Autor: Kevin Wilson
Czyta: Laura Breszka
Tytuł: Nic tu po was
Wydawca: Agora
Długość: 6 godzin 59 minut
Ocena: 10/10
Opis:
Wydawało się, że Lillian i Madison do siebie nie pasują: pierwsza – utalentowana, ale biedna jak mysz kościelna; druga – piękna i bogata. A jednak w elitarnym liceum z internatem były nierozłącznymi przyjaciółkami. Ich ścieżki rozeszły się, gdy Lillian w wyniku skandalu musiała opuścić szkołę, ale kontakt nigdy całkiem nie ustał.
Po latach Lillian otrzymuje list, w którym Madison błaga o pomoc: chce, by przyjaciółka zajęła się opieką nad jej przybranymi dziećmi, bliźniętami z pierwszego małżeństwa męża. Jest jednak pewien haczyk: gdy bliźniaki za bardzo się czymś ekscytują, ulegają… samozapłonowi. Ich skóra staje w płomieniach w przedziwny, ale i piękny sposób.
Lillian jest przekonana, że Madison robi jej kawał, okazuje się jednak, że wszystko, co napisała, jest prawdą. Nie mając nic do stracenia poza bezcelowym życiem w rodzinnym domu, Lillian przystaje na propozycję przyjaciółki. Na przestrzeni parnego i ciężkiego lata ona i bliźniaki będą musiały nie tylko sobie zaufać, ale też unikać płomiennej ekscytacji i nie wchodzić w drogę mężowi Madison, spiętemu politykowi.
Zaskoczona tym, jak ważne stają się dla niej te przedziwne dzieci, Lillian dochodzi do wniosku, że potrzebuje ich tak samo, jak one potrzebują jej. Może właśnie to jest życie, o jakim zawsze marzyła? Ale czy na pewno?
Recenzja:
Zaczynam wierzyć, że moją supermocą jest dar do trafiania na złote audiobooki, bo po raz kolejny trafiłam na fenomenalną książkę i równie kapitalną osobę czytającą. Nic tu po was to lektura niemożebnie absurdalna, a przy tym zabawna, poruszająca i… po prostu piękna, a głos Laury Breszki otula całość zjawiskowym spokojem i ciepłem. Całkowicie zakochałam się w tym audiobooku!
Późną wiosną 1995 roku, ledwie kilka tygodni po moich dwudziestych ósmych urodzinach, dostałam list od mojej przyjaciółki Madison Roberts. Wciąż myślałam o niej jako o Madison Billings. Pisała do mnie cztery, pięć razy w roku, listy z najświeższymi nowinami, równie dla mnie egzotycznymi jak meldunki z Księżyca, bo wiodła życie, o jakim można przeczytać tylko w czasopismach. Wyszła za starszego mężczyznę, senatora, i miała małego synka, którego ubierała w marynarskie mundurki i który wyglądał jak kosztowny pluszowy miś w ludzkiej skórze. Natomiast ja pracowałam na dwa etaty jako kasjerka w rywalizujących ze sobą sklepach spożywczych i popalałam trawkę na strychu w domu mojej matki (…).
Zaczynając słuchać tej historii nie spodziewałam się, że spodoba mi się ona tak bardzo. Niesie ona ze sobą niesamowite emocje, przekaz i… sporo dziwaczności – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To historia o szukaniu swojego miejsca na świecie oraz o istocie posiadania ludzi bliskich, rodziny – i to w bardzo oryginalny sposób, bo raczej nie często spotyka się w książkach dzieci, które przy silnych emocjach ulegają samozapłonowi. Jest to motyw dowcipny i – choć nierealistyczny – tak cała reszta tej powieści wypada bardzo… autentycznie i naturalnie. Po prostu… nie mogłam przestać tej książki słuchać, ani na moment – tak bardzo mnie wciągnęła i poruszyła! A Lillian jako guwernantka ognistych pociech – choć nieco zagubiona - była po prostu genialna: nie zdradzę w czym konkretnie, ale jestem przekonana, że pokochacie jej nastawienie oraz sposób bycia, bo… tego nie da się nie pokochać.
Jak nie trudno się domyślić, słuchanie Nic tu po was było prześwietną zabawą. Styl Kevina Wilsona każdego wprawi w dobry nastrój, bo odniosłam wrażenie, że ta książka w drobnej mierze jest także i o mnie – może nie płonę w emocjach, ale jestem zdecydowanie człowiekiem dziwnym. A to odnajdywanie się w sytuacji głównej bohaterki i cała reszta… to było naprawdę pocieszne i przyjemne w odbiorze. Bo mimo tego absurdalnego pomysłu, ta historia jest o prawdziwych ludziach, którzy mierzą się z wieloma trudnymi problemami i mimo tego, że różnią się pod wieloma względami – choćby myślenia i wieku – tak… wszyscy szukają tu akceptacji. A gdy ją znajdują – czytelnik też cudacznie ją czuje. No cóż, można się przy tej książce rozkleić…
Króciutko podsumowując, Nic tu po was to oszałamiająco prawdziwa i groteskowa powieść, która porusza każdą strunę w sercu – i to w sposób absolutnie niespodziewany. Przy tej książce można się śmiać do łez, by zaraz – w kolejnej scenie - płakać z poruszenia z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach. Polecam z całego serca tę książkę – jest zjawiskowa, cudnie osobliwa i niepoprawnie czuła!
Dziękuję Audiotece za możliwość zapoznania się z tą historią! 💓
Brzmi ciekawie, ale niestety nie przepadam za audiobookami 🙈
OdpowiedzUsuńOstatnio polubiłam audiobooki i myślę, że sięgnę po tę książkę
OdpowiedzUsuń"Nic tu po was" osobliwa lektura. Pomysł na fabułę oryginalny, a do tego książka porusza kwestie rodzinne zapowiada się na ciekawą lekturę. Wolę książkę w wersji papierowej.
OdpowiedzUsuńBardzo dziwna okładka... Myślałam, że to książka dla dzieci, trochę w klimatach Musierowicz, wspomnianej przy okazji niegdysiejszej recenzji. Naprawdę w księgarni bym tę pozycję po prostu ominęła. Po opisie (a raczej jego początku) podejrzewałam, że to z kolei będzie obyczajówka, jednak... bliźniaki z samozapłonem? Na to trudno ot tak wpaść. Pomysł niebanalny. czy sięgnę po tę pozycję? Jeszcze nie wiem, ale się będę zastanawiać.
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, choć na audiobooka raczej się nie skuszę. Niestety audiobooki nie są dla mnie, nie umiem się na nich skupić. Wolę tradycyjnie papier. W papierze chętnie przeczytam bo brzmi bardzo fajnie. Choć ta okładka jest koszmarna.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, myślę że przeczytam, ale raczej w wersji tradycyjnej 😁
OdpowiedzUsuńTa receznja mnie kupiła widząc okładkę minęłabym ją nie wiedząc jakie wnętrze kryje. Dziękuję za recenzję
OdpowiedzUsuńNo,no fabuła wydaje się być bardzo interesująca i ciekawa. Ja jednak przy tej książce mówię czytelniczy pas. Po tą historię nie sięgnę czy w formie audiobooka czy też w wersji papierowej. To nie wystosowała dla mnie. Bardzo dziękujemy za świetną recenzję 😘B.B
OdpowiedzUsuń