Tytuł: Liroy. AutobiogRAPia
Wydawnictwo: Anakonda
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 240
Ocena: 9/10
Opis:
Autobiografia legendy
polskiego rapu i producenta muzycznego, Liroya.
Recenzja:
Bo to Kielce, Kielce są bracie
Zajebista nora, lepszej nie znajdziecie*
Jest w ogóle ktoś, kto nigdy nie
słyszał o Liroyu? Chyba tylko aktualni uczniowie gimnazjów. Każdy, kto dorastał
w latach dziewięćdziesiątych, dobrze zna ten pseudonim i istnieją duże szanse,
że swego czasu słuchał na okrągło jego kawałków.
Kielce są moim miastem rodzinnym,
więc do Liroya mam szczególny sentyment. Jak chyba każdy fan polskiego hip-hopu
dodatkowo darzę go szacunkiem, bo wyprzedził innych raperów o wiele lat i
śmiało można nazwać go ojcem polskiego rapu. Przyznam szczerze, że kiedy zobaczyłam
zapowiedzi jego autobiografii, nieźle się nakręciłam. Spodziewałam się czegoś
dobrego i nie zawiodłam się, choć to co dostałam, nie do końca pokryło się z
moimi oczekiwaniami.
Piotr Marzec aka Liroy pisze o swoim
dzieciństwie, o czasie, który poprzedzał jego sceniczny sukces. Bywało, że idąc
wzdłuż Silnicy (Tu Silnica, Silnica
płynie tu!*), zastanawiałam się, co obecnie porabia Liroy. Długo
zapowiadana płyta pt. Przerwa powoli
staje się legendą, którą można by porównać do Detoxu Dr. Dre. Chyba wielu przestało już wierzyć, że kiedykolwiek
się ukaże. Miałam cichą nadzieję, że jego autobiografia zaspokoi moją ciekawość
pod tymi względami. Nie odpowiedziała na moje pytania, ale dzięki niej poznałam
bliżej historię Piotra Marca, historię, która okazała się fascynująca.
Książka miała zostać spisana przez
Grzegorza Halamę, ale jak można przeczytać w słowie od autora, brakło na to czasu,
więc ostatecznie napisał ją sam Piotr Marzec. I wyszło mu to znakomicie! Wiadomo,
jaka jest specyfika języka rapera, Liroy nie ma żadnych oporów przed używaniem
przekleństw. I dobrze, bo brzmi dzięki temu naturalnie. Pisze szczerze,
bezpretensjonalnie i z humorem. W prostych słowach przedstawia historię swojego
życia, opisuje dom rodzinny, piekło, jakie przechodził z ojcem alkoholikiem,
pierwsze ucieczki, potem wyjazdy za granicę, fascynację rapem. Dużo miejsca
poświęca na opisanie swojego dzieciństwa, które w większości spędził na osiedlowych
boiskach. Fakt, że uprawiał tyle sportów, był dla mnie nowością. Poza tym
opisuje „miejskie życie”, wszystkie ustawki, osiedlowe bijatyki. Osiedle Sady,
na którym mieszkał, obecnie jest wielkim blokowiskiem, ale odnoszę wrażenie że
z chwilą, gdy nastała era komputerów, rzeczy, jakie Liroy opisuje w swojej
autobiografii, przestały się dziać – przynajmniej na taką skalę. Kiedyś
dzieciaki nie miały co robić, wychodziły więc przed bloki i próbowały jakoś
zorganizować sobie czas – najczęściej wpadały przy tym na głupie pomysły. Teraz
każdy siedzi w swoim mieszkaniu przed ekranem komputera, jego życie towarzyskie
toczy się na fejsbuku. Słucha muzyki ze swojego iPoda, a z domu wychodzi, kiedy
matka zmusi go do wyniesienia śmieci.
Kiedyś było inaczej, ciekawiej. Choć
niejednokrotnie się kradło i kombinowało, a półki w sklepach były puste, ludzie byli inni.
Potrafili spakować się w jeden plecak i z zajumanym namiotem uderzać na
Szwajcarię. Co jak co, ale wyobraźni Liroyowi nie można odmówić. I odwagi.
Spełniał wszystkie swoje szalone pomysły, mając gdzieś konsekwencje (co
przywodzi mi na myśl fragment jednej z jego piosenek: A baba do mnie mówi: „Jesteś chłopcze psychiczny”. Mnie to wali, mam
młot pneumatyczny**).
Mam bardzo dobre wrażenia po
lekturze. Czytało się znakomicie, niejednokrotnie Liroyowi udało się mnie
rozbawić. Dodatkowo zawsze fajnie czyta się o znanych miejscach. Piotrowi
Marcowi mogę pogratulować szczerości i odwagi. Panie Piotrze, dobra robota!
Czy polecam? Oczywiście, bo książka –
mówiąc językiem autora – jest zajebista!
____________________________________________
*Fragmenty z piosenki pt. Scyzoryk.
Niestety nie dla mnie. Lubię czytać biografie, ale tylko lubianych przeze mnie osób i intrygujących mnie. Liroy do takich niestety nie należy, takiej muzyki nie słuchałam i nie słucham, ale dla fanów to pewnie wielka gratka :)
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz wynika że pochodzisz z całkiem innego świata i dlatego nie jesteś w stanie zrozumieć Liroya ani jego przeżyć...bo gdybyś chociaż spróbowała sobie wyobrazić to co przeżył... byłabyś zapewne innego zdania...Piotr Marzec znany nam jako Liroy opisuje nam swoje dzieciństwo,swoje życie w sposób bardzo szczery... w swojej twórczości,która wzięła się z jego traumatycznej sytuacji której inni ludzie nie rozumieli...bo nie byli w stanie tego zrozumieć podobnie jak Ty...gdyż tego nie przeżyli...
OdpowiedzUsuńz tego co piszę, wynika, że szanuję Liroya, a opis jego przeżyć zrobił na mnie wrażenie ;)
Usuń