polskiego rynku. Tak, wiem, że to zagraniczna pozycja, ale niestety przesiąka przez polski rynek. I tworzy korytarz dla nowych autorów, którzy wolą podążać jej trasą. Bo łatwiej. Taniej. Pewniej. Tani romans typu harlekin nigdy nie zniknie z rynku, czasy powojenne mi się przypominają. Nie wierzę w przemianę tej osoby ani w pójście nagle w research. Sorry, niet. Nie kupuję tego. Wybitnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię książki pisarki, nigdy nie zawiodłam się na tych historiach. "Nigdy nie mów nigdy" to pełna ciepła i mądra opowieść, która potrafi jednocześnie rozczulić, rozbawić i skłonić do refleksji. Ja się piszę na taką lekturą. Mam w planach.

    OdpowiedzUsuń