poniedziałek, 21 lutego 2022

Elizabeth Lim - "Snując zmierzch"

Autor: Elizabeth Lim
Tłumaczenie: Kaja Makowska
Tytuł: Snując zmierzch
Cykl: Krew Gwiazd, tom 2
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 1 lutego 2022
Liczba stron: 376
Ocena: 6,5/10

Opis:

Wyczekiwana kontynuacja książki „Tkając świt”, którą pokochali polscy czytelnicy!

Droga Mai Tamarin do uszycia sukien ze słońca, księżyca i gwiazd nie obyła się bez wielkich poświęceń. Dziewczyna wraca do królestwa na skraju wojny. Edan – chłopak, którego kocha, odszedł, a ona zmuszona jest włożyć kolejne przebranie i potajemnie zająć miejsce przyszłej żony cesarza.
Jednak szalejąca wokół Mai wojna jest niczym w porównaniu z jej wewnętrzną bitwą. Od chwili kiedy dotknął jej demon Bandur, zmysły dziewczyny powoli nikną: jej oczy zaczynają świecić na czerwono, traci także kontrolę nad magią i ciałem. To tylko kwestia czasu, zanim Maia całkowicie się zatraci i stanie demonem. Ale nawet to nie powstrzyma jej, by znaleźć Edana, chronić swoją rodzinę i zaprowadzić pokój w A’landi!

Zakazany romans, wielkie tajemnice i mroczne intrygi? Fani Young Adult Fantasy będą zachwyceni tą historią!

Recenzja:

Nie pokochałam Tkając świt, jednak historia zaintrygowała mnie na tyle, że postanowiła poznać jej kontynuację. Elizabeth Lim zachwyciła mnie we wcześniejszym tomie nietuzinkową magią oraz wieloma niespotykanymi pomysłami, dlatego z pozytywnym nastawianiem zasiadłam do Snując zmierzch. I… hmm… w sumie moje wrażenia nie różnią się (wątek miłosny wciąż uznaję za taki sobie), aczkolwiek zakończenie pozytywnie mnie zaskoczyło.

Od dziś będzie inaczej. Od dziś, kiedy złapie mnie przeznaczenie, stawię mu czoła i zdecyduję o własnym losie.
Od dziś nie będę miała serca.

Autorka ma zdecydowanie olbrzymi talent do tworzenia fascynujących prologów, bo zarówno tu, jak i w tomie pierwszym, prolog faktycznie mnie zachwycił. Im dalej w fabułę było niestety gorzej. Snując zmierzch klimatem jest zdecydowanie cięższy, ma znacznie mniej baśniowości w sobie, a i wiele postaci – szczególnie męskich – Elizabeth Lim potraktowała po macoszemu. Bardzo skupiła się weń na Mai, na rozwoju jej i to faktycznie wypadło całkiem dobrze – szkoda, że kosztem innych bohaterów. Niebezpieczeństwa na nią czyhające na każdym kroku, zdrada, intrygi – wypadło to w sposób niebanalny, a i sam motyw przeznaczenia – mimo tego, że odrobinę schematyczny – bardzo dobrze wpisał się w całość. Szkoda tylko, że jest to opowieść po łebkach, wyraźnie skończona w dwóch tomach na siłę, w pośpiechu.

Nie mogłam tego słuchać. Nie mogłam znieść współczucia, nie mogłam znieść emocji walczących na jego twarzy. Odwróciłam się i uciekłam. Nawet gdy wołanie: „Maia!” zostało daleko w tyle, nie przestałam biec.
To imię nic dla mnie nie znaczyło.

Całość jest bardzo dramatyczna, a wojenne tematy – które zdawały się weń najważniejsze – zostały potraktowane bardzo po łebkach. Właśnie z tego powodu w moim odczuciu ta dylogia wypadłaby znacznie lepiej jako trylogia i nie do końca rozumiem, dlaczego Elizabeth Lim zamknęła całość tak szybko. Wiele wątków przez to wypadło kiepsko, niektóre tajemnice utraciły sens, a wiele silnych postaci kobiecych - ukazanych w tym tomie wyraźniej – absolutnie nie wykorzystało swojego potencjału. Jak wspomniałam wcześniej, zakończenie Snując zmierzch jest naprawdę świetne, ale… byłoby lepsze, gdybyśmy nieco dłużej mogli na nie poczekać. Bo – niestety – mam wrażenie, że jest to część niedopracowana.

- Na razie wystarczy mi gwiazd. (…)

Osoby zachwycone Tkając świt z całą pewnością będą i zauroczone Snując zmierzch. Choć jest to tom w nieco innym klimacie, ciekawie kontynuuje i kończy historię Mai, i wciąż kryje w sobie nieco ukochanej baśniowości i kultury wschodniej. Elizabeth Lim nie zaczarowała mnie swoją opowieścią, ale muszę przyznać, że i tak dobrze się przy tej książce bawiłam, a czytało się ją nadzwyczaj lekko. Jeśli więc lubicie niezobowiązującą fantastykę z wątkiem miłosnym i z lekka magicznym klimatem – jest to książka dla was. ;)

10 komentarzy:

  1. Niestety, ale nie mój gatunek. Odpadam tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planie w niedalekiej przyszłości zakupić tą książkę i od razu przeczytać obie części. Mam nadzieję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś przeczytam tę serię, mam ją od dawna na uwadze... A pamiętam o niej przez charakterystycznie piękną okładkę (więcej wydawnictw powinno postępować w ten sposób). Cała seria kusi mnie tym fantastycznym klimatem, samym niezwykłym pomysłem na fabułę, mimo że odpycha tym wątkiem romantycznym, a raczej zakazanej miłości (co romantyczne już chyba być nie powinno). Rzecz jasna rozpocznę od "Tkając świt".

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyzwoita kontynuacja, niestety nie znam jeszcze pierwszej części ale z chęcią poznam tą dylogię. Jestem ciekawa tej baśniowości oraz tego wątku romantycznego. "Snując zmierzch" trzyma w napięciu, zapowiada si dobra zabawa. Z chęcią wyruszę w tą orientalną podróż.
    P.S. Świetne okładki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Renata Kozłowska23 lutego 2022 13:42

    To jednak nie moje klimaty, dziękuję za recenzję ale się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no, to nie dla mnie niestety.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fanom cyklu na pewno się spodoba. Ja na pewno nie przeczytam,gdyż nie wpasowuje się w moje czytelncze gusta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam tomu pierwszego, szkoda że autorka nie rozwinęła akcji i wątków na trzy tomy, no cóż może zabrakło jej pomysłów... 😅

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tą serią nie będę snuła żadnych planów. Nawet nie kojarzę pierwszego tomu ani autorki. Wystarczy mi recenzja . Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B

    OdpowiedzUsuń