Autor: Zuzanna Kulik
Tytuł: Bad Decisions
Wydawnictwo: Editio Red [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 280
Ocena: 2/10
Opis:
On kiedyś ją kochał, a dziś jej nienawidzi
Ona dla miłości zdecydowała się zaryzykować, ale szybko stchórzyła
Alison Tucker po czterech latach studiów w Edynburgu niespodziewanie przyjeżdża do rodzinnego domu. Niepomiernie zaskakuje tym rodziców, którzy od dawna nie widzieli córki. Alison widzi, że mimo radości z jej powrotu mają do niej żal, że ich nie odwiedzała. Dodatkowo starszy brat dobija ją informacją, że jego przyjaciel, a jej dawny chłopak, Dominic Sinners, się żeni.
Wbrew pozorom perspektywa życia "długo i szczęśliwie" u boku Caroline, którą ma za chwilę poślubić, nie budzi w Dominicu ciepłych uczuć. Zresztą gdyby cokolwiek zależało tu od uczuć, wcale by się nie żenił, a już na pewno nie z Caroline. To tylko interes, kontrakt, którego warunki muszą zostać spełnione. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy do miasta wraca Alison Tucker.
I to ją Dominic Sinners musi zatrudnić w swojej firmie.
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Recenzja:
Powiem tak - dla mnie "złą decyzją" (nawiązując do tytułu książki) było chyba sięgnięcie po tę książkę. Nie będę kłamać, owijać w bawełnę czy cokolwiek innego - głupota głównych bohaterów zniszczyła całą radość z czytania. Dosłownie gdyby przeprowadzili z jedną trudniejszą rozmowę z bratem Alison, cała ta historia nie musiałaby istnieć (a przynajmniej być tak dramatyczna), bo pewnie byłby happy end. Ale kilka lat temu nie potrafili się wysilić na jedną poważniejszą rozmowę, a teraz zbierają tego owoce...
Alison wraca do domu - po czterech latach. Nie utrzymywała kontaktu z rodzicami (chociaż nic jej nie zrobili), a nagle wpada do domu (bez wcześniejszej zapowiedzi), macza palec w sosie i stwierdza, że zostaje w domu rodzinnym, bo od dziś mieszka w Glasgow. Rodzice są trochę zaskoczeni, trochę obrażeni, ale w sumie zbytnio nie protestują.
Brat Alison, z którym ta utrzymywała kontakt przez te wszystkie lata, jest teraz właścicielem klubu - ale postanawia, że to jego najlepszy przyjaciel (obecnie to praktycznie alkoholik, który jest zaręczony z dziewczyną, której nawet głosu nie jest w stanie znieść: bo ma być to małżeństwo korzystne dla rozwoju firmy) zatrudni Alison jako jego asystentkę. Sprzeciwów (oficjalnych) brak, chociaż Dominik - bo o nim mówimy - nie jest w stanie znieść obecności Ali, którą kochał do szaleństwa (na tyle, że wytatuował sobie ponad sto literek A na swoim ciele).
I tutaj już nie będę zbyt wiele zdradzać. Domyślacie się, że to opcja, w której Ali jest "tą trzecią" - i że sytuacja się będzie wokół tego kręcić. Ale ja już coraz trudniej się bohaterom kręcić wokół bzdurnych wymówek, pojawiają się kolejne przypomnienia o obowiązkach względem rodziny i tym podobne.
Zakończenie sprawiło, że totalnie nie mam ochoty sięgać po kontynuację. Większość sensu postępowania Dominika dosłownie posypała się niczym domek z kart - a mnie w ogóle dziwi, że patrząc na to, że to jednak bardzo bogaty gościu, to że pieniądze nie załatwiły tu sprawy, żeby jednak jego życie pod pewnym kątem ułatwić.
Nie zamierzam raczej sięgać po kontynuację, chociaż spodziewam się, jak się to rozwinie. Pamiętajcie także, że to moja subiektywna opinia, bo w internecie krąży mnóstwo pozytywnych recenzji - a tych neutralnych i negatywnych praktycznie nie ma.
Dodam jeszcze, tak jak na wstępie, że jedna poważniejsza rozmowa kilka lat wcześniej, a do teraz pewnie Alison i Dominik żyliby sobie długo i szczęśliwie. No ale cóż, rozumiem, że nie każdy ma zdrowy rozsądek i odwagę, by korzystać ze swoich szarych komórek. Nie wiem jednak czy potrafiłabym zrezygnować z miłości swojego życia, gdyż boję się rozmowy z własnym bratem, który mógłby się o ten związek wściekać...
Wydawnictwo wydało tę książkę naprawdę pięknie - jest dopracowana pod kątem technicznym i w ogóle wygląda naprawdę dobrze, ale myślę sobie, że to jednak jeden z największych plusów tego tytułu, a jednak nie powinno tak być: oprawa graficzna powinna być tylko wisienką na torcie, swego rodzaju uzupełnieniem.
Podsumowując: sięgajcie po "Bad Decisions" jeśli macie ochotę. Lojalnie ostrzegam jednak, że nie jest to zbyt górnolotna literatura: nawet w samej kategorii romansu.
Dorze, że nie mam w planie
OdpowiedzUsuń