Autor: Dan Brown
Tytuł: Zaginiony symbol
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2010
Ilość stron: 624
Ocena: 5/10
Opis:
Co zaginęło, zostanie odnalezione...
Waszyngton. Harvardzki specjalista od symboli, Robert Langdon, na prośbę swojego przyjaciela i mentora, Petera Salomona, ma wygłosić wykład na Kapitolu. Kiedy dociera na miejsce okazuje się że... na wieczór nie zaplanowano żadnego odczytu, a po chwili na środku rotundy zostaje odkryte makabryczne znalezisko, niepokojąco naznaczone pięcioma tajemniczymi symbolami. Jego przesłanie jest dla Langdona oczywiste - to zaproszenie do dawno zaginionego świata, skrywającego ezoteryczną mądrość. Kiedy okazuje się że Peter Salomon, filantrop, promienny człowiek loży masońskiej został porwany, Langdon wie, że istnieje tylko jeden sposób, by ocalić przyjaciela: przyjąć tajemnicze zaproszenie i udać się tam gdzie zaprowadzą go zaszyfrowane wskazówki.
Recenzja:
Od zawsze lubiłam Historię. Ale nie taką szkolną, gdzie dat należy uczyć się na pamięć, a osiągnięcia postaci historycznych zapominać od razu po sprawdzianie czy kartkówce. Temat II wojny światowej, czy stare dynastie królewskie, to to o czym uwielbiam słuchać i oglądać. Ale przede wszystkim uwielbiam Historię pełną tajemnic i zagadek, czegoś niewyjaśnionego. Był nawet czas w moim życiu, że chciałam studiować archeologię, no ale z tego zrezygnowałam.
Przyznaję się bez bicia, że nie czytałam dwóch pierwszych książek tego autora, a oglądałam tylko filmy. Nie lubię czytać książki po obejrzeniu filmu, bo według mnie to pozostawia małe pole działania naszej wyobraźni.
Przechodząc do rzeczy.
Czemu taka, dość niska ocena?
Mam wrażenie, że ten schemat jest już za bardzo oklepany.
Mamy głównego bohatera, który musi rozwiązać zagadkę (zazwyczaj jest to mężczyzna), mamy zagadkę, z którą wiąże się z wieloma sławnymi postaciami (mało istotne, że jedna postać jest związana z kolejną, już n-tą zagadką), mamy osobę która towarzyszy głównemu bohaterowi (Zazwyczaj jest to piękna kobieta), mamy kogoś złego, kto chce potencjalnie wykorzystać zagadkę dla swojej korzyści, no i oczywiście mamy pościgi służb bezpieczeństwa (prawie zawsze jest to sprawa wagi państwowej, a nawet światowej). I tak już od wielu lat, ten schemat jest powtarzany. Ale coś w tym musi być, skoro autorzy dalej takie coś tworzą, a ludzie to kupują.
Jeśli chodzi o tę konkretnie książkę, to na prawdę bez rewelacji. Kilka godzin toczących się przez ponad 600 stron. Według mnie tu było już za dużo wszystkiego. Za dużo symboli, powiązań a do tego wszystko było jakieś takie przesadzone.
Po raz kolejny głównym bohaterem jest Robert Langdon i to chyba jedyna postać, którą można zapamiętać na dłużej, a to i tak tylko dlatego, że występuje w kilku książkach. Pozostali bohaterowie nie wyróżniają się w ogóle. No dobra, może poza psychopatą, który dość dobrze oddaje swoją rolę.
Podobało mi się, że autor umieścił w książce retrospekcje, które pozwalają się nam domyślić kilku rzeczy, samemu.
Jakby nie fragmenty, które chce się po prostu ominąć, bo nie wnoszą kompletnie nic do lektury, albo fragmenty opisane bez jakiejkolwiek charyzmy, to książkę, mimo grubości, czytało by się błyskawicznie i z większym zaciekawieniem.
Poza tym książka jest napisana zrozumiale, a jeśli pojawi się coś cięższego w zrozumieniu, zazwyczaj jest to wyjaśnione w zdaniu dalej.
Jak zwykle mistrzowskie połączenie ze sobą wszystkich najdrobniejszych szczegółów (Mimo że było ich tak wiele), utwierdza mnie w przekonaniu, że na pewno sięgnę po Inferno.
Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.
Mojemu mężowi mogłaby się spodobać
OdpowiedzUsuńZawsze jakiś pomysł na Mikołajkowy prezent :)
UsuńTego tytułu nie czytałam, ale znam dwa poprzednie (Anioły i demony, Kod da Vinci). Zagadki są pomysłowe i wciągają, ale szkoda, że reszta jest oparta na jednym schemacie.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Anioły i demony", a "Zaginiony symbol" czeka już na półce. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie bałam się tego schematu, dlatego sobie podarowałam...
OdpowiedzUsuńAchh te oklepane tematy, czasem mam wrażenie,że niedługo nie będzie o czym czytać bo wszystkie tematy zostaną wykorzystane;)
OdpowiedzUsuńTym razem sobie odpuszczam.
OdpowiedzUsuńjak dla mnie najsłabsza Browna, nawet 5/10 bym jej nie dała xD
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale jakoś mnie do Browna nie ciągnie. Natomiast uważam, że byłby to niezły prezent dla niektórych osób na Gwiazdkę :)
OdpowiedzUsuńPo genialnym "Kodzie..." Bardzo chcę przeczytać tę książkę
OdpowiedzUsuń