niedziela, 24 sierpnia 2025

Lynette Noni - "Zdrada krwi. The Prison Healer. Tom 3"

Autor: Lynette Noni 

Tytuł: Zdrada krwi. The Prison Healer. Tom 3

Wydawnictwo: Must Read [współpraca reklamowa z Woblink]

Data wydania: 2025

Ilość stron: 528

Ocena: 8/10


Opis:

Fenomenalny finał trylogii „The Prison Healer”.

Zawiodła ich. Wszystkich. I teraz za to zapłaci.

Kiva sądziła, że wie, czego chce. Pragnęła zemsty, lecz uczucia się zmieniają, podobnie jak ludzie... i wszystko inne.

Po zajściach w pałacu Kiva rozpaczliwie próbuje się dowiedzieć, czy jej rodzina i przyjaciele są bezpieczni i czy ci, których skrzywdziła, kiedykolwiek jej wybaczą. Tyle tylko, że wojna wisi na włosku, Kiva znajduje się daleko od centrum wydarzeń, a gra toczy się o stawkę wyższą niż jej złamane serce.

Nowy rozdział w jej życiu zaczyna się od niebezpiecznej wyprawy, podczas której śmiertelni wrogowie i niechętni sojusznicy zmuszeni są do pośpiesznego zjednoczenia sił, by ocalić nie tylko Evalon, ale i cały Wenderall. Kiva już wie, o co walczy: nie tylko o swoje przetrwanie, ale i o to, w co wierzy, o tych, w których wierzy. Z każdej strony jednak zagraża im śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy Kiva zdoła stawić czoło złu, czy poniesie porażkę?

 

Recenzja:

Może zacznę od rzeczy, która dla większości z Was jest raczej istotna: jest to romantasy bardziej w stylu young adult, bo miłość jako emocja odgrywa tu bardzo dużą rolę, ale nie ma dosłownie ani jednej sceny bardziej poważnej (i bardziej erotycznej) niż pocałunek. Autorka postawiła jednak na akcję i jej dynamikę - i chociaż wielokrotnie podkreślane jest, że uczucie miłości jest swego rodzaju paliwem dla Kivy, nie jest to główny wątek, wokół którego orbitują sobie inne wątki. Jak dla mnie: bardzo dobrze, miłe orzeźwienie - szczególnie, że Lynette Noni i tak stworzyła tak genialną trylogię, że ostatnie tygodnie byłam w stanie skupiać się tylko na tym, aby w końcu dowiedzieć się, jakie będzie zakończenie...

A gdy się już swoją drogą dowiedziałam, jak kończy "Zdrada krwi", to tylko dodam, jako taka wisienka na torcie, że nie do końca spodziewałam się czegoś takiego: bo okazuje się, że nie przewidziałam, jakie autorka jest w stanie wymyślić fenomenalne zamknięcie wątków, które nie opierałoby się na jakimś ślubie z tekstem "i żyli długo i szczęśliwie". Kiva naprawdę dostała godne siebie zakończenie - i bardzo współgrające z całym budowaniem jej charakteru: od pierwszego tomu. Jestem ciekawa czy pisarka od samego początku miała taki plan i siadając do pisania już wiedziała, do jakiego punktu chce dojść, czy zaskoczyło to trochę ją samą, jak to wszystko się potoczyło i ułożyło...

Wróćmy jednak do tego, jak się rozpoczyna tom trzeci - a nie do tego, jak się kończy! Kiva bowiem ma wrażenie, że jej życie się już zakończyło. Dotknęła dna, z którego sądziła, że nie jest już w stanie wyjść: i w sumie byłaby to prawda, gdyby nie to, że dosyć nieoczekiwanie zyskała sojuszniczkę, która już kiedyś przewijała się na kartach tej historii, ale raczej jako czarny charakter. Teraz jednak można powiedzieć wprost, że gdyby nie nowa przyjaciółka, Kiva już dawno by odpuściła, pożegnała się z życiem - bo ból, cierpienie i samotność, które teraz spoczęły na jej barkach, są nie do wytrzymania.

Los ma jednak dla naszej głównej bohaterki jeszcze wiele do odkrycia - szczególnie ukrytych kart w rękawach przeciwnika, czego niebawem dowie się Kiva. Natomiast naszą główną bohaterkę, zamiast to przygasić i sprawić, że tym bardziej się podda, wprawia to w pewien dziwny stan: że chce się postarać, aby poprawić życie nie tylko sobie, ale też innym, którzy definitywnie na to zasłużyli. Kiva zrobi wszystko i nie powstrzyma się od niczego, aby zwalczyć wroga i sprawić, aby odpowiednia osoba zasiadła na tronie...

Nie chcę spojlerować, dlatego nie używałam w powyższym fragmencie żadnych imion, żadnych nazwisk - a i tak wyobrażam sobie, że będziecie zaciekawieni na tyle, aby sięgnąć po jeden z najlepszych cykli książkowych, jakie miałam okazję czytać w tym roku. Jeśli jednak czegoś Wam do zachęty brakuje, napiszę jeszcze, że autorka stworzyła taką plejadę postaci, że i tych, których można nazwać sojusznikami Kivy, i tych, którzy wprost są jej wrogami, można uznać za doskonale wykreowanych bohaterów. Mam chyba z cztery postacie, które wprost uwielbiam - i trochę żałuję, że "Zdrada krwi. The Prison Healer. Tom 3" to już koniec - ale też zbędne przeciąganie byłoby bez sensu.

Liczę na to, że Lynette Noni jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy - może w innych seriach, może w innych jednotomówkach. Bez wątpienia ma jednak wielki talent do pisania, który idzie na równi z kreatywnością, otwartym umysłem i umiejętnością idealnego równoważenia emocji z logiką. "Zdrada krwi. The Prison Healer. Tom 3" to jedna z tych powieści, o której zakończeniu będzie się myślało bardzo, bardzo długo...

Sądziłam, że po zakończeniu drugiego tomu nic mnie już nie zaskoczy. Okazuje się jednak, że oryginalność autorki zaskakiwała mnie na każdym kroku - i chociaż akcja w tej części była dosyć szybka i dynamiczna, definitywnie bardziej niż w poprzednich historiach - to ja to po prostu kupowałam i cieszyłam się każdym tego fragmentem.

Podsumowując: "Zdrada krwi. The Prison Healer. Tom 3" - a raczej w ogóle cały ten cykl - to definitywny must have, must read! Ja osobiście czytałam na platformie Woblink i uważam, że to był strzał w dziesiątkę, bo dzięki temu mogłam czytać zawsze i wszędzie, gdy tylko miałam na to czas i ochotę. Zerknijcie sami, jakie są tam wspaniałe ceny i promocje! 

2 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie ale w planach jej nie mam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekjjejnza ciekawą recenzje. Nie czytałam jeszcze tej serii, ale mam ochotę sięgnąć po tą książkę i poprzednie części.

    OdpowiedzUsuń