Tytuł: W rytmie
przyjemności. Miłość, śmierć & Duran Duran
Autor: John Taylor
Wydawnictwo: Anakonda
Rok
wydania: 2013
Liczba
stron: 380
Ocena: 7/10
Opis:
W
swojej szczerej i przekonującej autobiografii John wspomina swoje najjaśniejsze
momenty: spędzanie czasu z takimi ikonami jak David Bowie, Andy Warhol, czy
nawet James Bond; spotykanie się z modelkami z okładek magazynu Vogue i jeżdżenie
szybkimi samochodami. A wszystko to w czasie intensywnych występów ze swym
ukochanym zespołem. Miał jednak przed sobą także trudne bitwy do stoczenia –
zawirowania, które doprowadziły go na krawędź autodestrukcji, zanim odmienił
swoje życie.
Przepełniona
humorem, szczerością i ciężko zdobytą życiową mądrością oraz wyjątkowymi
fotografiami autobiografia Johna Taylora stanowi fascynujący portret mężczyzny,
który igrał z ogniem i wyszedł z tego bez szwanku.
Recenzja:
Ach, szalone lata
osiemdziesiąte. Po przeczytaniu autobiografii Taylora jestem przekonana, że
chętnie by do nich powrócił. Fantazyjne fryzury, kolorowe ciuchy i dekadencja,
którą dało się niemal wyczuć w powietrzu – te czasy miały w sobie coś
niepowtarzalnego, coś, co nigdy już nie powróci.
Osobiście nie
przepadam za muzyką popularną. Żadna Lady Gaga czy Katy Perry nie robią na mnie
wrażenia. Jeśli już słucham popu, to właśnie tego z lat osiemdziesiątych,
siedemdziesiątych, nawet sześćdziesiątych. Była jakaś pozytywna energia w tej
muzyce, o której pisze zresztą Taylor i której próżno szukać dzisiaj w
stworzonych przez komputer melodiach.
John (a właściwie
Nigel) nie miał zadatków na gwiazdę. Nieśmiały i wycofany – idealnie nadawał
się na szkolną ofiarę. Został wychowany w katolickiej rodzinie, wywodzącej się
z klasy robotniczej i był zwyczajnym dzieciakiem, dla którego w pewnym momencie
muzyka stała się bardzo ważnym elementem życia. Ciężko stwierdzić, czy chodziło
o osobiste predyspozycje, czy to wpływ tamtych czasów – niemniej jednak John
Taylor odkrył w sobie pasję, którą potrafił przekuć w sukces.
Czytając jego
autobiografię, miałam wrażenie, że łatwo poszło. Mówi się, że początki są
zawsze trudne, ale im wszystko przyszło jakby mimochodem. I to przekonanie, o
którym pisał Taylor – wiedział, że się uda i że Duran Duran odniesie sukces.
Jak na nieśmiałego dzieciaka, był całkiem pewny siebie – kiedy nie wyszły mu
studia, poprosił rodziców, by dali mu rok, w czasie którego chciał poświęcić
się muzyce. Rok, by zostać gwiazdą. Niedużo? Jemu się udało.
Książka dzieli się na
trzy części. W pierwszej Taylor opisuje swoje dzieciństwo i drogę do sławy,
druga w większości opowiada o szalonych imprezach, w których brał udział,
związkach z różnymi kobietami i o tym, co działo się w zespole. W trzeciej
opisuje swoje małżeństwa, odwyk i próby reaktywacji Duran Duran. Wszystko
okraszone jest dużą ilością zdjęć – kolorowych i czarno-białych, w większości
pochodzących z jego prywatnej kolekcji – gratka dla każdego fana i niezła
ilustracja dla osób, które mają niewielkie pojęcie o latach osiemdziesiątych.
Autobiografia to dość
specyficzny gatunek. Szczerze mówiąc, wolę biografie, bo choć osoba, która
pisze swoją autobiografię, mogła mieć naprawdę interesujące życie,
niekoniecznie musi mieć pojęcie o pisaniu. John Taylor radzi sobie nie
najgorzej, ale pod względem literackim nie robi większego wrażenia. Swoją
drogą, choć miał ciekawe życie (jak mogłoby być inaczej, skoro jest ikoną
popkultury lat osiemdziesiątych), nie było aż
tak ciekawe, więc koniec
końców poleciłabym tę książkę fanom Duran Duran.
Kiedy weźmie się do
ręki autobiografię Johna Taylora, pierwszą rzeczą, na jaką zwraca się uwagę,
jest sposób, w jaki została wydana. Wrażenie jest więcej niż dobre – gruba,
solidna oprawa, kredowy papier, estetyczne wykończenie – wydawnictwo Anakonda
można postawić za wzór, jak powinno wydawać się książki. Przynajmniej jeśli
chodzi o grafikę, bo niektóre rozwiązania redaktora (np. „angielski” zapis
dialogów) nie przypadły mi do gustu.
W rytmie przyjemności to pozycja, którą
każdy szanujący się fan Duran Duran powinien posiadać na swojej półce. Zbliżają
się święta, jeśli ktoś nie ma pomysłu na prezent, autobiografia Johna Taylora
jest doskonałym rozwiązaniem! Na pewno nie będziecie żałować wydanych pieniędzy.
Za
książkę dziękuję Wydawnictwu
Anakonda
Nie przepadam za książkami biograficznymi, więc ta sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://biblioteka-ell.blogspot.com/
Nie jestem aż taką fanką Johna Taylora, żeby porywać się na Jego biografię, choć po Twojej recenzji widzę, że fani bedą zadowoleni
OdpowiedzUsuńNie jestem jego fanką, w ogóle go nie słucham, więc myślę, że ta książka nie jest dla mnie :) Zgadzam się z tym, że ci co piszą autobiografię to nie zawsze posiadają talent pisarski i czasami gorzej się przez to czyta :)
OdpowiedzUsuńMogę potwierdzić. Jako fanka lat 80-tych, Duran Duran i Johna, jestem bardzo zadowolona, więc i inni fani też na pewno będą. Sporo już przeczytałam biografii muzycznych, nawet kilka jednego wokalisty/zespołu i często niektóre fakty się nie pokrywają. W autobiografii jest więcej wiarygodności, choć to biografie są lepsze pod względem literackim. Wydanie jest świetne, nie mam się do czego przyczepić. Dużo informacji jest też o innych zespołach tamtej dekady, więc jeśli ktoś się tym interesuje, może znaleźć sporo ciekawych brzmień. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj panny drogie- ..nie przeczytam na złość odmrożę sobie uszy.Iga pisze pozytywnie , choć z pewnością nie wie,że John celowo opuścił wiele, wiele z historii swojej i kapeli DD, żeby nikogo nie urazić.Zwłaszcza część po odwyku została przesiana przez sito. Przeczytałam tę książkę w ciągu 11 godzin, bo nie mogłam się oderwać. Rozdział za rozdziałem., strona za stroną .. pod koniec zryczałam się jak dzieciak.. To nic,że jestem fanką Duran Duran od 82 roku..to nic. Myślę,że nawet gdybym nią nie była, historia faceta , który opowiada tak ciepło i z takim luzem wprawiłaby mnie w świetny humor i naświetliłaby mi jak kolorowe i niesztampowe były lata 80-te. Dla tych co nie słuchają- może czas posłuchać? http://www.youtube.com/watch?v=ICnlyNUt_0o
OdpowiedzUsuńpozdrawiam El Diablo
Duran Duran jest świetne!
OdpowiedzUsuńIts such as үou learn my thoughts! You appear to grasp a
OdpowiedzUsuńlot approximately this, such as you wrotе the guide in it or
something. I feеl that you could do with some
percent to presѕure tҺe message house a little bit, however instеad of that, that is excellent blog.
An excellent read. I'll certainly be back.
my web site; Zuma deluxe
WOW just what I was searching for. Came here by searching for man and van london
OdpowiedzUsuńMy web page - man and van hire london