Tytuł: Niegrzeczni bogowie
Autor: Marie Phillips
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 304
Ocena: 5/10
Opis:
Satyryczna powieść obyczajowa. Pełna angielskiego humoru i
pikanterii historia o greckich bogach, mieszkających w... dzisiejszym Londynie.
Nie wiedzie im się zbyt dobrze: Artemida wyprowadza cudze psy, a Afrodyta
pracuje w seks-telefonie. Nadal się kłócą i mszczą na kim się da. Obiektem
takiej zemsty staje się Apollo: przeszyty strzałą miłości przez Erosa,
zakochuje się w zwykłej śmiertelniczce Alice. Niestety, dziewczyna ma już
ukochanego chłopaka... Pomysłowa zabawa z uwspółcześnioną mitologią i humorem spod
znaku Terry Prachetta.
Recenzja:
Mitologia to mój konik,
kiedy więc współlokatorka zaczęła opowiadać mi o książce, w której greccy
bogowie żyją we współczesnym Londynie i – co tu dużo mówić – rozrabiają, od
razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Fakt, niezbyt wysoka ocena na
lublimyczytać.pl nie była zachęcająca, ale kogo obchodzi ocena innych, kiedy ma
się możliwość, jak twierdzi opis na okładce, przeczytać o Artemidzie
wyprowadzającej cudze psy, Afrodycie pracującej w seks-telefonie i Apollu przebitym
strzałą Erosa?
Choć minęły tysiące lat i
bogowie stracili większość swojej mocy, tak naprawdę niewiele się zmienili.
Apollo ciągle uwodzi kobiety (te, które mu odmawiają, zamienia w drzewa – swoją
drogą dobry ma tekst na podryw: „Cześć. Chcesz mi zrobić laskę?”), Artemida
nadal jest dziewicą, Atena przewyższa intelektem całą swoją rodzinę, Dionizos
prowadzi klub, Ares myśli jedynie o wojnach, a Hermes – jako jedyny z nich,
ciągle ma jakieś zajęcie. Wszyscy mieszkają w domu, który bardziej przypomina ruderę
i... cóż, są znudzeni. A wiadomo, znudzeni bogowie=problemy.
Afrodyta w ramach zemsty na
Apollu, który wzgardził jej względami, namawia Erosa, by przebił go swoją
strzałą, sprawiając, że zakocha się w śmiertelniczce. Traf chciał, że padło na
Alice – zupełnie przeciętną sprzątaczkę. Dalej akcja się rozkręca, na scenie
pojawia się nawet Zeus ze swoimi piorunami, a istnienie świata zostaje
zagrożone.
Z pewnością pomysł na
książkę Marie Phillips miała oryginalny. Ale – paradoksalnie, większość bogów
potraktowała w schematyczny sposób, Atena na przykład używała jedynie trudnych
słów, a Ares obsesyjnie myślał o wojnie. Jakoś brakowało mi w tym wszystkim
głębi. W interesujący sposób splotła losy zwykłych śmiertelników z losami
bogów, ale słodkie zakończenie nie było do końca tym, o czym myślałam. No i
zapowiedź solidnej dawki angielskiego humoru okazała się mocno przesadzona.
Owszem, uśmiechałam się półgębkiem podczas lektury, ale nie tak często, jak bym
pragnęła.
Jakim czytelnikom można
polecić tę książkę? Raczej nie tym najmłodszym, bo bogowie są, zgodnie z
zapowiedzią – niegrzeczni, a język momentami wulgarny. Ale cała reszta, jeśli
tylko ma ochotę spędzić kilka miłych godzin razem z greckimi bogami, śmiało
może sięgać po tę pozycję.
Niby niska ocena, ale pomysł na fabułę ciekawy. Myślę, że spróbuję. Brzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńMi się książka podobała, głęboka nie była, to fakt, ale zabawna i oryginalna. Lekka, ale nie trąciła banałem i dobrze się ją czytało.
OdpowiedzUsuńLubię motywy mitologii w książkach, więc może kiedyś i tej dam szansę:D
OdpowiedzUsuń