Tytuł: Dźwięki wspomnień
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 14 lutego 2014
Liczba stron: 104
Ocena: 7/10
Opis:
„Dźwięki wspomnień” to historia zamknięta w formie intymnego pamiętnika, który zawiera poetycki zapis przeżyć, uczuć i myśli kobiety oraz mężczyzny. Te dwie perspektywy sprawiają, że książka staje się pełnym obrazem miłosnego związku, a jednocześnie jego wnikliwą analizą.
Autorka opowiada o zaangażowaniu, nadziejach i rozczarowaniach. O uczuciu może nieidealnym, ale z pewnością autentycznym, głębokim i szczerym. Takim, którego potrzeba kryje się w każdym z nas.
Recenzja:
Literacki debiut Katarzyny Meres zdecydowanie można zaliczyć do tych udanych. Autorka w swojej książce (jak widać w opisie) zajęła się tematem miłości. Myślę, że niejedna osoba zgodzi się ze mną, iż autorka podjęła się trudnego zadania. W końcu ciężko jest teraz napisać taką książkę, która nie powielałaby schematów dobrze nam znanych, zwłaszcza w tej tematyce.
Szczerze mówiąc (wstyd się przyznać), ale do przeczytania "Dźwięków wspomnień" bardziej skłoniła mnie okładka, aniżeli opis (krótki, wzorcowy do tego typu książek), który mnie uświadomił jedynie o tym, że książka dzieli się na dwie części. Zanim książka do mnie dotarła mentalnie przygotowywałam się, iż może to być po prostu coś, czego nie będzie mi się chciało czytać, pomimo jej małej objętości. Ale...
Pierwsza historia, początkowo pisana z punktu widzenia kobiety - młodej, zakochanej i śmiertelnie chorej - zaczęła się bardzo dobrze. Jak wiemy jest spisana w formie pamiętnika. Autorka pierwsze strony wypełniła emocjami Emilii. Momentami, gdy czytałam fragmenty pisane z jej perspektywy coś ściskało mnie za serce. Nie chcę Wam za dużo zdradzić, ale powiem jeszcze, że pytałam samej siebie, czy miłość musi być tak smutna i za razem piękna. Ponieważ ten fragment taką ją właśnie ukazuje.
"Twój codzienny widok byłby dla mnie zbyt monotonny. Wolę za Tobą tęsknić i płakać z tęsknoty... To irracjonalne, ale czujesz to samo - wiem to. Nie musiałeś tego nigdy wypowiadać."
Dalej historia kontynuowana jest z perspektywy mężczyzny, którego kochała główna bohaterka tej części książki. Dopóki pamiętnik pisała właśnie Emilia, był on rzeczywiście bardzo intymny. Myślę, że ta zmiana narratorów była nietrafionym pomysłem. Po pierwsze dlatego, że spisywane w nim relacje dzieją się w odstępach kilku lat (nie są to regularne wpisy). Tak jakby autorka nagle zmieniła zdanie i chciała pokazać, że jednak ta miłość nie była taka piękna, choć zapewniają o tym słowa dwóch bliskich sobie osób.
Wbrew temu co uważa znaczna część osób, które mają już za sobą lekturę "Dźwięków wspomnień", druga część bardziej mnie urzekła. Jest spisana z perspektywy tylko jednej zakochanej do bólu bohaterki. Wspomina ona pierwsze spotkanie z ukochanym, swoje starania jakie poczyniła, żeby się do niego zbliżyć. Uważam, że ta część jest przepełniona jeszcze większą ilością emocji związanych z kochaniem kogoś. Pokazuje, że związek nie jest idealny - są wzloty i upadki. Trzeba tu powiedzieć, że druga część przedstawia miłość od tej "cukierkowej" strony (jeżeli wolno mi tak to nazwać). Wydaje mi się, że jest to miłość marzycieli i romantyków, która zdarza się bardzo rzadko, a może wcale się nie zdarza. I to jest minus tej części. Kolejnego nie znalazłam.
Pod względem technicznym, według mnie obie historie zasługują na pochwałę. Niemniej jednak, widać różnicę pomiędzy pierwszą, a drugą. Ja nazwałabym to skokiem, (jako że całkowitą zmianą stylu to nie jest), ponieważ podejrzewam, iż Katarzyna Meres napisała je w jakiś odstępach czasu, które miały wpływ na poprawę jej stylu. Godna polecenia kobietom, niekoniecznie mężczyznom, którzy mogliby się nudzić przy takiej lekturze, ale w końcu wszystko jest dla ludzi. Ostatecznie jest to króciutka książka i przeczytanie jej nie zajmuje wiele czasu (ja zajęłam się nią podczas godzinnej przerwy między zajęciami).
Życzę miłego czytania,
Ada
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Nie wiem, czy mi się tylko wydaje, ale Katarzyna Meres nie prowadzi własnego bloga? Coś chyba kiedyś mi w oko wpadło :D
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, ale raczej tak :P
UsuńOczywiście że tak! Prowadzi. Kasia to nie tylko cudna autorka, ale i ciepła osoba która wiąże pasję jaką jest recenzowanie książek. :)
UsuńProszę, tutaj znajduje się jej blog : http://swiatkasiencjusza.blogspot.com
Świetna recenzja. Po książkę mam nadzieję, że szybko sięgnę :)
Aha! Czyli jednak nie byłem w błędzie :D Dobrze wiedzieć ;)
UsuńDosyć ciekawa konstrukcja książki
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo polecam ją każdemu.
OdpowiedzUsuńDziś pisałam recenzje tej książki na bloga.
Mnie bardziej urzekła pierwsza cześć.