Autor: Paisley Hope
Tytuł: Serce na wodzy. Ranczo Srebrzyste Sosny #1
Wydawnictwo: Editio [współpraca reklamowa]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 376
Narracja: pierwszoosobowa (dwie narracje)
Ocena: 4/10
Opis:
Serce na wodzy. Ranczo Srebrzyste Sosny #1
Na szczęście to już przeszłość. Po zerwanych zaręczynach z bogatym, przystojnym i narcystycznym dupkiem Cecilia "CeCe" Ashby postanawia wrócić do rodzinnego Laurel Creek w Kentucky i odzyskać spokój. Rodzinne ranczo Srebrzyste Sosny przynosi jej ukojenie i wywołuje mnóstwo wspomnień. Niespodziewanie na drodze dziewczyny staje Nash "Rakieta" Carter. Trudno opisać go jednym zdaniem. Kiedyś wyjadał słodycze ze spiżarni, imprezował z braćmi CeCe i robił jej złośliwe psikusy. Dziś Nash jest gwiazdorem hokeja, lokalnym bohaterem i... najlepszym przyjacielem jej brata.
Nash prędko się przekonuje, że nie umie oderwać wzroku ani myśli od ślicznej CeCe. Kiedy dziewczyna decyduje się na znalezienie pracy i poukładanie życia na nowo w Laurel Creek, on robi wszystko, aby jej pomóc. Wkrótce rodzi się między nimi uczucie, które przezwycięża wcześniejszą nieufność CeCe. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i nie pozwala się zignorować.
Najtrudniej jest wypuścić wodze z ręki.
Paisley Hope jest zapaloną miłośniczką romansów, matką, żoną i autorką popularnych powieści. Kiedy dorastała w Kanadzie, marzyła o stworzeniu w swoich książkach miejsca, o którym czytelnicy mogliby marzyć i w którym chętnie by zamieszkali. Uwielbia spędzać czas z rodziną, uprawiać ogród, piec, praktykować jogę i pić dobre czerwone wino.
Miłość? To miała być tylko chwila...
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Recenzja:
Lubię zwykle takie klimaty - wiecie, oni znają się od dzieciństwa, w tle jest jakieś małe miasteczko i farma, na dodatek gdzieś tam plącze się złamane serce, próba rozpoczęcia na nowo... I pewnie całość historii w "Serce na wodzy. Ranczo Srebrzyste Sosny #1" też bym kupiła (nawet mimo tego że były fragmenty, od których nadmiaru słodyczy mnie mdliło) - ale sposób napisania tego wszystkiego totalnie do mnie nie przemawiał. Ot, nie polubiłam się ze stylem autorki - i jak w internecie można znaleźć dużo ochów i achów na temat jej humoru i tekstów: tak ja przede wszystkim byłam zażenowana niektórymi zwrotami, ale do tego jeszcze wrócimy, okej?
Cecilia "CeCe" Ashby zrywa zaręczyny - okazuje się, że facet, z którym planowała życie, regularnie ją zdradzał, aż stało się to na tyle oczywiste także dla niej (znalazła nieswoje majtki w jego płaszczu), że stwierdziła, że tak dłużej być nie może. Facet, z którym zrywała był bogatym snobem, w pewien sposób zachowującym się jak narcyz - ale to dziewczyna znosiła, mając wyobrażenie, że tak w sumie być powinno, jak się chce żyć w dostatku. Tyle, że po śmierci swojego ojca, która miała miejsce jakiś czas temu, dalej w jej głowie plątały się jego słowa: że powinna być z kimś, dla kogo będzie znaczyła dosłownie wszystko i kto jest w stanie wszystko dla niej zrobić. Dlatego też CeCe, w ramach nowego startu, wraca na rodzinną farmę do miasteczka, z którego wyjechała dobre kilka lat temu...
Sporo się zmieniło. Zmienił się też Nash, przyjaciel braci CeCe, którego znała od dzieciństwa. I chociaż początkowo główna bohaterka zakłada, że skoro był sławnym hokeistą, który dotychczas z nikim się nie ustatkował, to pewnie niewiele różni się od jej byłego narzeczonego, to prawda dosyć szybko wychodzi na jaw: Nash aktywnie działa na rzecz lokalnej społeczności, wszystkim pomaga, a na dodatek jest jej nowym szefem, a CeCe coraz trudniej ignorować, że to w sumie niezły przystojniak...
Dodam tylko, że jeszcze trudniej Nashowi ignorować Cecilię, która już nie jest taką młodą gówniarą, tylko... No cóż, teraz nie jest w stanie wyrzucić jej ze swojej głowy.
Można powiedzieć, że zaczyna się niewinnie, ale później mamy sporo scen niezobowiązującego seksu (niestety: z dużą dawką haseł, od których mnie dosłownie skręcało - bo gdybym coś takiego usłyszała na żywo, albo bym parsknęła śmiechem, albo bym uciekła. Nie wykluczam, że wiele osób to kręci, ale mnie wydawało się to czasem po prostu zbyt prymitywne i w żaden sposób nie kojarzyło mi się z takim większym docenieniem drugiej osoby). Później mamy też sporo scen, gdzie bohaterowie zastanawiają się, co tak naprawdę do siebie czują i co chcą z tym zrobić - ale dodam, że ta najbardziej przełomowa scena, gdzie jedna z postaci zaczyna walczyć o tą drugą... Cóż, moment potencjalnie największego napięcia trwa między jeden a dwa rozdziały. W tej kwestii Paisley Hope się nie popisała.
Zakończenie jest mlekiem i miodem płynące: to jedno z tych najszczęśliwszych możliwych zakończeń, jakie możemy dostać - i z jednej strony pasowało do domknięcia całości historii, a z drugiej: nie trzeba było chyba szaleć aż tak, żeby czytelnicy byli zadowoleni.
Oczywiście to tom pierwszy cyklu, kolejne na sto procent będą o innych bohaterach - obstawiam, że o braciach CeCe - i obstawiam nawet, z kim ich będą łączyć, więc może się okazać, że kontynuacja tego będzie ciekawsza i bardziej wybuchowa od tego, co dostaliśmy w "Serce na wodzy. Ranczo Srebrzyste Sosny #1". Byle sceny seksu były opisane z mniejszą dawką dziwnych tekstów, bo jak każdy z bohaterów będzie miał taką tendencję, to sobie chyba dalsze czytanie daruję.
W ogólnym rozrachunku jest to dla mnie po prostu lekka, całkiem przyjemna historia, którą czyta się szybko - chociaż pewnej przyjemności z czytania zabrakło ze względu na to, że styl autorki nie współgrał z moim gustem (zdarza się). Oceniam jednak tę książkę jako przeciętną - w żadnym wypadku nie jako złą, bo czytałam fabularnie większe kraksy w tym roku. Co więcej, mam wrażenie, że przecież CeCe i Nash potrafili być nawet uroczą parą, a sam Nash potrafił mi bardzo zaimponować tym, jak się zachowywał w stosunku chociażby do lokalnej społeczności.
Nie jest więc tak, że ta pozycja ma same minusy - a myślę, że gdyby mój humor był chociaż trochę podobny do poczucia humoru Paisley Hope, abym bardziej zrozumiała pewne tekściki (i żeby mnie to rozbawiło), to oceniłabym tę historię nawet na sześć lub siedem gwiazdek. Tyle, że oceniam całokształt, nie jestem w stanie usunąć warsztatu pisarskiego z równania. Wychodzi więc solidna czwórka w nocie.
Podsumowując: czytajcie, jak tylko macie ochotę!

Dziękuję za szczerą opinię. Podobnych historii na rynku czytelniczym jest dużo i jeśli są dobrze napisane, to czytam je z przyjemnością. Nie znam Autorki i tej książki jednak nie mam w planach do czytania.
OdpowiedzUsuńNie znam w ogóle autorki. Tytuł widzę pierwszy raz. Opinia nie zachęca, ale i tak w planach nie mam 😉
OdpowiedzUsuńDzięki za szczerą opinię, patrząc na ocenę odpuszczę sobie ten tytuł 🙆🏻♀️
OdpowiedzUsuń