Tytuł:
eLka
Autor:
Julia Hebdzyńska
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok
wydania: 2014
Liczba
stron: 95
Ocena:
3/10
Opis:
Młoda
dziewczyna, maturzystka, rozpoczyna naukę w szkole jazdy. Nieoczekiwanie jednak
nauka ta staje się dla niej szkołą uczuć, wewnętrzny egzamin z instruktorem –
egzaminem dojrzałości, a pierwszy pocałunek – niezwykle trudnym manewrem w
ślepej uliczce. Jak zawracanie na trzy. Czym skończy się fascynacja znacznie
starszym instruktorem? Czy dziewczyna zda swój pierwszy egzamin z życia?
Recenzja:
eLka to kolejna króciutka
książka młodej autorki, którą wydało wydawnictwo Novae Res i którą przyszło mi
recenzować. Podobnie jak w przypadku Zagubionej
Pauliny Machnickiej, nie napiszę zbyt wiele o eLce, bo ciężko napisać dużo o książce, która nie ma nawet stu
stron.
Bohaterką jest bezimienna dziewczyna, osiemnastoletnia maturzystka, która
postanowiła we wrześniu rozpocząć kurs prawa jazdy. Jej instruktor okazał się niezwykle
przystojnym mężczyzną o zniewalających oczach, a wiadomo jak młode, niedoświadczone
dziewczyny reagują na takich mężczyzn.
Na okładce można przeczytać, że autorkę cechuje chaotyczny umysł – sposób
narracji, który opierał się w głównej mierze na zapisie myśli bohaterki, też
taki był, głownie dlatego, że jej myśli były, cóż – chaotyczne. Chociaż całe te
95 stron wypełniają rozważania bohaterki, tak naprawdę ciężko stwierdzić, czy
zakochała się w swoim instruktorze czy nie, czy czuła coś do niego czy nie –
paradoksalnie opisów uczuć nie było
tu zbyt wiele.
Dobre dwa lata temu sama robiłam kurs prawa jazdy, więc mam to za sobą i
wiem, jak wygląda. Zastanawiam się, czy zaliczyła go autorka, bo dla mnie
wydało się niewiarygodne, żeby ze sposobem myślenia bohaterki w ogóle wyjechać
na ulice.
Zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury: Przełykam ślinę, bo wiem, że to trudne. […] Patrzę mu głęboko w oczy.
Takie brązowe, myślę, takie piękne i powabne. […] Zaczynam kręcić kierownicą.
On zakłada sobie ręce na ten swój wojskowy tors, pewnie umięśniony, męski. I
siedzi tam skupiony na moich ruchach. Kompletnie nieświadomy moich myśli
galopujących jak tornado. […] Cofam się, wychodzi krzywo. Załamuję ręce. To bez
sensu. No nie mogę się skupić. Tyle myśli, tyle spraw…
Też macie przed oczami kraksę?
Cała miłosna historia kursantki i instruktora ogranicza się do
obowiązkowej liczby jazd, jednej herbaty i kilku spotkań w samochodzie. Trudno,
żeby była porywająca. I nie była. Do tego zakończenie, które tak naprawdę nie
było zakończeniem sprawia, że można nazwać eLkę
raczej opowiadaniem niż powieścią.
Autorka ma swój własny styl, który mnie osobiście nie urzekł. Książka jak
na debiut wypada przeciętnie, głównie dlatego, że nie doszukałam się w niej
niczego wartościowego. Przekaz? No tak, autorka napisała na końcu, w stylu
niemalże Elizy Orzeszkowej i jej tendencyjnych powieści – „Żyj odważnie i nie
bój się kochać”. Ale podobną myśl można przeczytać w ciasteczku z wróżbą albo
nawet na odwrocie kapsla z Tymbarka. ELka nie jest ani porywająca, ani ciekawa. Ot, taka
sobie opowiastka, ale wierzę, że za kilka lat autorka może zaskoczyć czytelników
czymś o wiele lepszym.
Ach, i byłabym zapomniała - okładka jest urocza!
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Novae Res
Po samym tytule na pewno bym się skusiła, ale po Twojej recenzji i fragmencie, który zamieściłaś widzę, że nie ma sensu :) Btw, świetna recenzja, dobrze się czyta, mam nadzieję, że sama kiedyś osiągnę podobny poziom w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńdzisbeznazwy.blogspot.com :)
Raczej się nie skuszę, bo wszędzie czytam, że właśnie bardzo przeciętna. Szkoda, bo na początku miałam na nią prawdziwą ochotę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Miałam ją na oku, bo myślałam, że w tak krótkiej historii będzie niezwykłe dopracowanie, jak bardzo się myliłam.
OdpowiedzUsuńWszystkie opinie jakie czytałam na temat tej książki są słabe, także raczej ją odpuszczę...
OdpowiedzUsuńMiałam w planach tę książkę, ale teraz po twojej opinii chyba raczej spasuję. Ale w sumie jest to debiut, więc może kolejne jej książki będą lepsze
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć duże doświadczenie w recenzowaniu lub tylko "małpować" komentarz z recenzji głównej, na którą powołują się, jak sądzę, "już pisarki" alicjamagdalena , paucka, dominika br. Czytam, że żadna z pisarek nie przeczytała książki . No to gratulacje ! ...
OdpowiedzUsuń."jak bardzo się myliłam"..."raczej odpuszczę" .....Prosze odpuścić, nie ma sensu, z takim nastawieniem opiniować czegokolwiek..
Uważam, że debiut nie jest zły. Jest wiarygodny, nieprzesadzony,i co ważniejsze bez udziwnień co jest charakterystyczne dla "młodych pisarek" bez doświadczenia.
Igo, Autorka prawko zdała!
OdpowiedzUsuń(to nie ja):)